Lovely Only For Sweet Lovers, Jelly Cheek Highlighter Rozświetlacz o konsystencji galaretki

Ma niesamowity zapach, ładne opakowanie i przyjemnie rozprowadza się na skórze ale... na skórze bez makijażu. Niestety z pudrem/podkładem się miesza i tworzy niefajny efekt.

Rozświetlacz ma piękny złoty kolor. Pięknie pachnie taką szarlotką i cynamonem. Ma konsystencję masełka, a nie galaretki. Jest bardzo wydajny. Zamknięty jest w pięknym świątecznym opakowaniu. Niestety nadaje się tylko do stosowania na ,, gołą skórę,,. Na podkładzie się strasznie waży i źle wygląda. Nie jest tłusty ale krótko trzyma się na skórze.

Uwielbiam rozświetlacze, jeśli nawet wybieram lżejszy mejkap z lekkiego glow nie rezygnuje nigdy. Ten produkt wpadł w moje ręce jako prezent, bardzo się ucieszyłam bo zimą miałam peeling do ust z tej limitki Lovely i bardzo przypadł mi do gustu. Tym bardziej byłam ciekawa, co kryje się na nazwą rozświetlacza w galaretce :D Jeśli chodzi o kosmetyki Lovely bardzo je lubię, są różnorodne, ciekawe i kuszą opakowaniami. Nie inaczej jest w tym przypadku opakowanie to prawdziwa błyskotka. Plastikowy słoiczek z czerwoną zakrętką, a na niej wiele złoceń. Przykuwa wzrok i wygląda ładnie. Opakowanie to 15g i to naprawdę sporo. Rozświetlacz pachnie słodkimi korzennymi ciasteczkami, zapach bardzo podobny do peelingu do ust z tej serii. Jak wspomniałam bardzo zaciekawiła mnie formuła galaretki i sama nie wiedziałam czego się spodziewać. W rzeczywistości ten produkt to moim zdaniem nie jest żadna galaretka, tylko po prostu rozświetlacz w kremie. W sumie mi to odpowiada bo mam mieszaną cerę i nie wiem jak taka formuła 'galaretki' sprawdziłaby się na mojej skórze. Kremowe kosmetyki z zasady są gęstsze więc tutaj jest mi łatwiej z nimi pracować. Rozświetlacz ma przyjemną kremową formułę, lekko masełkowatą. Nakładałam go najczęściej na szczyty kości policzkowych, łuk kupidyna i nad brwiami. Bardzo podoba mi się kolor rozświetlacza, z powodzeniem powinny go polubić jaśniejsze karnacje. Jest to jasno złoty, miejscami transparentny kolor, typowo szampański i bardzo twarzowy. U mnie nie pozostawia żadnego koloru, wtapiając się w kolor skóry i daje jedynie błyszczące, "mokre" rozświetlenie i bardzo mi to odpowiada, bo w sumie nie miałam takiego 'transparentnego' rozświetlacza. Nie ma opcji by brzydko wyglądał na twarzy, jest delikatny a efekt można stopniować. Ładnie się mieni, w 2 warstwach jest to odbijająca światło równomierna tafla, na początku nieco przeszkadzały mi w nim drobiny, bo jest ich sporo i choć zmielone nawet drobno to ze względu na ilość są widoczne. Nie mniej z czasem kiedy używałam go codziennie, przestało mi to przeszkadzać, na twarzy te drobiny nie rzucają się aż tak w oczy i wygląda to naturalnie. Choć zawsze obawiam się kremowych kosmetyków, to na mojej mieszanej cerze rozświetlacz wygląda ładnie i świeżo, nie warzy podkładu, nie powoduje skrócenia jego trwałości. Fajnie się go nosi, skóra wygląda świeżo a ten jasny efekt glow bardzo mi się podoba. Jeden jedyny zarzut jaki mam, bo byłaby to drogeryjna perełka gdyby nie dość niska trwałość. Nie mija 2-3h rozświetlacz znika z twarzy, ściera się w mgnieniu oka nawet nie wiedzieć przez co, więc w ciągu dnia trzeba go dokładać robiąc przy okazji inne poprawki makijażowe. Co więcej drobinki w nim zawarte niestety wraz z upływem czasu migrują po twarzy. Po tak ciekawej kremowej formule spodziewałam się więcej, niestety. Chociaż i tak z przyjemnością nadal będę po niego sięgać to oczekiwałam czegoś trwalszego.

Produkt sprawdzi się osobom z bezproblemową cerą, które nie musza nakładać podkładu. A to dlatego, że rozświetlacz Jelly Cheek rozpuszcza podkład. Otrzymujemy nieładne luki i dziury w kosmetyku, który znajduje sie pod spodem. Jest gęsty i na mój gust aż za gęsty i wazelinowy. Jedynym plusem jest pierniczkowo-zimowy zapach.

Na rozświetlacz natrafiłam w Rossmanie i gdy tylko go powąchałam wiedziałam, że musi być mój. Zapach jest korzenny, trochę cynamonowy, ale przede wszystkim bardzo intensywny, a ja jestem wielką fanką takich właśnie zapachów. Oczywiście na tym zalety produktu się nie kończą. Ma on piękny złoty kolor i delikatne drobinki, pomimo których wygląda na twarzy bardzo naturalnie. Nie daje mocnego błysku, który razi po oczach, ale dla mnie to plus bo takich produktów już mam wiele. Bardzo ucieszył mnie fakt, że nie przyciemnia skóry, bo z tym zwłaszcza przy ciepłych odcieniach mam duży problem. Kosmetyk daje również efekt mokrej skóry, chyba dzięki swojej konsystencji, która jest dla mnie wielką zaletą. Najlepiej nakłada mi się go palcami. Co do trwałości nie jest to produkt nie do zdarcia, ale trzyma się długo, nie ma na co narzekać. Opakowanie również mi się podoba, w czerwieni ma zatopione subtelne złote drobinki, poza tym nadruk pomimo noszenia w torebce nie wyciera się, przez co wiele kosmetyków przy dłuższym użytkowaniu wygląda nieestetyczne.

Znalazłam ten rozświetlacz na promocji w Rossmanie, więc był super tani :) Wzięłam go ze względu na zapach - jest obłędny, bardzo kojarzący się że świętami Bożego Narodzenia ???? , który utrzymuje się w ciągu dnia gdy go nosimy na twarzy. Kolor ma fajny, tworzy delikatną taflę. Jedynym minusem jest to że nie jest formułą zastygającą. Dzięki blask nie wytrąca się przez wyschnięcie - ale można sobie zetrzeć go w ciągu dnia. Dla mnie nie jest to duża wada i z chęcią będę po niego sięgać w okresie świątecznym :).

Produkt poleciła mi przyjaciółka. Na początku pomyslalam "okej,wypróbuje". Najbardziej bylam ciekawa formuły galaretki którą producent gwarantował. Niestety,rzeczywistość odbiega lekko od prezentacji, ale na plus. Według mnie taka konsystencja jest lepsza. Efekt jest super, bardzo mi się podoba :). Na pewno jeszcze raz kupię ten produkt.

Wypatrzyłam ów rozświetlacz na promocji w Rossmanie. Spodobało mi się urocze opakowanie i opis, że jest to "rozświetlacz o konsystencji galaretki" - no musiałam wypróbować. Choć nie jest to produkt edycji światecznej (EDIT: JEDNAK JEST, ZAUWAŻYŁAM DZIŚ W ROSSMANIE XD), czy coś w tym stylu, to patrząc na niego mam skojarzenia z Bożym Narodzeniem. Błyszczące, czerwono-złote opakowanie, sam kolor rozświetlacza jest złoty, no i ten boski zapach jabłka z cynamonem. Po prostu boski, mam ochotę wąchać i wąchać, a przed oczami mam choinkę. Konsystencja nie jest taka jak w opisie. Określiłabym ją raczej jako masełko, krem a nie galaretkę. Co nie zmienia faktu, że fajnie się ją nabiera na palce i rozprowadza. Efekt rozświetlenia jest wspaniały. Przepiękna błyszcząca tafla, która wspaniale wygląda na policzkach. Efekt można stopniować, w miarę potrzeby dokładając produktu. Trwałość oceniam jako bardzo dobrą. Spokojnie utrzyma się na skórze cały dzień. Wydajność super. Niewielka ilość pozwala uzyskać zadowalający efekt. Za cenę promocyjną (około 10 zł) rewelacja. Zakochałam się w tej "galaretce" od pierwszego wejrzenia i powąchania, serdecznie polecam fankom świąt i nie tylko!<3<3<3

Mój pierwszy rozświetlacz z formułą galaretki. Na wstępie powiem że pachnie cudnie cynamonem. Konsystencja jest dziwna ,bardzo mokra. Nie wiem czemu ale mam problem z aplikowaniem takiego produktu w miejscu gdzie powinien być rozświetlacz ,ale za to świetnie sprawdza się na powiekach. Daje efekt złotej tafli z delikatnymi drobinakmi.

To są napradwę pierwsze, pierwsze wrażenia. Nie mogę jeszcze pomacać rozświetlacza i zobaczyć jaką ma konsystencję ale zapach jest obłędny. Jak tylko się zaciągnęłam to momentalnie miałam obrazek świąt Bożego Narodzenia przed oczami. To pachnie wg mnie 'świątecznymi owocami'. Jakby pomarańczą i przyprawami korzennymi. Mam nadzieję, że ten zapach będzie zostawał minimalnie na skórze. To zapach świąt z dzieciństwa. Jeśli chodzi o konsystencję...to raczej galaretka to nie jest. Bardziej miękkie masełko. Nic w tym słoiczku bynajmniej się nie trzęsie jak żelka. Rozświetlacz kupiłam na promocji w Rossmanie za około 10zł .