Bielenda Fresh Juice, Detoksykująca hydro-esencja z bioaktywną wodą cytrusową `Sok z limonki + kwas salicylowy` 

Uwielbiam serię hydro-esencji fresh juice. To nie jest moje pierwsze opakowanie. Lekkie serum, które można nałożyć w takiej ilości, jakiej potrzebujemy. Pozostawia mniej lub bardziej klejącą warstwę w zależności od nałożonej ilości. Regularnie używanie tej esencji pomaga skórze w utrzymaniu stanu nawilżenia. Konsystencja jest płynna, lekko żelowa. Zasycha na zewnątrz opakowania. Bardzo wydajny produkt, nie żałuję go sobie i wystarcza na kilka miesięcy. Dla mnie bez znaczenia w jakiej porze roku używam, bo świetnie sprawdza się pod każdy krem (lżejsze jak i bogatsze). W porównaniu troszkę lepiej sprawdziła mi się wersja z ananasem, ale ten wariant również jest świetny.

Kosmetyk, który stosowałam tego lata i bardzo go lubiłam. Opakowanie ma aż 110 ml, więc jest mega wydajne! Moim zdaniem aplikator mógłby być jednak lepszy - często produkt na nim zostaje i zasycha, więc trzeba bawić się z jego myciem. Zapach jest niezwykle świeży, limonkowy - mimo, że nie przepadam za cytrusami w kosmetykach to tu mi się podobał, uprzyjemniał stosowanie produktu. Konsystencja produktu jest żelowo - wodnista, łatwo się wchłania o ile nie przesadzimy z ilością produktu.

Serum wprowadziłam do pielęgnacji już jakiś czas temu. Hydro-esencja jak po nazwie się można spodziewać ma zadanie nawilżające, ale także detoksykujące i normalizujące. W składzie znajdziemy wodę cytrusowa, sok z limonki i kwas salicylowy, co się swietnie sprawdza w przypadku skóry tłustej i mieszanej, zmieniająca wydzielanie sebum i redukując widoczność porów. Produkt ma konsystencje płynna, co sprawiło, ze nie został moim faworytem do pielęgnacji, ale dzięki temu bardzo szybko się wchłania. Mimo, ze konsystencja jest płynna, produkt jest bardzo wydajny. Zdecydowanie polecam wypróbować do wieczornej pielęgnacji

Skończyłam jedną butelkę i mam mieszane uczucia. Nawilża, szybko się wchłania, efekt świeżości skóry trwa do ok. 10 godzin. Nie zatkał porów. Konsystencję oceniam jako gęstszą niż standardowy tonik. Nie spływał z płatka kosmetycznego podczas użytkowania. Nie uczulił. Zapach jest moim zdaniem neutralny. Jednak nie kupię go więcej, bo poznałam wiele lepszych produktów do oczyszczania twarzy, które dają efekt świeżości i oczyszczenia na dłużej niż te wcześniej wspomniane 10 godzin.

Esencja całkiem mi się spodobała, choć nie jestem do końca pewna, że dobry stan cery jest wyłącznie jej zasługą. Ma dobry skład, gdzie jest niacynamid, który wyjątkowo dobrze zawsze mi służył. Jest to składnik przeciwtrądzikowy, zapobiega wypryskom i ładnie przysusza te istniejące. Esencję traktowałam jako kosmetyk pod krem, bo samodzielnie za słabo nawilża. Mogłaby ewentualnie służyć skórze tłustej, która wymaga delikatnego nawilżenia. Byłby to idealny kosmetyk pod filtr, ale nie z kwasem salicylowym. Nie wiem jakie jest jego stężenie, ale boję się, że może spowodować przebarwienia, bo to składnik fotouczulający, więc nie powinno się go używać przy słonecznej pogodzie. Z kolei używanie esencji zimą jest dla mnie zbędne - dla odżywienia mam inne kosmetyki, dla złuszczania i rozjaśniania też mam swoje, wypróbowane specyfiki. Właściwości dobre - lekko nawilża, szybko się wchłania i nie lepi. Na początku może wydawać się klejąca, ale wystarczy dać jej chwilę. Pachnie ładnie, ale trochę intensywnie. Nie zauważyłam rolowania kiedy nałożę na nią krem i podkład. Nie obciąża skóry, nie zapycha, nie wzmaga przetłuszczania. Opakowanie nietrafione, przydałaby się pompka. Lejąca esencja brudzi butelkę i zasycha na korku w małego glutka. Podczas jej używania cera wygląda dobrze, żadnych krostek, jednolity koloryt. Jednak jak wspomniałam na lato ma wg mnie zły skład, na zimę nie spełnia zadania odżywczego. Nie znalazłam dla niej zastosowania u mnie, postaram się zużyć w krótkich okresach wiosenno-jesiennych. Wydajność wcale nie taka dobra, jak można sie spodziewać. Używałam jej jesienią i teraz kilka tygodni raz dziennie i nie mam 1/3 z opakowania 110 ml.

Do nowej esencji podeszłam z chęcią, ale nie do końca byłam z niej zadowolona już od pierwszego użycia. Dla mnie dużym plusem był kwas salicylowy w składzie, bo pomagał mi walczyć z niedoskonałościami. ALE! Miałam wrażenie ze po tek esencji jeszcze bardziej mnie wysypuje. Trzeba bardzo pilnować, żeby nie nałożyć zbyt dużo, bo później wszystko przykleja się do twarzy, co wiadomo jeszcze bardziej ją zanieczyszcza. Za każdym razem, kiedy nałożyłam na nią podkład - warzył się. Odłożyłam opakowanie i zaczęłam używać czegoś innego, ale po jakimś czasie dałam esencji drugą szansę. Teraz nakładam dużo mniej, używam jej rano, ale tylko wtedy, kiedy wiem, że w ciągu kilku godzin nie będę się malować. Przez to, że potrzebna jest mała ilość, esencja jest bardzo wydajna, co w tym przypadku nie jest plusem, bo chciałabym ją skończyć jak najszybciej. Może skóra jest trochę bardziej odżywiona, ale nic poza tym. Nie kupiłabym drugi raz.

Bardzo nie podoba mi się skład tej esencji, kupiłam ją, skuszona opakowaniem, jednak okazało się, że ma w skłądzie nie zbyt dobre skłądniki, np Peg i ciężkie konserwanty, sprawdziłam skład, w momencie kiedy wystąpiło u mnie olbrzymie uczulenie :( przez co musiałam odstawić kosmetyk

Jestem posiadaczką cery mieszanej z tendencją do niedoskonałości. Swojego czasu poszukiwałam czegoś lekkiego do nakładania na wieczór po umyciu i tonizacji twarzy. Niestety nie polubiliśmy się Formuła produktu była bardzo lejąca się, lekko gęstsza od wody. Po zaaplikowaniu, twarz się kleiła, a zapach był dosyć perfumowany. Produkt dawał w pewnym stopniu lekkie nawilżenie ale nic poza tym. Niestety po każdorazowym użyciu pojawiało mi się więcej niedoskonałości, a miałam do tego kosmetyku kilka podejść. Opakowanie też nie było zbyt fajne, bo przez korek wylewał się produkt podczas podróży. Niestety kosmetyk nie zagrał z moją skórą i nie polecę go. Opakowanie też się nie popisało. Kosmetyku pozbyłam się gdyż nie znalazłam żadnego zastosowania.

Pierwszą styczność z tym produktem miałam w zeszłym roku. Na początku nie zauważyłam jakichkolwiek efektów, byłam nastawiona na efekt wow, ot zwykły kosmetyk w pięknej szacie graficznej... przez dłuższy czas zapomniałam o nim, po prostu leżał w pudle z kosmetykami. Nie wiem ile czasu minęło ale znów zaczęłam go używać i totalnie się odmieniło-zaraz po zastosowaniu cera była odświeżona, rozjaśniona. Nie wierzę własnym oczom. Dobrze, że go nie wyrzuciłam, spokojnie zużyję go do końca i napewno kupię ponownie! Tym bardziej, że pięknie pachnie.

Esencja jest w plastikowym estetycznym i przezroczystym opakowaniu, w koło dozownika resztki produktu zasychają i trzeba je „czyścić”.  Esencja jest żelowa o dosyć płynnej konsystencji. W moim odczuciu ładnie nawilża i odświeża, delikatnie wygładza buzie jest wydajny mega

Kupiłam ten produkt z czystej ciekawości. Zazwyczaj gdy używałam produktów do pielęgnacji miałam odwrotny efekt i moja skóra buntowała się. Z tym produktem jest inaczej. Jest bardzo przyjemny w używaniu, nie potrzeba wiele produktu aby pokryć całą twarz.

Jakiś czas po tym jak sprawdził mi się limonkowy płyn micelarny, skusiłam się również na hydro-esencję z tej samej serii. Do zakupu zachęcił mnie zarówno zapach jak i duża pojemność w przystępnej cenie. Produkt starczył mi na wiele miesięcy. Jakiś czas temu skończyłam opakowanie, więc przyszła najwyższa pora na jego recenzję. Opakowanie i produkt: Jak już zapewne wiecie cała seria Fresh Juice ma wspaniały design, przyciągający oko i kuszący nas grafiką soczystych owoców. Poza grafiką mamy również wspaniałe zapachy owoców, jednakże nie wszystkie są jednakowo intensywne. Jednak uważam, że każdy znajdzie wśród tej serii coś dla siebie. Oczywiście hydro-esencja sama w sobie jest przezroczysta i ma zapach, który bardziej niż z limonką kojarzy mi się z trawą cytrynową. Produkt ma zdecydowanie lekką konsystencję przypominającą mocno rozwodniony żel. Esencja zamknięta jest w transparentnej butelce, co jest wielkim plusem, ponieważ wiemy kiedy należy udać się do sklepu po nowy kosmetyk. Opakowanie posiada zamknięcie typu press cap, co akurat w tym przypadku jest raczej nieporęczne i nietrafione. Lepiej sprawdziłaby się tutaj pompka. Aplikacja i działanie: A skoro jesteśmy już przy temacie aplikatora, to niestety ale produkt wylewa się w niekontrolowanych ilościach i trzeba uważać żeby nie przesadzić z jego ilością. Dodatkowo przy aplikacji nasza hydro-esencja cieknie po nakrętce, a jej resztka lubi zostawać przy otworze i zasychać, więc co jakiś czas warto go oczyścić. Produkt szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu na skórze. Daje efekt nawilżenia i natychmiastowego odświeżenia. Dodatkowo delikatnie matuje skórę, jednak jest to efekt krótkotrwały. Nie uczulił mnie i nie podrażnił. Nie zapchał i nie wywołał wysypu – czego po serii detoksykującej powinniśmy się raczej spodziewać. Jest bardzo wydajny i wystarczył mi na dobre pół roku użytkowania. Jednakże nie spełnia wszystkich obietnic producenta. Nie zauważyłam żeby: wyrównywał koloryt skóry, czy ją oczyszczał. Sam w sobie nie reguluje nawet wydzielania sebum. Powiedziałabym, że daje raczej efekt zmatowienia przypominający ten po maseczkach oczyszczających. Dla mnie produkt regulujący sebum matowi skórę na wiele godzin, gdzie tutaj tego nie zauważyłam. Z drugiej strony szczególnie mi to nie przeszkadza ponieważ używałam go głównie jako dodatkowe nawilżenie skóry, więc osobiście moje oczekiwania zostały spełnione. Dostępność i cena: Produkt ma wysoką dostępność zarówno stacjonarną jak i internetową. Stacjonarnie dostaniemy go w Naturze w cenie regularnej 29,99zł, ale aktualnie jest w mega promocji po 11,29zł. W sklepie internetowym natury nie ma go na stanie, ale może dorwiecie go jeszcze gdzieś stacjonarnie. O dziwo nie spotkałam go w Rossmannie, mimo iż są tam płyny micelarne i żele do mycia twarzy. Jest dostępny również w wielu sklepach i drogeriach internetowych a jego cena wynosi ok. 26-31zł. Ja swój kupiłam w eZebrze.

Hydro-esencja Bielendy jest idealnym kosmetykiem na lato. Używam jej codziennie rano i wieczorem. Rano zastępuje mi krem. Zapewnia niesamowite odświeżenie i orzeźwienie na początku dnia. Podoba mi się jej lekka konsystencja i to jak szybko się wchłania. Dobrze nawilża i pielęgnuje skórę. Efektu zmatowienia nie zauważyłam. Esencja ma ładny świeży zapach. Opakowanie esencji jest poręczne, ale przy zamknięciu ciągle zostaje mała ilość kosmetyku, która zasycha. Lepszym rozwiązaniem byłoby opakowanie z pompką.

Esencję otrzymujemy w przezroczystej butelce zabarwionej delikatnie na morski kolor. Złota nakretka otwierana skośnym klikiem działa bez zarzutu, chociaż miałabym obawe wrzucić ja luzem do torby podróżnej. Szata graficzna całej serii jest identyczna i w głównej mierze ze względu na design zakupiłam ta Esencję, płyn micelarny, żel peelingujący i krem. Cały zestaw tych kosmetyków pięknie się prezentuje na półce i idealnie wpasowuje się w letni klimat. Plaster limonki skroplony wodą sugeruje, że zapach produktu będzie mocno cytrusowy, a w rzeczywistości jest delikatny,subtelny i lekko wyczuwalny. Może to i lepiej, bo nie drażni. Sama esencja jest bezbarwna i ma rzadką konsystencje. Położona na skórę lekko ją orzeźwia i pozostawia lepką warstwę do momentu,aż całkowicie się wchlonie. Trwa to może z 2 minuty. Potem skóra jest miękka i taka "w sam raz". Nie czuć ciezkosci produktu na skórze w postacie świecenia ,ale też nie napina skóry poprzez wysuszenie. Generalnie nie odczuwam tego produktu na skórze wcale. Czy zauważyłam jakieś szczególne działanie produktu? Nie. Czy zaszkodził mojej skórze? Wyskoczyło mi kilka drobnych pryszczy na podbródku. Może być to spowodowane sytuacją skóry "po lecie" albo wpływem tej serii detoksykującej. Tego nie wiem,nie będę wyrokować. Stosuje go już trochę ponad 2 tygodnie i trochę nudzi mnie już nakladanie tej wody zwanej esencją. Wolę bardziej tresciwe produkty typu serum. Czy kupię ten produkt ponownie?Nie. Ale w momencie zakupu i postawienia całości na półce byłam zachwycona ,a kosztowało mnie to nie dużo więc podsumowując na plus.

Jak dla mnie super^^ kupiłam ją by była akurat promocja, a szukałam czegoś więcej do mojej codziennej pielęgnacji. Zaczęłam jej używać wraz z nadejściem cieplejszych dni i sprawdziła się jak najbardziej. Używałam jej po toniku, a przed nałożeniem kremu jako dodatkowe nawilżenie, które było niezbędne dla mojej skóry w gorące dni, a mam cerę mieszaną więc policzki szczególnie o to wołały. Sama aplikacja bardzo przyjemna, zapach też w moim guście bardzo dobrze się rozprowadza na skórze. Konsystencja jest wodnista i od razu po nałożeniu czuć nawilżenie, bardzo szybko się wchłania. Ponadto nie pozostawia tłustej warstwy czego osobiście bardzo nie lubię. Na pewno zagości na dłużej w mojej pielęgnacji ^^

Tę serię do tej pory znałam jedynie z płynu micelarnego, którego zużyłam sporo opakowań i został moim ulubieńcem. Tak naprawdę nie myślałam o innych kosmetykach z tej serii. Hydro esencja znalazła się u mnie przypadkiem i muszę powiedzieć, że jest świetnym kosmetykiem na lato i bardzo dobrze zastępuje mi serum w tym momencie. Ląduje na mojej twarzy rano i wieczorem zawsze po użyciu toniku. Konsystencję ma wodnistą, lekko żelową, ale nakłada się łatwo i szybko, nie uciekając z rąk. Po wklepaniu w cerę zostawia po sobie lepiącą warstwę, która jednak nie przeszkadza, a całkowicie neutralizuje też nałożony potem krem do twarzy. Makijaż na takiej mieszance również trzyma się bardzo dobrze bez żadnych niespodzianek. Opakowanie to buteleczka z zamknięciem typu press, zawiera na sobie przyjemną letnią grafikę całej serii. Zamknięcie nie jest w 100 % szczelne, aczkolwiek u mnie buteleczka zawsze stoi i nie zdarzyło się, aby esencja się wylała, choć mam wrażenie, że mogłoby się to wydarzyć, gdyby upadła. Ogółem bardzo fajny kosmetyk, aczkolwiek najlepszy na lato. Uważam jednak, że na jesień i zimę będę musiała zamienić ten kosmetyk na inny, ponieważ może okazać się za słaby dla mojej skóry.

Używam jako lekkiego nawilżacza zamiast kremu na dzień, w tym celu idealnie sprawdza się o tej porze roku. Efektu zmatowienia nie zauważyłam. Szybko się wchłania, nie pozostawiając uczucia lepkości. Konsystencja mogłaby być bardziej żelowa. Zapach przyjemny świeży, owocowy, nie utrzymuje się długo. Cena adekwatna do pojemności (110 ml). Opakowanie poręczne na klik.

Hydro esencję kupiłam razem z płynem micelarnym tej samej serii. Używam jej rano pod makijaż i czasami wieczorem. Pod makijaż sprawdza się idealnie, fajnie nawilża skórę i nie muszę nakładać już żadnego kremu. Co bardzo mi pasuje ponieważ nie lubię nakładać kremu pod makijaż a jednak trzeba buzię czymś nawilżyć. Konsystencja mi odpowiada, dość rzadka, szybko się wchłania. Pozostawia uczucie świeżości. Mnie nie zapycha. Nie zauważyłam innych efektów prócz nawilżenia, odświeżenia i lekkiego wygładzenia twarzy po nałożeniu. Natomiast to mi wystarczy. Nie oczekiwałam efektu WOW. Wydajność na wysokim poziomie. Poręczne opakowanie. Przyjemny zapach. Na pewno kupię ponownie.