Peel Mission Regener Max Krem o silnym działaniu regenerująco łagodzącym

Cześć, chciałabym krótko podzielić się z Wami opinią na temat tego kosmetyku. Sama szukałam o nim więcej informacji w sieci, ale trafiłam tylko na 1 recenzję. Mam 29 lat, od 5 lat walka ze średnio nasilonym trądzikiem. Leczenie to dwie przebyte kuracje retinoidami, antybiotykami, różnymi zabiegami z oferty medycyny estetycznej. Do dzisiaj bez efektów. Krem polecono mi po zabiegach kwasami, pirogronowym oraz salicylowym. Miałam nadzieję, że ten wyrób bardziej przyczyni się do walki z niedoskonałościami, jednak jego jedyną funkcją jest łagodzenie podrażnień po zabiegach kwasami itp. Kwasy robiłam 4-5 razy, w odstępach dwutygodniowych. Krem pomagał jedynie łagodząco, żadnych efektów regenerujących nie zaobserwowałam. Żadnych spektakularnych efektów, tłusty, pozostawia filtr na skórze, moim zdaniem nie warty swojej ceny do działania. Zużyłam cztery tubki 50ml, bez jakichkolwiek efektów. Tylko na podrażnienia na ten moment użyłabym czegoś o wiele tańszego.

Krem kupiłam zachęcona zachwytami kosmetyczki jako uzupełnienie domowej pielęgnacji po kuracji kwasami. Ten sam krem miałam nakładany po każdej sesji. Krem ma dość ciężką konsystencję, ale szybko się wchłania z pozostawieniem delikatnej warstewki ochronnej. Pięknie pachnie, nie uczula, nie podrażnia. Na szczęście mnie nie zapchał (a mam do tego tendencję), bo skład pod tym względem jest powalający (o czym doczytałam będąc już pod koniec opakowania :/). Wg producenta ma regenerować i zmniejszać podrażnienie skóry - tą funkcję spełnia, ale efekt mimo wszystko nie powala na kolana biorąc pod uwagę cenę. Krem starczył mi na 2,5 miesiąca używania dwa razy dziennie. Krem jest w tubce, którą pod koniec niestety trzeba rozciąć, żeby wydobyć resztki. Nie kupię ponownie zniechęcona składem, ale na pewno jeśli ktoś chciałby spróbować to polecam go do cery normalnej do tłustej na okres jesień/zima - na lato obawiałabym się, że będzie zbyt bogaty.