Eveline Cosmetics Variete, Satin Lipstick Satynowa pomadka w sztyfcie

Seria Variete zrobiła spore zamieszanie w mojej kosmetyczce. Posiadam już puder sypki, prasowany, błyszczyk powiększający usta, a teraz skusiłam się na pomadkę. Zakupiłam ją w promocji na stronie producenta - posiadam odcień 01 delikatny pudrowy zgaszony róż. Bardzo podoba mi się gama kolorystyczna - są to zazwyczaj zgaszone, nierzucające się odcienie, które idealnie pasują do codziennego makijażu. Satynowe wykończenie i idealne krycie już po pierwszym użyciu- zatem wydajność oceniam na bardzo dobrze! Pomadkę wzbogacono dodatkowo o składniki nawilżające, dzięki temu nie wysusza ust. Trzeba niestety ją mieć przy sobie, by w ciągu dnia ponownie aplikować, gdyż nieco traci swój kolor i ściera się. Trzeba pamiętać, że od kosmetyków o takiej formule nie oczekuje się trwałości. Dla mnie spełnia w pełni swoje zadanie - ładnie wygląda na ustach, wystarczy jedno pociągnięcie, nie uczula i nie podrażnia. W promocji można dorwać ją w naprawdę niskiej cenie, a jakie ładne ma opakowanie! Naprawdę warto się skusić.

Posiadam odcień 2 i 4. Ponownie zakupiłam odcień 2. Pomadki są kremowe, miłe w noszeniu, nie zbierają się. Powiedziałabym, że są nawilżające. Kolory pasujące do każdej karnacji. Cena w promocji też bardzo sympatyczna. Co do trwałości - słaba, ale nie oczekuję jej od pomadki w tej formule. Zjada się estetycznie :)

Pomadka posiada przyjemną formułę. Doskonale rozprowadza się na ustach i jest komfortowa w noszeniu. Posiadam nudziaka. Kolor jest dobrze napigmentowany. Równomiernie kryje. I pięknie prezentuje się na ustach. Pomadka nie przesusza ust. Ma bardzo dobrą trwałość, utrzymuje się około 6-7 h. Ściera się równomiernie i nie wychodzi poza kontur ust nawet mimo braku konturówki. Opakowanie wygląda elegancko. Jest solidnie wykonane. Sztyft łatwo można wykręcić.

Pomadka pozwala uzyskać naturalny efekt na ustach. Uważam, że będzie świetna dla osób które lubią na ustach naturalny efekt tzn. zdrowych, nawilżonych ust. Zazwyczaj preferuję błyszczyki, ale przy wietrznych dniach jak wiadomo są one małym koszmarkiem, wtedy właśnie z pomocą przychodzi ona. Nie mam problemu z reaplikowaniem, a trwałość nie jest dla mnie bardzo istotna. Idealny kolor i piękne satynowe wykończenie, to jej główne zalety.

Gama kolorystyczna jest mocno zachowawcza oraz ograniczona do klasycznych odcieni, w większości nude, do tego jedna intensywna czerwień(ale ja już mam sporo czerwonych pomadek, więc tu musiałam odpuścić ;) ). Testując odcienie na ręku wszystkie wydawały mi się dosyć jasne(oczywiście pomijając ww. czerwoną 06) co mi nie do końca pasowało, bo typowo jasne kolory na ustach niezbyt mi leżą. Numerek 04 najbardziej mi się spodobał-to coś w stylu jasnego brązu, ale ze sporą dozą nudziakowego różu, raczej z tych cieplejszych, ale nie wpada w tony ceglaste czy miedziane. Ciężko mi opisać ten kolor, na ustach wypada trochę jaśniej niż w sztyfcie, ale nadal wygląda dobrze i nie jest blady czy mdły. Bardzo się polubiłam z tą szminką, jest świetna na co dzień. Po ustach sunie jak masełko, ma równomierny i nasycony pigment, ale jednocześnie można budować efekt oraz odkrycie-od delikatnego(wręcz błyszczykowego) sheer po wyrazisty kolor. Bardzo lubię jej wykończenie-miękkie, lekko błyszczące oraz naturalne. Takie świeże po prostu :) Szminkę nosi się bardzo komfortowo-jest lekka, ale jednocześnie otula usta i wręcz troszkę nawilża. Po całym dniu jej noszenia delikatny naskórek nie jest w ogóle ściągnięty czy wysuszony, w ogóle nie czuć żeby ta pomadka cokolwiek nadwyrężała usta. Bardzo lubię jej zapach-jakby jakieś lody śmietankowe lub waniliowe? Jest delikatny, nie narzuca się oraz nie zmienia w opakowaniu z upływem czasu. To NIE jest pomadka trwała, zastygająca czy o przedłużonej trwałości. Będzie się zjadać w sposób typowy dla klasycznych szminek, czyli zostawia ślady na kubkach, nie przetrwa kanapki(chociaż ostrożne przekąski już tak), z czasem będzie znikać. Sama z siebie wytrzyma do 2-3 godzin z ostrożnym piciem oraz mnóstwem gadania. Jednak ściera się w najlepszy możliwy sposób, to znaczy estetycznie. Po prostu traci na kolorze, ale znika on równo i schludnie-bez żadnych prześwitów, zjadania się tylko w określonych miejscach(typu środek warg), rozmazywania się poza kontur czy zjeżdżania na zęby. Przyjemna i komfortowa, lekka i kremowa, ładna i nie robiąca brzydkich psikusów-świetna szminka na co dzień.

Typowy klasyczek i typowe wady pomadek drogeryjnych. Prezencja jest świetna, złote, przyciągające uwagę opakowanie z zewnątrz prezentuje się genialnie. Cena regularna jest bardzo dobra, na promocji jeszcze lepsza :) Pomadka ma bardzo fajną konsystencję , świetnie się rozprowadza, jest łatwa w użyciu, odkręcana, spory wybór kolorystyczny więc każdy będzie w stanie znaleźć coś dla siebie. Trwałość nie jest zbyt dobra, ale zawsze makijaż ust można poprawić i tyle, pomadka drogeryjna, ale ocena ogólna ode mnie to 5! Nie wysusza ust, wręcz delikatnie je nawilża, nie podkreśla również suchych skórek i za to dodatkowy plus ! Jedynie minus za trwałość ale za taką cenę ja przymykam na to oko :)

Jest to dobry produkt do ust. Nie jest niczym wyjątkowym, ale naprawdę porządną dobrą szminką, która sprawdzi się w większości damskich torebek. Ma ładne opakowanie i bardzo ładne kolory. Zapach jest tak bardzo bardzo typowy dla kremowych szminek. Jestem praktycznie pewna, że tak pachniały szminki mojej mamy :) Ma dobrą pigmentację, ale najbardziej lubię tylko delikatnie dodawać ustom kolory (pięknie je odświeża). Dwa małe ruchy i usta stają się ślicznie całuśne. Ma jednak typowe wady kremowych szminek. Wszędzie się przenosi, ledwo o tym pomyślę i już wszystko zapaćkane jest szminką. Siedzicie przy biurku i macie dłoń blisko twarzy - cyk jest już tam ślad szminki. Pijecie kawę - cyk wszystko w szmince. Z drugiej strony bardzo łatwo ją reaplikować. Nawet nie ma czasu by się zjadać bo tak szybko schodzi z ust (jeśli ktoś pamięta ten żart, że szminka to jedyny posiłek modelek, to to jest właśnie ten typ). Dlatego jeśli ktoś lubi klasyczne szminki i malowanie ust co 15 minut (taka mała przesada), to będzie to produkt idealny. Teraz jednak myślę, że jest znacznie więcej wymogów co do produktów do ust. Żeby nie było, bardzo ją lubię i kiedy chcę się poczuć vintage to od razu po nią sięgam ;)

Klasyczne pomadki już jakiś czas temu zostały u mnie zastąpione w większości prze te w wersji płynnej, jednak raz na jakiś czas, głównie z sentymentu czy z zainteresowania kupuję dla siebie te pierwsze. Tym razem wybrałam dla siebie propozycję z serii Variete od marki Eveline. Jest ona naprawdę bardzo polecana, zaś na mnie do tej pory żaden z kosmetyków nie zrobił aż tak sporego wrażenia, żebym zapragnęła zakupić go ponownie. Postanowiłam jednak dać szansę tejże pomadce z racji tego, że oferuje ona naprawdę bardzo ładne i ciekawe kolory nude, z którymi ja naprawdę bardzo się lubię i które stanowią mój pierwszy wybór na co dzień. Kosmetyk został zamknięty w opakowaniu w formie sztyftu o złotym oraz czarnym motywie, który prezentuje się naprawdę elegancko. Umieszczono tutaj logo producenta oraz nazwę produktu, ale także numerek koloru, na który się zdecydowaliśmy. Cena regularna kosmetyku wynosi około trzydziestu złotych, jednak łatwo można złapać ją na promocji. Ja zdecydowałam się na odcień 05, chociaż muszę przyznać, że większość z nich jest do siebie bardzo podoba, różnią się tak naprawdę drobiazgami. Piąteczka to lekko różowany, ale jednak przygaszony róż, który bardzo mi się podoba i wygląda na ustach jak ich nieco ciemniejsza barwa. Dodatkowo pozostawia satynowe wykończenie. Produkt ma masełkową konsystencję i tym samym dobrze rozprowadza się na wargach. Ma przyjemny pigment, Nie wysusza ani nie podrażnia naszych ust, nie rozlewa się także poza ich granice. Niestety, jedyny i największy zarzut mam tutaj do trwałości, która, nie ma co ukrywać, jest dosyć słaba i nie zrobiła na mnie zbyt dużego wrażenia. Produkt szybko znika z warg i trzeba go ponownie aplikować. Pomadka z serii Variete to dobry kosmetyk do codziennego makijażu ust. Ma bardzo ładne odcienie i świetną pigmentację, jednak nie oczekiwałabym tutaj zbyt dobrej trwałości. Mimo to polecam, bo zdecydowanie można się z tym kosmetykiem polubić.

kupiłam szminkę na promocji za 16 złotych i jestem zadowolona wybrałam odcień 02 i się zakochałam idealna do codziennego szybkiego makijażu. ma słodki przyjemny zapach i jest komfortowa na ustach

Ostatnio moje usta są wiecznie suche i przez to ich makijaż to wyzwanie, bo żadne peelingi nie dają rady. Stwierdziłam więc, że poszukam lekkich szminek. Szminki od eveline zachęciły mnie do zakupu ładnym opakowaniem, kolorami i ceną, więc wzięłam od razu dwie. Kolor 05 endless love to przyjemna, dzienna szminka dla chłodniejszych typów urody. Bardzo mi podpasowała jej konsystencja i to jak łatwo się ją nakłada. Faktycznie w moim przypadku nie wysusza ust i mam wrażenie, że delikatnie je pielęgnuje. Niestety, żeby nie było tak kolorowo, jest bardzo nietrwała i wystarczy coś wypić albo zjeść i nie ma po niej śladu. Natomiast kolor 06 femme fatale to taki czerwony z lekkimi podtonami różu. Przez to, że kolor jest bardziej wyrazisty, bardziej widać jak się zjada i nie zawsze wygląda to estetycznie. Jest ją też ciężko równo nałożyć bez konturówki, bo przez masełkową konsystencję bardzo łatwo wyjechać poza obrys ust. Obie szminki mają taki pudrowo-słodki zapach, który średnio mi się podoba i trochę mnie zniechęca do używania.

Na pomadkę tę natrafiłam w drogerii Rossmann. Do jej zakupu zachęciła mnie głównie promocyjna cena. Poza tym nie miałam akurat w kosmetyczce żadnej szminki w odcieniu różu, dlatego wrzuciłam do koszyka sztyft z nr 02, który to jest brudnym różem. Niestety okazało się, że nie jest to dla mnie odcień zbyt twarzowy... Przechodząc jednak do samego początku :) Szminka zamknięta jest w wyglądającym elegancko opakowaniu w odcieniu złota. Pojemność sztyftu to 4g, dzięki czemu pomadka starcza na długo (ja wręcz nie byłam w stanie jej zużyć, gdyż synek się do niej dorwał i rozsmarował na swoich rączkach :D nie powiem, żebym nad tym jakoś szczególnie ubolewała, gdyż jak już wspomniałam wyżej, kolor nie był dla mnie twarzowy). Sam kosmetyk ma aksamitną, kremową konsystencję, dzięki czemu w sposób przyjemny rozprowadza się na ustach. Pigmentacja jest dość mocna, szybko na wargach widoczny jest kolor. Niestety mocno przeszkadzał mi smak oraz zapach, który jest dość pudrowy i syntetyczny. Gdy produkt trafiał mi na język, nie czułam się zbyt komfortowo. To dla mnie spora wada. Do życzenia sporo pozostawia również trwałość: szminka bardzo szybko się zjada (tyle dobrego, że w całości, po posiłku w ogóle nie ma po niej śladu, choć nawet i bez jedzenia potrafi magicznie zniknąć z warg). Plus za to, iż pomadka nie wysusza ust, a wręcz dzięki zawartości substancji pielęgncyjnych dodaje im lekkiego nawilżenia oraz zmiękczenia. Ogółem ta szminka efekt na wargach daje ładny (taki delikatny, satynowy blask), ale kolor 02 niestety jest dość trudny, przez co nie będzie pasował wielu osobom. Nie wiem, jak z pozostałymi 5 barwami z tej gamy, ale ta jedna plus niezbyt efektowne właściwości mnie skutecznie zniechęcają do testowania innych. Podsumowując: pomadka w moim mniemaniu jest średniakiem. Daje ładny, satynowy efekt i ma dobrą pigmentację, do tego nie wysusza, a wręcz pielęgnuje wargi, jest tania oraz wydajna. Jednak przy okazji bardzo nietrwała i o niezbyt przyjemnym zapachu oraz smaku, a także nietwarzowym kolorze. Ja nie sięgnę po nią ponownie.

Satynowa pomadka Eveline skusiła mnie złotym, eleganckim opakowaniem z czarnymi napisami, które od razu przyciągnęło moje oko. Wybrałam odcień 01 Rendez-Vous. Zapach kosmetyku jest delikatny i bardzo mi odpowiada, choć nie jestem w stanie precyzyjnie stwierdzić czym dokładnie pachnie – to jakby połączenie czekoladek z czymś jeszcze. Formuła jest o tyle przyjemna, że szminka głado sunie po ustach i daje wrażenie, jakby nakładało się na nie nawilżający balsam. I rzeczywiście po jej użyciu czuję, że wargi są zdecydowanie mniej suche, niż przy innych podobnych produktach. Komfort noszenia jest tu kosztem trwałości. Jak można się spodziewać, przy każdym posiłku lub piciu pomadka zjada się i odbija, generalnie znika z ust dosyć szybko. Nie ma jednak problemu z dokładaniem, jak w przypadku niektórych szminek. W moich odczuciach jest to pomadka do użytku na co dzień. Na większe wyjścia wybrałabym coś o większej trwałości.

Bardzo komfortowa i łatwa w codziennym użytkowaniu. Niezwykle kremowa formuła daje uczucie używania balsamu do ust, kiedy potrzebuje szybko zaaplikować coś w ciągu dnia sięgam głównie po nią bo zawsze mam ją pod ręką. Delikatnie pielęgnuje usta, zabezpiecza je gdy nie wymagają szczególnej ochrony i nawilżenia. Nakłada się ją szybko dzięki aksamitnej formule, która niestety nie zapewni żadnej trwałości, ale przy jaśniejszych odcieniach jest tak łatwa w reaplikacji, że można to robić nawet bez lusterka. Nie jestem fanką klasycznych nudziaków które nie odpowiadają mojej niezbyt wyrazistej urodzie i bladym ustom, posiadam kolor 02 i jest dla mnie świetny. Dzienny, nienachalny ale fajnie podkreślający usta.

Zaczynając właśnie od konsystencji - mega mi podeszła. Jest lekka, satynowa, usta wyglądają na soczyste, nakłada się jak masełko. Oczywiście taka formuła nie zapewnia wielkogodzinnej trwałości, ale mi to kompletnie nie przeszkadza. Faktycznie czuć zawartość olejków, ponieważ usta są i w trakcie noszenia pomadki i po noszeniu miękkie. Ja mam kolorek 03 i mam już po raz drugi. Kolor ten jest intensywnym nudziakiem, zdecydowanie z ciepłymi tonami, lekko pomarańczowy/ brzoskwiniowy. Lubię używać tego koloru latem.

Oceniam kolor 03 dance with me. Szukałam jakiejś mega naturalnie wyglądającej pomadki i padło na tenże egzemplarz. Jest to kolor w typie nude, dość ciemny beż w bardzo ciepłej tonacji. W sumie do dziś nie wiem czy mi się podoba czy nie. Są dni kiedy jestem nim zachwycowa, ale i takie, kiedy myślę, że kiepsko wybrałam odcień. A potrzebowałam właśnie szminki dość neutralnej, ciepłej, w delikatnej tonacji, do lekkich jesiennych makijaży. Eveline wyrasta powoli na jedną z moich ulubionych marek, więc po ich szminkę sięgnęłam praktycznie w ciemno bez czytania opinii. Sama pomadka - bardzo miękka, faktycznie satynowa, przypomina pomadki pielęgnacyjne. Kolor - jak wyżej, raz mi się podoba, a raz nie. Na plus: nie przesusza ust, nie daje wrażenia wyschniętej skóry, jak to czasem robią pomadki kolorowe. Mam wrażenie, że nawet trochę nawilża. Nie jest to jakiś szałowy produkt, ale nie wykluczam, że dam mu jeszcze szansę w innym wariancie kolorystycznym

Chciałam mieć pomadkę o jasnym, delikatnym kolorze. Tester na dłoni wyglądał ładnie. Ale na ustach już nie. Mam kolor 03. Dance with me. OPAKOWANIE Całkiem ładne, eleganckie, złote, Lekkie. SKŁAD Są tu rzeczywiście olejki pielęgnujące. DZIAŁANIE Niestety kolor jest praktycznie niewidoczny. Rozprowadza się nierównomiernie. Usta po nałożeniu są przyjemne, nawilżone, natłuszczone. Ale pomadka znika w błyskawicznym tempie. Nie używam matowych pomadek, więc jestem przyzwyczajona, że pomadki nie mają wielogodzinnej trwałości, ale tu po 20 min. nic już nie ma. Po nakładaniu wielokrotnym usta są trochę piekące. Zapach taki sobie, nie przeszkadza. PODSUMOWUJĄC Być może inne kolory są lepsze, ale 03 nie jest warty tych kilkunastu złotych. Zamiast tej pomadki użyć pomadki pielęgnującej, bo kolor tej i tak jest niewidoczny, a jej działanie pielęgnujące takie sobie. słabo pigmentowana nierównomiernie się nakłada szybko znika z ust

Kupiłam dwie szminki na promocji w Rossmanie, skusiła mnie cena i wygląd wizualny. Bardzo ładne gustowne złote opakowanie - przykuwa uwagę. Wybrałam odcień 04 i 06, niestety w żadnym z tych odcieni nie czułam się dobrze. Szminka jest kleista i mało trwała. Plusem może być to, że na początku kolor jest dość intensywny i nasycony.

Satynowe, pięknie napigmentowane pomadki! Mam 2 kolory 02 i 04 - z obu jestem zadowolona i korzystam praktycznie codziennie na zmianę z matowymi pomadkami. Te pięknie podkreślają usta, nadają im blasku i nawilżają! Są dość trwałe, podczas jedzenia tak naprawdę zjada się tylko sam środek ust, który bez problemu można domalować. Kolor 04 jest bardzo wyrazisty, idealny na wieczorowe wyjścia.