Kocham rozświetlacze - najchętniej wybieram te dające efekt WOW, których blask jest widoczny z odległej galaktyki i który zmienia moją skórę w metaliczną taflę - może i nie wpisuje się to w aktualną modę, może nie wygląda to naturalnie, ale ja to lubię i mam do tego prawo, zresztą - przy moim typie urody wygląda to zaskakująco dobrze ;).
Jako posiadaczka ciemnej karnacji, ciemnych włosów i oczu, wolę raczej cieplejsze tonacje i testowany przeze mnie odcień Champagne okazał się być kolorystycznym ideałem - cudowny szampanik, złocisty, ciepły, skrzący się milionem drobinek tak małych, że w efekcie otrzymujemy idealna, połyskliwą taflę.
Kolejną rzeczą, która pozytywnie mnie zaskoczyła, jest formuła produktu - kremowa, miękka, rzeczywiście masełkowata - łatwo nabrać produkt na pędzel, nic się nie pyli i nie osypuje - za formułę odpowiada częściowo skład, ponieważ znajdują się tutaj m.in. masła murumuru, cupuacu czy tucuma - generalnie skład jest niezły, za co kolejny plus dla producenta.
Zapach jest kokosowy, ale ja wyczuwam w nim jakąś ''maślaną'' nutę - wiem, że większość recenzentek jest nim oczarowana, mnie on osobiście denerwuje i drażni - ale przymykam oko, ponieważ na tle wszystkich zalet ten drażniący aromat jest niewielką wadą. Warto wspomnieć jeszcze o opakowaniu - plastikowe, zakręcane, ale solidne (kilka razy spadła mi zakrętka i nic się nie stało), do tego w uroczej szacie graficznej, prawdziwie egzotycznej ;).
Jeżeli chodzi o działanie i efekty, to przeszły one moje najśmielsze oczekiwania! Nakładam rozświetlacz pędzlem, bezpośrednio na podkład - w zależności od tego, jaki efekt chcę uzyskać, dokładam go bez problemu i cieszę się boskim makijażem. Na mojej ciemnej cerze wygląda on fantastycznie - rozpromienia całą twarz, doskonale modeluje, błyszczy, oślepia i oszałamia :D.
Trzyma się cały dzień, dopiero pod wieczór nieznacznie blednie, ale nie zapominajmy, że nie jest on utrwalony pudrem! Dodam, że siedzi grzecznie na swoim miejscu, nie migruje, a drobinki nie rozłażą się po całej twarzy.
Rozświetlacz nie wywołał u mnie podrażnień ani alergii (również w okolicy oczu) i nie zapchał porów, mimo tej masełkowatej formuły. Bardzo dobrze współpracuje z używanymi przeze mnie podkładami, nie zmienia koloru w ciągu dnia i nie warzy się.
Słowem - daje z siebie wszystko i jest bardzo dobry jakościowo, a tego właśnie oczekiwałam.
Miał być błysk i blask, bling bling, efekt WOW - i jest!
Miała być doskonała trwałość i łatwość aplikacji - i mamy to!
Miała być dobra wydajność oraz przyzwoity stosunek jakości do ceny - i nie mogę narzekać, absolutnie!
Gdyby nie zapach, to zepchnąłby z piedestału mój ukochany rozświetlacz Ecocery, a tak, musi stanąć za nim - ale to moje odczucia, też w sumie w kwestii oceny ogólnej mało znaczące - bo cała reszta, ta najważniejsza, jest taka, jak trzeba.
Z całą pewnością mogę polecić Wam ten hajlajterek, moje panie - będziecie zadowolone <3
* Dziękuję Klubowi Recenzentki za możliwość przetestowania zestawu Physicians Formula *
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl