Gdybym skopiowała opis działania kosmetyku, jaki zadeklarował producent, nie musiałabym w zasadzie więcej dodawać. Chociaż oczywiście swoje dodam.
Po pierwsze, nazwa hydrolotion jest tutaj jak najbardziej celna. Balsam ma bardzo lekką, wręcz płynną konsystencję. I już na wstępie muszę trochę pokręcić nosem. Nie przeszkadzałoby mi to, że balsam jest tak lekki. Jednak w trakcie wcierania dłońmi w skórę kosmetyk wchodzi między palce, jak żaden inny. Ponadto brudzi opakowanie przy otworze.
Butelka z kosmetykiem jest spłaszczona, plastikowa, zamykana za pomocą klapki na zakrętce w kolorze fioletowym. Lubię tego typu zamknięcia, które są wygodnym rozwiązaniem. Niewielki otwór schowany pod klapką pozwala kontrolować ilość wydobywanego produktu z wnętrza. Przechylam butelkę prawie do góry nogami, albo w stu procentach, gdy balsam już się kończył, i wylewam na dłoń odpowiednią ilość. Jednak przez tą płynność balsam zostaje wokół otworu i nawet nacieka nieco w dół po zakrętce zastygając, więc bez czyszczenia się nie obędzie. Gdy balsam się już kończy można go postawić na zakrętce, by wszystko spłynęło do otworu, trzeba tylko uważać przy otwieraniu by nie chlapnąć nim, gdzieś, gdzie nie chcemy.
Przeszkadza mi jeszcze fakt, że balsam nie wchłania się błyskawicznie i trzeba trochę odczekać nim ubierze się coś na ciało. Nie trwa to długo, ale mimo wszystko uwielbiam balsamy, które wchłaniają się w skórę w szybkim tempie i pozwalają oszczędzić czas ( CeraVe to mój nieodzowny faworyt pod każdym względem). Nie jest to zbyt uciążliwe, ale jednak gdzieś tam z tyłu głowy towarzyszyła mi myśl o tym za każdym razem, gdy sięgałam po ten balsam. Trzeba jednak zaznaczyć, że kiedy już się wchłonie, to nie pozostawia lepkiej czy tłustej warstwy. Skóra jest przyjemna w dotyku, miękka i nie klei się.
A teraz przejdę do najważniejszej sprawy, czyli działania. Balsam daje uczucie natychmiastowego i głębokiego nawilżenia, które utrzymuje się bez zarzutu przez cały czas. Nie tylko więc nawilża, ale i zapobiega utracie wilgoci z naskórka. Po wchłonięciu się balsamu w skórę, jest ona (oprócz tego, że odpowiednio nawilżona) wygładzona i uelastyczniona, moje podrażnienia po goleniu na nogach są ukojone. Dodatkowo balsam pozostawia na skórze taką subtelną powłokę, która daje efekt rozświetlenia, ale bez tandetnego świecenia. Skóra wygląda zdrowo i promiennie.
Co do zapachu, to entuzjastką nie jestem, ale też nie przeszkadza mi, ponieważ czuć go wyłącznie w trakcie aplikacji. Jednak ciężko mi opisać z czym mi się ta woń kojarzy. Spodziewałam się jakiegoś kwiatowego aromatu, ale nic takiego nie czuję.
Jestem bardzo zadowolona z efektów, jakie przynosi ten kosmetyk dla mojej wymagającej silnego nawilżenia skóry. Ale powiem szczerze, że z jakiegoś nieokreślonego powodu, którego nie jestem w stanie ustalić, balsam nie wzbudził mojej sympatii. Nie mogę go źle ocenić i jeśli ktoś by mnie zapytał czy polecam, odpowiedziałabym, ze jak najbardziej. Zastanawiam się jednak czy jeszcze wrócę do niego i nie potrafię się zadeklarować. Zachęcam jednak do sprawdzenia na własnej skórze, bo działanie jest świetne (powtarzam się)
Neutralne cechy:
- wolę szybciej wchłaniające się kosmetyki
- brudzi opakowanie
- spodziewałam się lepszego zapachu
Zalety:
- głębokie nawilżenie
- utrzymuje wilgoć w naskórku
- uelastycznia
- wygładza
- koi podrażnienia
- daje efekt zdrowej, rozświetlonej skóry
- wchłania się nie pozostawiając tłustego i lepkiego filmu
- wygodne opakowanie
- wydajny
- niedrogi
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie