Jest to kolejny produkt z konkursu na Recenzentkę miesiąca, powspominajmy. Przy tej okazji raz jeszcze dziękuję Redakcji Wizaż za nagrodę i Koleżankom Wizażankom za wszystkie miłe słowa:)
Lotion Dr Weil by Origins można nazwać esencją, w opisie jest coś o emulsji, z tym że na pewno już sama konsystencja wskazuje na esencję (którą nie wiadomo jak stosować, ale podobno trzeba;) ze względu na cechy fizyczne toniku z dodatkiem żelu. Jak dotąd trudno mi sklasyfikować takie produkty, kilka z nich miałam i uznałam za skuteczne i funkcjonalne, czyli przydatne. Dla mnie jest to kosmetyk mający swoje miejsce w rutynie pielęgnacyjnej, nakładany po toniku przed serum lub emulsją nawilżającą. W roli toniku stosowałam zazwyczaj wodę różaną, na to aplikowałam lotion- esencję, później już następne produkty do pielęgnacji.
Lotion Dr Weil zamknięty jest w kanciastej butelce plastikowej w kolorze khaki. Moim zdaniem wygląda charakterystycznie i stylowo. Zapach produktu jest tzw. zdrowy, ziołowy, lekko stęchły, co zasługą jest zapewne grzybów podanych w przepisie na przeciwzmarszczkowe cudo. Nie jest to zapach przykry, wręcz przeciwnie, przyjemny, kojarzący się z czymś eko, ziołowym, leśnym.
Jestem zwolenniczką tego produktu, mimo postawy sceptycznej na początku, i to nie tylko wobec tego konkretnego kosmetyku, lecz wobec ogólnie jakichkolwiek esencji. Przekonałam się po dłuższym czasie, za każdym razem efekty były coraz bardziej widoczne. Co zauważyłam, poprawę jędrności skóry, wyrównany koloryt, nawilżenie, brak ściągnięcia skóry, konsekwencja w działaniu nawilżającym wszystkich produktów razem z tą esencją od rana do wieczora, brak zmęczenia skóry, nie miałam też od czynienia z nadmiernym wyświecaniem się cery.
Nie mam pojęcia cóż takiego się stało, skoro taka niewinna esencja zdziałała tak wiele. Analizuję skład, tu znalazłam odpowiedź na to pytanie, widać wiele składników naturalnych, nie tylko wspomniane grzyby o podobno cudownym działaniu, lecz także aloes, olej słonecznikowy (jeden z dobrych składników odmładzających skórę). Jest i kurkuma bardzo obecnie popularna na blogach beauty nie bez przyczyny nazywana eliksirem młodości i witalności, wiele wyciągów roślinnych, o których nie miałam pojęcia. Jest niestety i trochę chemii, w dodatku dosyć wysoko w składzie, bo już na 3 miejscu widnieje Peg, później wiele cennych składników- i na 25 miejscu następny Peg, co daje nam już spore pojęcie jak bardzo skład jest rozbudowany, ale zaznaczam, w sporej przewadze są to składniki dobroczynne, te dwa Pegi to chyba jedyne pozycje kontrowersyjne.
Oceniam małe opakowanie produktu o obj. 30 ml, które otrzymałam w wizażowej przesyłce. Nie wiem czy kupiłabym, Origins należy do koncernu Estee Lauder, co dla mnie nie jest wysoką poprzeczką jeżeli chodzi o produkty premium.
Zalety:
- wiele składników naturalnych, zioła, grzyby, kurkuma, aloes itd.,
- nawilżenie i ujędrnienie skóry
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie