Kobo Professional Primer Baza pod makijaż (różne rodzaje)

Cieżka, szklana buteleczka z efektem szronu na powierzchni z pompką i osłonką. Przypomniałam sobie o tym primerze sprzątając kosmetyczkę w poszukiwaniu buteleczek do oczyszczenia i procjowania kosmetyków w zbyt dużych opakowaniach. Osłonka spadała pomimo dobrego dociśnięcia, wpływało to na zasychanie bazy w aplikatorze. Kosmetyk bardzo subtelny w zapachu, odcień pastelowej lawendy miał niwelować odcienie żółci na twarzy. Pompka to koszmar: - mocno odstawała tworząc przestrzeń między buteleczką a podstawą aplikatora - wyciskała niewielką ilość produktu - po trzech tygodniach przestała pompować kosmetyk, zapchała się całkowicie. Konsystencja zbitego kremu (na naklejce informacja, aby wstrząsnąć przed użyciem-powodzenia, tego nie da sie wstrząsnąć), początkowo poprawnie aplikowało się tę bazę na skórze, lekko rozświetlała cerę nadając lekko satynowe wykończenie w dotyku, ale odcień ledwo wpływał na redukcję żółtego odcienia skóry, pozostawiał bardzo nikłą poświatę. Nie wpływał na utrzymywanie się różnych podkładów i kremów bb. Nie robił tak naprawdę nic. Kosmetyk po dwóch miesiącach od otworzenia całkowicie zgęstniał, stał się suchym, tępym mazidłem utrudniającym szybki poranny makijaż, którego wydobycie z buteleczki wiązało się z odkręcaniem pompki i rozbijaniem zbrylonego kremu rurką doprowadzającą bazę do pompki i wyjmowaniem tą rurką niewielkich porcji. Ciężko było rozprowadzić to na twarzy i zobaczyć jakikolwiek efekt.

Mam wersje zieloną. Konsystencja bazy zwarta, treściwa o ładnym zapachu jak dla mnie pachnie podobnie do niektórych kremów do twarzy, np do nivei soft. Rozprowadza się bardzo dobrze, po nałożeniu twarz jest wygładzona, pory są mniej widoczne, podklad dobrze sie rozprowadza na tej bazie ale czy ta baza przedłuża trwałość makijażu? Nie zauważyłam rożnicy miedzy podkladam na "gołej" skórze czy na skórze z baza. Nie zauważyłam też żeby jakoś spektakularnie niwelowała zaczerwienienia owszem z delikatnymi zaczerwienieniami sobie radzi ale już z mocniejszymi NIE. Moim skromnym zdaniem ta baza to zbędny kosmetyk do makijażu w kosmetyczce. Opakowanie ładne ale nakrętka jest kiczowata ponieważ ciągle "odpada" od buteleczki.

Opakowanie to szklana buteleczka z czarnym dozownikiem. Wygląda to bardzo profesjonalnie i elegancko. Problemem jest to, że zakrętka sama z siebie odpada od całości opakowania. W środku 15 ml produktu za około 30zł. Przy codziennym stosowaniu starcza na jakieś 4 miesiące więc moim zdaniem jest to wydajny kosmetyk. Konsystencja bazy jest zbita i jasnoróżowym kolorze. Posiada zapach, który jest niemalże niewyczuwalny i całe szczęście, gdyż nie należy do przyjemnych. Stosując bazę zauważyłam, że faktycznie ożywia i rozjaśnia naszą cerę przez co nasza skóra wygląda zdecydowanie na zdrowszą. Najbardziej widzę to, gdy jest ciepło i używam samej bazy z pudrem, bez podkładu. Sprawia, że cera nie wygląda na szarą i zmęczoną tylko na wypoczętą. Dodatkowo kosmetyk po aplikacji się nie klei za co duży plus. Świetnie sprawdza się pod makijaż chociaż czy przedłuża trwałość to nie byłabym tego pewna. Dobrze się rozprowadza i delikatnie wygładza skórę. Prawdę mówiąc zastanawiam się czy produkt nie powinien mieć innej nazwy niż baza. W końcu bazy używamy przede wszystkim do przedłużenia trwałości makijażu, a tutaj nie ma to miejsca. Moim zdaniem jest to dobry produkt, który sprawia, że nasza cera wygląda świeżo i promiennie. Jednak powinien mieć chyba inną nazwę, gdyż jako baza raczej się nie sprawdza.

Ocena dotyczy fioletowej wersji. Szukając bazy pod makijaż zdecydowałam się na ten, gdyż przyciągnął moją uwagę napis, że niweluje żółte odcienie których moja twarz niestety ma aż za dużo. Zdecydowałam się spróbować. Miałam nadzieję na ukrycie dosyć żółtej obwódki wokół ust, która w pewnym świetle bardzo się rzuca w oczy. Przyznam, że produkt fajnie rozjaśnia skórę i pomaga zniwelować żółtości, jednak zgodzę się również, że po nałożeniu podkładu cały ten efekt znika. U mnie sprawdziło się użycie tylko tego primera i pudru transparentnego, efekt pozostał i pudrem można go utrwalić i zmatowić. W moim przypadku primer ten też trochę przyszczypywał przy delikatniejszych miejscach na twarzy. Ma dosyć ostry zapach na początku, który później się ulatnia. Ogólnie fajny ale niewarty tej ceny, gdyż nie działa jak obiecuje producent. Polecę go osobom, które nie używają podkładu przy robieniu makijażu, gdyż wtedy sprawdza się znakomicie.

Mam wersję zieloną. Nie mam popękanych naczynek, ale za to duży problem z zaczerwienieniem skóry. Wiele czynników wpływa, że robię się niczym pomidor, zmiany temperatury, wysoka, lub niska, stres, albo sama już nie wiem co. Miałam nadzieję, że ta baza pomoże mi się uporać z tym problemem. Opakowanie jest ładne, w szklanym, matowym pojemniku, ale zatyczka nie trzyma się na swoim miejscu i ciągle spada. Trochę mnie to denerwuje. Nakładanie tej bazy jest przyjemne i szybkie, dobrze się rozprowadza. Konsystencja też dość zbita, w porządku. Po nałożeniu bazy na twarz czekałam chwilę, i dopiero nakładałam podkład. Nie zauważyłam, żeby podkład łatwiej się rozprowadzał, ot, nigdy nie mam z tym kłopotu. Zasmucił mnie jednak fakt, że ta baza chyba nic nie robi. Przynajmniej ja nie zauważyłam u siebie zmniejszenia zaczerwienień. Może troszeczkę wygładza i odrobinkę przedłuża trwałość makijażu, ale dla mnie jest to tak znikomy efekt, że nie wart zachodu. Eksperymentowałam też z ilością bazy, nakładałam dużo lub niewiele, i też nic to nie zmieniło. Zrezygnowałam po kilkunastu razach. Już miałam ją wyrzucić, ale przeczytałam gdzieś o alternatywnym wykorzystaniu bazy pod podkład. Także potwierdzam - świetnie sprawdza się w okresie letnim, nałożona po wewnętrznej stronie ud. Naprawdę skutecznie zapobiega bolesnym otarciom, jeśli mamy na sobie sukienkę, spódnicę lub krótkie spodenki. Myślę, że zużyję ją do końca właśnie w ten sposób.

Posiadam wersję pomarańczową. W zakupowym szale kupiłam kilka nowości marki Kobo, zakładając z góry, ze na pewno to będą hity. Zdecydowałam się na wersję pomarańczową, ponieważ głównie zależało mi na tym, aby ociepliła ona koloryt skóry, nadała jej zdrowy wygląd. Faktycznie po nałożeniu, twarz zmienia nieco swój koloryt, ujednolica się i robi się taka marchewkowa :D Jednak bez paniki, nie wyglądamy jak jakaś chamska, mocna marchewa, ale kolor jest zauważalny, nie to co przy niektórych bazach, które mają wyrównywać koloryt, a nie robią totalnie nic. Jednak po nałożeniu podkładu w sumie nie widzę, żadnej zmiany. Zauważyłam, że jeżeli chcę nieco przyciemnić koloryt swojej skóry, ocieplić go, to zdecydowanie lepiej się sprawdza mixer z Nyxa w odcieniu olive. Bardzo zaciekawiłam się tym produktem, ale w sumie nie wiem, co on ma robić i jakie jest jego zadanie. Informacyjnie - nie zauważyłam również żadnych innych właściwości charakterystycznych dla baz, czyli podkład wcale nie rozprowadza się lepiej, trwałość makijażu nie jest przedłużona, pory nie są wygładzone, itp. Ogólnie po nałożeniu wygląda ładnie, ale podkład zakrywa wszystko, nie ma znaczenia czy to mocno kryjący, czy lekki. Efekt końcowy jest taki sam, jakbym niczego pod spód nie użyła.