Catrice Prisma Chrome Lipstick Pomadka do ust

Podchwycę określenie innej Wizażanki które najlepiej opisuje tę szminkę -odcienie jak galaktyka. Szminka od Catrice zauroczyła mnie swoim opakowaniem i kolorem. Robiłam zakupy na Allegro i szukając czegoś wyjątkowego wpadłam na nią . Kolor ciemny fiolet nr 40.Takie właśnie lubię -mocne, wyraziste i niecodzienne. Kosztowała mnie tylko 9,90 zł Kojarzy mi się że te szminki były w jakimś dawnym kalendarzu adwentowym tej marki. Zapamiętałam właśnie takie dziwne kolory. Od strony technicznej Opakowanie całe srebrne z minimalistycznym zdobieniem. Szminka nie posiada żadnego charakterystycznego zapachu. W konsystencji jest bardzo kremowa, miękka i masełkowata a co za tym idzie jej trwałość jest dość krótka. Nie przetrwa kawki, przekąski bo szybko się ściera . No ale coś za coś -nie przesusza ust . Dzięki swojej nawilżającej formule sprawia że wargi są w dobrej kondycji. Kolor szminki jest głęboki i ciemny ale opalizuje, delikatnie błyszczy. Zawiera w sobie drobinki niebieskie, fioletowe które nadają wykończeniu trójwymiarowości. Kolor nie jest płaski a pod odpowiednik katem , w słońcu drobinki lśnią jak gwiazdy na ciemnym niebie. Brokat jest tak miałko zmielony że nie wyczujemy go podczas pocierania warg. Idealnie bo nie cierpię czuć szorstkości na ustach. Jedynie co mi w niej przeszkadza to że potrafi się plamiście, nierówno nakładać. Możliwe że ten mój kolor tak ma bo wiadomo jak to jest z takimi ciemnymi odcieniami. Polecam ją na jakieś krótkie wyjścia, zakupu gdzie nie będziemy jeść ani pić . Efekt na ustach jest spektakularny ale musimy pamiętać o częstych poprawkach.

Zacznę od tego, że odkąd odkryłam pomadki matowe, długotrwałe, to normalnych pomadek praktycznie nie używam. Chyba, że ich kolor i formuła okażą się na tyle interesujące i nietypowe, że stwierdzę, iż muszę je mieć. Dlatego też przez owe chciejstwo zapragnęłam dla odmiany poużywać sobie powyższych przyjemniaczków z Catrice. I mimo, że trwałością one nie grzeszą - po pierwszym łyku i gryzie z pomadeczek zostają li nikłe wspomnienia - to nawet je polubiłam. Te magiczne, iście galaktyczne odcienie mazideł, wyglądają na ustach naprawdę przepięknie! Moje serduszko skradł odcień nr 050; cudny, skrzący się metaliczny odcień burgundowej czerwieni. Taka pomadka dobrze sprawdzi się na jakieś krótkie wyjście, gdy to nie będziemy jeść ani pić, tylko ładnie się prezentować. Warto wspomnieć, że produkt jest dobrze napigmentowany i niesamowicie jedwabisty w swojej konsystencji. Wargi potraktowane tymże gagatkiem są ładnie błyszczące, nawilżone i takie całuśne. Dodam, że nic mnie nie uczuliło, nie podrażniło, a także nie zaobserwowałam wystąpienia suchych skórek po aplikacji mazidła. Myślę, że jest to dobra pomadka dla osób, którym nie przeszkadza ponowne aplikowanie szminki po każdym posiłku. Ja mimo, że jestem zachwycona tymi odcieniami , to zdecydowanie wolę coś trwalszego. Ale i tak polecam wypróbować ot tak dla zaspokojenia makijażowej ciekawości.

Fajna szminka :) Kolor nietypowy, co lubię, zakupiona za promocji za dosłownie kilka złotych co lubię jeszcze bardziej ;) Odcień posiadam nr 050,tzw Mystical Mermaid. To brąz wymieszany ze zmielonymi drobinkami o zielonym i fioletowym poblasku. Kolor nie jest płaski, ale szminka nie jest z tych super błyszczących, przynajmniej nie dzięki jej miękkości, bo ta jest na średnim poziomie. Nie sunie po ustach jak vinylowe szminki ale obecność drobinek to wyjaśnia, drobinki są dobrze zmielone. Mimo wszystko łatwo się ją aplikuje, na nawilzonych ustach prezentuje się ładnie. Nie jest to tandetny efekt, nie jest to też typowa perła, ale kolor bardziej wielowymiarowy i nieokreślony. Ładnie komponuje się z jasną cerą i brązowymi oczami, nie sprawia też, że zęby wydają się żółte. Trwałość nie jest powalająca, ale wystarczy jedna warstwa żeby ładnie pokryć usta bez prześwitów. Nie wysusza, jest wydajna, nie migruje,ale zostawia ślady na kubkach i na obcałowanych, coś za coś. Daje jej mocne 4. Być może skuszę się na inne kolory jeżeli znajdę je w jakiejś promocji. Opakowanie rzucające się w oczy, eleganckie, idealne dla srok :)

Stosując tę pomadkę możemy mieć pewność, że usta w makijażu będą grały pierwsze skrzypce. Niesamowicie kremowa formuła gładko sunie po ustach, przy okazji je nawilżając. A jak pięknie lśni! Szczególnie w pełnym słońcu, jak i sztucznym świetle efekt jest spektakularny. Trwałość jest umiarkowana, w końcu jest to pomadka kremowa, a nie matowa. Sztyft ma przyjemny, słodkawy zapach. Na plus zasługuje również opakowanie- ciężkie i solidne, z holograficznym wzorem i znacznikiem koloru na spodzie, który iskrzy. Luksusowo :) W swojej kolekcji posiadam 6 odcieni, od delikatnych beżów i brązów (010, 020), poprzez ciekawe odcienie różu, niebieskości i fioletu (030, 040) aż do nasyconych brązów z niebieską i różową poświatą-drobinkami (050, 060). Uwielbiam je wszystkie! Serdecznie polecam!

Oceniam kolor 050. Zacznę od tego, że jestem wielką fanką brązowych szminek. Nie lubię różu na ustach, za czerwienią również nie przepadam (przynajmniej na własnych) - brąz to mój kolor. Niestety, za wytrzymałość swoich zębów płacę ich żółtawym odcieniem. To absolutna porażka w połączeniu z brązem, który jeszcze bardziej optycznie je zażółca (w przeciwieństwie do osławionej czerwieni). Kiedy użyłam brązowej szminki nr 050, nie spodziewałam się cudów. A jednak! Spojrzenie w lustro, szeroki uśmiech - biel moich zębów mnie oślepiła (okey, przesadzam, ale tylko odrobinę). Dzięki zielonkawym (niebieskawym?) tonom i dodatkowi lekkiego brokatu - ta szminka robi na ustach magię. Używam jej samej albo jako dodatek wybielający zęby na matowy brąz z nyxa. Zakochałam się.