Lierac Sunissime, Soin Protecteur Yeux Anti-age Global SPF 50 Sztyft ochronny do skóry wokół oczu

Skóra wokół oczu jest delikatna i potrzebuje wysokiej ochrony przeciw promieniowaniu UV. Niestety kremy do twarzy z SPF często nie nadają się wokół oczu, bo powodują szczypanie i łzawienie. Kremy pod oczy z SPF wyparowały! Jeszcze kilka lat temu było wiele kremów pod oczy z spf w każdej drogerii i był dobry wybór w aptekach. Sprawdzone przeze mnie drogerie nie miały żadnych kremów z SPF pod oczy. W aptece po długich poszukiwaniach polecono mi Lierac, Sunissime, Soin Protecteur Yeux Anti-age Global SPF 50. Był to JEDYNY krem z SPF pod oczy. Był akturat w zestawie z kremem do twarzy, a kremów z solidną ochroną przeciw UV nigdy nie za dużo więc kupiłam pomimo dość wysokiej ceny (krem 50 ml i krem pod oczy kosztowały 120 zł). OPAKOWANIE Krem pod oczy jest w postaci kredki, z wysuwanym sztyftem. Wygląda bardzo ładnie, jest mały i lekki więc nadaje się do noszenia przy sobie. STOSOWANIE Krem nie ma zapachu. Ma lekko żółtawy kolor dzięki czemu trochę poprawia koloryt skóry. Ale jeśli ktoś potrzebuje korektora to jest to za mało. Nie ma żadnych drobinek. Krem ma mocno zbitą woskową konsystencję. Przypomina mi kredki woskowe, którymi rysowałam jako dziecko. Sztyft jest twardy i trudno jest rozprowadzić krem bez naciągania skóry pod oczami. To mi się nie podoba, bo jestem przyzwyczajona do wklepywania kosmetyków pod oczy. Kremu nie używam solo, bo mam wrażenie, że nie dość nawilża skórę. Używam innego kremu, a dopiero po jakimś czasie kremu Lierac. Krem nie roluje się, zostawia wyraźnie wyczuwalną obecność na skórze, ale nie jest ona dokuczliwa. Bez problemu można zrobić makijaż. PODSUMOWANIE Zaletą jest wysoki spf (ochrona UVA i UVB) i wygodne opakowanie. Wady to trudność w nałożeniu oraz bardzo wysoka cena (mamy tu tylko 3 gramy).

Ładny odcień ma ten produkt, bo dość jasny i w ciepłej tonacji. Zawiera drobinki, które optycznie wygładzają i rozświetlają okolice oczu. Nałożony na powiekę ładnie podbija kolory cieni. I tyle z plusów, bo to wszystko tylko na chwilę. Kryje raczej symbolicznie, więc korektora nie zastąpi. Niemiłosiernie migruje i zbiera się w załamaniach. Trzeba go pilnować na oku i usuwać nieestetyczne białe ślady. Czyli zebrane w załamaniach wspomniane drobinki. Tu muszę przyznać, że jest to dość irytujące. Usuwanie zebranego kosmetyku sprawia, że produktu na oku zostaje malutko, wątpliwa jest więc deklarowana ochrona przeciwsłoneczna. Po aplikacji czuć go na skórze, bo jest dość tłustawy. Nie jest to przyjemne odczucie. W mojej opinii w zasadzie jest to zbędny produkt w mojej kosmetyczce. Gdyby zastygał jego stosowanie miałoby większy sens.

O ochronie przeciwsłonecznej okolic oczu nie trzeba nikomu przypominać. Ten produkt to wygodna forma w wysuwanej kredce. Konsystencja jest na tyle masełkowa, że nie musimy się martwić o to, że nad to będziemy rozciągać delikatną skórę. Kolor ma zdecydowanie żółty, więc w pewnym stopniu zakrywa cienie pod oczami. Uwaga bo produkt nie zastyga! Trzeba również uważać z nakładaną ilością produktu bo łatwo przesadzić. Minusem też jest to, że nieco się roluje. Jednak w ostatecznym rozrachunku, myślę że warto go sprawdzić u siebie.