Zoeva Strobe Gel Rozświetlacz w żelu

Wiosna w pełni, a lato za pasem! Czas odkrytych dekoltów, gołych ramion i nóg ;) Szperając w swoich szufladach dobroci kosmetycznych odnalazłam zeszłoroczny nabytek. W chwili euforii zakupowej w perfumerii Sephora, namówiona przez panią konsultantkę, kupiłam żel rozświetlający ZOEVA. Ten mały słoiczek o pojemności 15ml kosztował mnie 74zł i zapakowany był w kartonik- u mnie już dawno wyrzucony :) dostępnych jest 6 kolorów, ja wybrałam odcień Corona. Kolor ten to typowy rozświetlacz o szampańskim wykończeniu. Baza żelu bardzo delikatnie beżowa, a w niej zatopionych zostało miliony mieniących się drobin. Uzyskujemy nim efekt rozświetlenia 3D. I to mi się podoba! Produkt wg producenta jest skierowany do rozświetlania twarzy - szczytu kości policzkowych, łuku brwiowego, grzbietu nosa, łuku Kupidyna. Natomiast ja osobiście wklepuję żel także na ramiona, na obojczyki i dekolt. W słońcu wygląda to obłędnie! Trwałość jest również zacna- śmiało można używać w lecie, podczas wysokich temperatur. Trochę jakby był wodoodporny. Wiem, że Zoeva jest już u końca bram, ale jeśli ktoś znajdzie ten produkt na wyprzedażach itp., śmiało bierzecie. Jest godny uwagi :)

Produkt ma ładne opakowanie, ciekawą konsystencję i było swego czasu wielkie bum na niego. Dałam się skusić, wydałam 80 zł i... nie ma szału. Nie błyszczy się jakoś spektakularnie, odcień jest ładny (mam najjaśniejszy "Halo"), przyjemnie się go aplikuje - zwłaszcza latem - bo jest zimny. Nie zauważyłam, żeby źle wpływał na podkład ani nakładany na mokro, ani na sucho. Niby wszystko poprawnie, ale to za mało, żeby ten rozświetlacz przetrwał próbę czasu. Ja żałuję, że go kupiłam.

Ten rozświetlacz bardzo przypadł mi do gustu. Posiadam odcień corona - piękne stare złoto. Zazwyczaj używam rozświetlaczy w kamieniu ze wględu na łatwość nakładania, tutaj obawiam się konsystencji, ale jestbardzo przyjemna, taki niby żel niby galaretka. Można śmiało budować glow i nakładany palcem ładnie wtapia się w makijaż, absolutnie nie zostawia widocznych śladów w postaci oddzielających się kresek. Trzyma się pięknie cały dzień na mojej dosyć tłustej cerze. Ze względu na cenę jest świetną alternatywą dla Jeally Beam Farsali, który też miałam okazję testować. Myślę, że śmiało wystarczy mi na 2-3 lata użytkowania.

Jest to bardzo delikatnie wpadajacy w roz odcien. Dobrze wygladal na mojej jasnej karnacji. Jednak ta zelowa konsystencja nie przypadla mi do gustu. Czwiczylam i czwiczylam, a jednak nie moglam z nia sobie poradzic. Bardzo zle sie rozprowadza, zostaja plamy, ne da sie tego ladnie wyblendowac. Po 5-6 tygodniach codziennego(!) uzytkowania po prostu kupilam sobie inny rozswietlacz. Przykro, bo kolor jest bardzo ladny i daje naturalne wykonczenie.