Ostatnio wygrzebuję w swoich zbiorach wszelkie maseczki, które zakupiłam już jakiś czas temu i zwyczajnie o nich zapomniałam. A to wychodzą co chwilę jakieś nowości i zachęcają do wypróbowania, a to zwyczajnie rzuci mi się w oko coś innego, jakiś bajer, który aż błaga o to, by nałożyć go dziś wieczorem. Powody są różne, więc stwierdziłam, że trzeba położyć temu kres, na tyle, na ile oczywiście jest to z moim kosmetycznym zakupocholizmem możliwe i wykończyć wszelkie produkty z tej kategorii, które leżą u mnie nie wiadomo ile.
Recenzowana maseczka od firmy Marion znajduje się w jasnoróżowej saszetce z białą oraz ciemnoróżową grafiką roślinną. U góry przedstawiono nam nazwę produktu i jego właściwości. Z tyłu umieszczono skład i krótki opis kosmetyku. Wygląd saszetki jest dosyć prosty, ale przy tym bardzo ładny, delikatny, kobiecy. Sam produkt ma lekko różowy odcień i typową dla kosmetyków ze swojej kategorii konsystencję, może delikatnie idącą w bardziej gęste formuły. Zapach jest neutralny, nie przypomina niczego konkretnego i nie zapisuje się w pamięci.
Mamy tutaj wyciąg z kwiatu wiśni, w końcu maseczka nazywa się ,,Japoński rytuał", więc ten składnik pasuje tutaj idealnie. Posiada on właściwości silnie nawilżające i odmładzające. Dalej wyciąg z undarii pierzastodzielnej, która działa tonizująco, łagodząco i oczyszczająco, a także wzmacnia poziom nawilżenia czy zmiękczający emolient w postaci oleju z kiełków ryżowych.
Maseczkę nałożyłam na oczyszczoną buzię po zastosowaniu sprawdzonego toniku. Położyłam na skórę grubszą warstwę, nastawiłam stoper na dokładnie trzy minuty, tak jak nakazuje nam producent i tak czekałam, zajmując się jakimiś domowymi sprawami życia codziennego. Po upłyniętym czasie zmyłam ją za pomocą chłodnej wody. Faktycznie, było czuć, że nasza skóra otrzymała fajną dawkę nawilżenia, ale bez przesady z tym ultra nawilżeniem. Nie obyło się jednak bez kropelki sprawdzonego olejku ze słodkich migdałów, bo gdybym miała oprzeć swoją pielęgnacje na tej maseczce, to czułabym, że czegoś mi brakuje. Nie jest to coś zachwycającego, skóra nie jest po nim nie wiadomo jak dopieszczona, raczej lekkie, szybkie rozwiązanie, może bardziej dla osób z cerą normalną, bo moja skóra aż błagała o porcję solidnego nawilżenia po tym zabiegu.
Nie jest to jakaś najgorsza maska, miałam w swoich zborach dużo gorsze propozycje, ale też nie czuję się nią specjalnie zachwycona i raczej nie będę czuła potrzeby, by do nie powrócić. Ot, lekkie, niezobowiązujące nawilżenie i tyle. Mimo wszystko nie żałuję, że ją wypróbowałam, ponieważ nie kosztowała mnie majątku - niespełna trzy złote za takie eksperymenty pielęgnacyjne to nie jest straszna bieda.
Zalety:
- Cena
- Opakowanie
- Szybko można ją zmyć
Wady:
- Słabo nawilża, czyli nie spełnia swojej podstawowej funkcji
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie