Lirene Dermoprogram Sun Natura, Naturalna emulsja ochronna do twarzy i ciała SPF 50 

Emulsja jest dość tłusta i trochę gęsta. Dobrze rozprowadza się po skórze i nie potrzeba dużo, żeby pokryć nią twarz. Przy nałożeniu trochę większej ilości zostawia biały kolor na skórze, który po odczekaniu kilku minut znika, a krem bardziej się wchłania. Mimo to zostawia skórę bardzo świecącą się. Zawsze nakładam na niego puder i na początku wygląda to naprawdę dobrze, ale po czasie się wyświeca (jednak jest to chyba kwestia mojej mieszanej cery, która latem tak czy siak się mocno świeci). Tubka jak i zamknięcie są bardzo wygodne w użyciu, zapach subtelny, delikatny, całkiem przyjemny. Krem ma dość spore opakowanie i starcza na długo, jest wydajny. Ogólnie fajny i polecam, jedyny minus to że się świeci.

Kupiłam, bo skoro coś ma 4,5 na wizazu to nie może być tak złe. A jednak, może. I to mimo, że mogło się wydawać emulsja i cera mieszana to przecież dobre połączenie. Ech... Opakowanie Emulsja ochronna Lirene 'Sun Natura' SPF 50 jest zapakowana w wygodne opakowanie z kliknięciem, które działa poprawnie. Nic się nie wylewa i opakowanie jest solidne, co jest dużym plusem. Wydajność Pod względem wydajności produkt jest w porządku. Niewielka ilość wystarcza na pokrycie dużej powierzchni skóry. Konsystencja Niestety, tutaj zaczynają się problemy. Emulsja jest bardzo trudna do rozprowadzenia. Konsystencja jest gęsta i tłusta, co sprawia, że aplikacja na skórę jest wyzwaniem. Po nałożeniu twarz wygląda na przeraźliwie białą, jakby była pokryta maską. (Spokojnie do tego można było doczepić czerwony okrągły nos i przebranie clowna gotowe.) Efekt ten nie zmniejsza się z czasem, co sprawia, że skóra wygląda sztucznie. Twarz jest także bardzo tłusta, co potęguje nieprzyjemne wrażenie. Zapach Zapach produktu nie jest uciążliwy. Jest subtelny i nie przeszkadza podczas noszenia emulsji. Skład Emulsja zawiera m.in. Titanium Dioxide (nano) i Zinc Oxide, które są skutecznymi filtrami UV, ale mogą przyczyniać się do białego osadu na skórze. Składniki takie jak olej konopny i ekstrakty roślinne mają działanie nawilżające i łagodzące, jednak formuła produktu nie sprawdza się dobrze w praktyce. Także mimo dobrego składu, zawsze może się wydarzyć niemiła niespodzianka. Efekty Emulsja Lirene 'Sun Natura' SPF 50 nie spełnia moich oczekiwań. Po nałożeniu pozostawia białą, tłustą powłokę, która nie wchłania się i sprawia, że skóra wygląda nieestetycznie, no ale w końcu producent obiecuje "powłokę odbijającą światło" , jednak chyba zbyt intensywny. Produkt nie nadaje się pod makijaż. Zużyję go na ciało, ale nawet tam nie jest komfortowy do noszenia. Tłusta warstwa na skórze jest nieprzyjemna, zwłaszcza w ciepłe dni. Co do podrażnień czy wysuszenia, nie mogę ocenić długoterminowych efektów, ponieważ użyłam go tylko kilka razy. Niemniej jednak nie zauważyłam natychmiastowych reakcji alergicznych czy podrażnień.

Emulsja znajduje się w tubie zwieńczonej szeroką nakrętką z zamknięciem typu klik, na której można postawić opakowanie. Przed ciekawskimi chroni ją plastikowe zabezpieczenie, które należy oderwać, aby dostać się do zawartości. Tworzywo, z którego wykonano opakowanie, jest elastyczne, co ułatwia wyciśnięcie produktu niemal do samego końca. W razie potrzeby jej rozcięcie nie powinno stanowić problemu. Mimo że tuba jest nieprzezroczysta, pod światło można podejrzeć, ile kremu nam jeszcze zostało. Jako że opakowanie mieści aż 120 ml, jest to kosmetyk bardzo wydajny. Zapach kremu jest w porządku, nawet można go uznać za całkiem przyjemny. Ma on dość niską intensywność i w ogóle mi nie przeszkadza. Posiadacze wrażliwych nosów również nie powinni mieć z nim problemu. Produkt posiada białą barwę. Ma gęstą, kremową konsystencję, jednak producent trafnie nazwał go emulsją. Całkiem łatwo się rozprowadza jak na specyfik zawierający filtry, ponieważ nie jest taki tępy. Na początku występuje efekt białej maski, natomiast po kilku minutach krem się wchłania i to znika. Emulsja pozostawia warstwę ochronną, która jest satynowa. Produkt nie przyspiesza wyświecania się strefy T ani nie zapycha porów, nie mam również wrażenia, jakby skóra się pod nią dusiła. Dodam tylko, że mam cerę mieszaną - lekko przetłuszczająca się strefa T oraz suche policzki, a do tego jest wrażliwa, skłonna do zaczerwienień. Często produkty zawierające filtry chemiczne źle wpływają na moją cerę, dlatego swojego ideału szukam wśród kremów z filtrami fizycznymi. I Lirene poradziło sobie świetnie. Emulsja bardzo dobrze chroni przed promieniowaniem słonecznym, zarówno UVA, jak i UVB. Poziom nawilżenia, jaki zapewnia kosmetyk, jest dla mnie optymalny - nie muszę używać dodatkowo kremu na dzień, wystarcza mi jedynie ta emulsja. Skóra jest miękka, elastyczna i bardziej jędrna, co świadczy o tym, że krem posiada również właściwości pielęgnacyjne. Dzięki temu, że specyfik zawiera 100% filtrów mineralnych, jest odpowiedni dla mojej wrażliwej cery, nie podrażnia ani nie wpływa w żaden sposób negatywnie na moją skórę. Z tego powodu powinien także sprawdzić się u dzieci, chociaż Lirene wypuściło wersję tego produktu dedykowaną specjalnie dla maluchów. Jest to świetny kosmetyk. Mój aktualny numer 1, jeśli chodzi o kremy z filtrem. Gorąco polecam, szczególnie wrażliwcom, którym tak jak i mi nie służą filtry chemiczne.

Produkt zamknięty w dość regularnej tubce, na duży plus zasługuje duża pojemność opakowania. Samo otwarcie na klik raczej ciężkie w użyciu, ale przynajmniej mamy pewność że się nie rozleje w torbie. Krem jest gęsty, ciężki, zapach nie jest uciążliwy. Konsystencja nieco utrudnia aplikację - trochę ciężko go wysmarować. Przede wszystkim jednak mega bieli twarz tworząc "efekt ducha". Trzeba się napracować, żeby dokładnie go wklepac, a i tak po czasie potrafi osadzać się przy linii włosów czy skrzydełkach nosa nawet po wielu godzinach. Nie wyświeca się, nie zapchał mnie. Używałam go też pod makijaż i było w porządku, ale finalnie mnie nie zachwycił.

plusy: + rozświetla skórę + dosyć przyjemny zapach + gęsta konsystencja + dobrze chroni przed słońcem minusy: - tłusty - na początku paskudnie bieli skórę, która czasem jest po nim wręcz fioletowa - ciężko się rozprowadza inne cechy, których nie biorę pod uwagę przy ocenie: - niska dostępność - bardzo wysoka cena

Produkt kupiłam w Rossmanie za ok. 35zł. Krem zachęcił mnie dużą pojemnością w korzystnej cenie. Szukałam czegoś dużego, z naturalnym/lekko matowym wykończeniem, więc ten wydawał się idealny. Jestem jednak nim zawiedziona i zaskoczona tyloma dobrymi opiniami. Opakowanie to zwykła ,,wakacyjna" tubka, która na szczęście jest szczelna i niełatwa w przypadkowym otwarciu np. w torbie, a krem się z niej nie wylewa. Formuła produktu to baaardzo gęsta pasta, ma biały kolor, delikatny zapach, który kojarzy mi się z kosmetykami dla dzieci i ładny skład. Tutaj zalety się kończą, bo krem jest BARDZO tępy w tej formule, rozsmarowanie go zajmuje dosłownie kilka minut, nie mówiąc już o tym, że aby nałożyć go na twarz potrzeba 2-3 warstw w minimalnej ilości, bo on okropnie bieli. Mam bardzo bladą karnację, o ile w miesiącach zimowych to bielenie nie było aż tak widoczne przy noszeniu golfów czy zabudowanych swetrów, tak w lecie, pomimo braku opalenizny, krem z każdym użyciem wygląda gorzej. Zostawia efekt ducha, który nie znika całkowicie i nawet pomimo użycia mocno kryjącego i ciemniejszego podkładu ta biała warstwa intensywnie przebija. Krem na twarzy trochę zastyga, więc rozblendowanie na nim podkładu bez smug i nieroztartych plam to nie lada wyzwanie. Jedynym plusem jest to, że krem nie jest lepki, zostawia pół-matowe wykończenie i sam makijaż w lecie na nim się nie wyświeca ani z niego nie zjeżdża, Mimo to, że dałam mu szansę i zużyłam 1/3 opakowania to krem nie nadaje się nawet na ciało, ta formuła jest nie do rozsmarowania i używania nawet dla tak bladej osoby jak ja - nie kupię ponownie. Podsumowując, spf miał potencjał, niestety nie jestem w stanie go używać nawet już przy próbie rozsmarowania go. Dodatek filtrów chemicznych zdecydowanie poprawiłby jakość tego produktu, bo ten teraz pomimo ładnego składu jest niezdatny do noszenia.

Naturalna emulsja chroniąca przed promieniowaniem UVB/UVA marki Lirene. W mojej ocenie niemal doskonały produkt, trudno przyczepić się do czegokolwiek. Opakowanie Produkt znajduje się w tubce o sporej pojemności (120 ml). Tubka wykonana jest z dosyć miękkiego plastiku, bez problemu można zatem wycisnąć emulsję niemal do końca, a ostatecznie również przeciąć opakowanie, by wydobyć resztki. Zamknięcie na klik działa bez zarzutu: łatwo się otwiera, ale trzyma wystarczająco mocno, by nie otworzyć się przypadkowo. Brak dodatkowego opakowania zewnętrznego (kartonika) działa na plus produktu. Skład Emulsja ma konsystencję gęstego kremu. W składzie poza filtrami mineralnymi (tlenkiem cynku i dwutlenkiem tytanu) znajdują się również naturalne oleje i substancje nawilżające. Stosowanie Krem pomimo gęstej konsystencji nie jest tępy i bardzo łatwo rozprowadza się zarówno w dłoniach, jak i na twarzy, czy innej części ciała. Ja stosowałam emulsję przede wszystkim na twarz. Po nałożeniu kremu na twarz jest ona wyraźnie rozbielona, jednak efekt ten znika wciągu kilku minut. Po zastosowaniu kremu nie czuję żadnego dyskomfortu. Produkt nakładam jako ostatni etap porannej pielęgnacji, pod niego stosuję produkt nawilżający. Wątpię by krem przeciwsłoneczny z filtrami mineralnymi był w stanie zastąpić produkty nawilżające, nie taka jest jednak jego rola. Po kilku minutach od nałożenia produktu spokojnie można nałożyć makijaż. W przypadku podkładu mineralnego konieczne jest uprzednie zmatowienie filtru pudrem, w przypadku standardowego podkładu o konsystencji płynnej/kremowej, można nakładać makijaż bezpośrednio na recenzowany produkt. Przy obu formułach podkładu nie zauważyłam problemów z nałożeniem makijażu, brak było rolowania się produktu pod makijażem. Trwałość makijażu na tym kremie oceniam bardzo dobrze. W przypadku użycia produktu bez makijażu, jego zmatowienie pudrem było konieczne, a mimo to włosy wokół twarzy lubiły się do niego lepić. Z uwagi na to nie stosowałam kremu bez makijażu. Produkt doskonale łączy się z wszelkimi kremami tonującymi (typu BB). Kremy tonujące często mają zbyt ciemny dla słowiańskiej urody odcień – dzięki zmieszaniu kremu tonującego z recenzowanym filtrem w dłoni, odcień kremu BB jest rozjaśniony, a dzięki filtrom mineralnym zawartym w recenzowanym produkcie, krycie kremów tonujących jest zwielokrotnione. Produkt wymieszany w dłoni z kremem tonującym przypomina mi konsystencją i poziomem krycia tzw. azjatyckie kremy BB. Szybki i świetny sposób na makijaż. Działanie Krem jest przede wszystkim skuteczny: podczas jego stosowania nie zauważyłam żadnego opalenia skóry, nie pojawiły się na mojej twarzy również nowe przebarwienia. Krem stosowałam zarówno latem, jak i w mniej nasłonecznionych okresach. Krem ma również delikatne działanie nawilżające. Produkt w moim przypadku nie spowodował żadnych niepożądanych działań, w tym przede wszystkim zapchania skóry, do którego mam skłonności. Bardzo polecam recenzowany produkt. Wydajność Wydajność produktu zależy od tego, w jaki sposób będzie stosowany. W przypadku stosowania na samą twarz powinien wystarczyć na około 3 miesiące, może nawet dłużej.

używam tego filtru od dwóch miesięcy niemal codziennie. generalnie ten krem nie ma żadnego wielkiego minusa, który by go dyskwalifikował lub zraził do siebie, jednak mam poczucie, że nie jest to mój ideał i będę jeszcze szukała mojego guru spf, chociaż ze względu na bardzo dobry skład, cenę i dostępność, zawsze będę o nim pamiętać i być może wracać moja cera: skłonna do przebarwień potrądzikowych, leczona obecnie acnelec na trądzik, mieszana, bywa alergiczna i trochę kapryśna z trądzikiem plusy: -stacjonarna dostępność (widziałam w kilku rossmannach, super-pharm, naturze i zawsze był, więc nie jest bardzo rozchwytywany) -cena w stosunku do dużej pojemności kremu -przyzwoity skład (antyseptyczny tlenek cynku wysoko w składzie, dwa oleje w połowie składu) -ładne glow, które zostawia po aplikacji -nie piecze w oczy -nie zapycha -nie roluje się zarówno solo, jak i pod makijażem -skurczybyk jest wydajny -marka lirene jest cruelty free pluso-minusy: -zostawia lepką warstwę po nałożeniu, która raczej nie znika minusy: -b i e l i (i tak, wiem, że to filtry mineralne, trzeba odczekać, bla bla, ale u mnie zawsze jest widoczna biała powłoka, nawet po kilku godzinach od aplikacji i nieważne ile go wcześniej nałożę to zawsze jestem mini spfowym duszkiem, co trochę mi przeszkadza, bo wyglądam jakbym miała zaraz zejść na zawał) -ciężka konsystencja, ogólnie rozsmarowuje się w miarę łatwo, chociaż trzeba poświęcić kilka minut na jego wklepanie (nie wyobrażam sobie go nakładać bez lusterka w ekstremalnych warunkach) -podkreśla suche skórki, wręcz czasami uwidacznia te, o których nie miałam pojęcia i wchodzi w pory po kilku godzinach -mam wrażenie, że trochę wysusza mi cerę (tlenek cynku na czwartym miejscu, który oprócz funkcji absorbującej sebum, łagodzi stany zapalne), a ja nie za bardzo lubię nakładać krem nawilżający pod spf, bo lubię mieć mało warstw na twarzy -czasami ciastkuje makijaż i sprawia, że wygląda dużo ciężej -zgadzam się z innymi użytkowniczkami odnośnie zamknięcia, czasami bardzo ciężko się otwiera, jak i zamyka, boję się, że zepsuję jednego dnia tę zatyczkę ogólnie jest to dobry spf, ilość minusów i tak nie dyskwalifikuje go na tyle, żebym go nie lubiła, jednak nie jest idealny. mimo to uważam, że jest warty wypróbowania

Jestem bardzo zaskoczona widokiem wyłącznie pozytywnych opinii pod widocznym produktem. Ja się bardzo rozczarowałam i korzystam aktualnie z tego produktu wyłącznie by go wykończyć. Strasznie nie podoba mi się formuła produktu. Ma bardzo tępą konsystencje, przez co rozprowadzanie go po twarzy jest bardzo nieprzyjemną czynnością, drażni mnie bardzo ten proces. Na nałożenie kosmetyku muszę poświęcić więcej czasu, ponieważ zwyczajnie nie chce się rozetrzeć i muszę intensywnie go wklepywać. Sam czas wchłaniania pozostawia również wiele do życzenia. Po wsiąknięciu skóra wygląda na rozświetloną (posiadam skórę suchą, wrażliwą), dlatego może niekoniecznie jest to dla osób o cerze tłustej. Jednak największym problemem jest to, że ta emulsja wysusza mi skórę. Od kiedy ją stosuje, bardzo mocno dostrzegam u siebie problemy z nawilżeniem cery. Po całym dniu w makijażu, jedyne co posiadam na twarzy to suche skórki, które są bardzo niepożądanym efektem. Mocno bieli, ale to jest chwilowy etap. Podczas nakładania wygląda się jakby podczas nakładania maski. Trzeba jednak odczekać dłuższy czas i wszystko wraca do normy. Bardzo cenię to, że produkt jest wegański. Zapach ma dość dziwny, nie potrafię sobie go z czymś skojarzyć, ale pachnie dość sztucznie dla mnie. Wydaje mi się, że jest bardzo wydajny, przez to, że jest gęsty nie potrzebujemy go aż tyle, więc starczy na ok.3-4 miesiące codziennego stosowania. Cena jest niska. Opakowanie jest niezbyt eleganckie, w całości plastikowe, ale znajduje się na nim informacja o możliwości recyklingu, co jest przyjemną opcją. Myślę, że jednak kosmetyk spełnia swoją najważniejszą rolę, czyli ochronę przed promieniami słonecznymi, dlatego nie jestem w stanie powiedzieć, że nie nadaje się do niczego i go wyrzucam. Zupełnie nie, lecz wiem, że na aktualnym rynku kosmetyków jest o wiele więcej produktów, które nie będą u mnie wywoływać takich defektów i spełnią moje wszystkie oczekiwania.

Nie ukrywam, że od kremu przeciwsłonecznego, zarówno tego do ciała jak i do buzi wymagam całkiem sporo. Przede wszystkim oczekuję dobrej, niezawodnej ochrony i skutecznego działania SPF. Moja skóra bardzo szybko zamiast się opalać to się spala, robi się mocno czerwona, piecze i szczypie, dlatego mniejsze filtry nawet nie wchodzę w grę latem. Dodatkowo posiadam na swoim ciele kilka tatuaży, które staram się chronić, co by jak najdłużej służyły mi pięknym wyglądem i intensywnym kolorem. Emulsję ochronną od marki Lirene zakupiłam tak naprawdę ciemno, gdyż bardzo mnie zaciekawił swoimi obietnicami względem ceny, która w tym wypadku wydaje się bardzo przyjemna dla portfela. Według obietnic producenta krem ten posiada wegańską formułę. Znajdziemy w nim aż 99% składników pochodzenia naturalnego, a wszystkie filtry mają pochodzenie mineralne. W składzie umieszczono olej z nasion konopi siewnej, który posiada właściwości łagodzące dla skóry, a także ją regeneruje, odżywia czy działa przeciwstarzeniowo. Wyciąg ze złotej algi zapewni nam długotrwały efekt nawilżenia. Produkt zamknięty został w tubie o pojemności 120 ml. Na opakowaniu dominują odcienie bieli, czerni oraz intensywnej, neonowej wręcz pomarańczy. W centralnej części umieszczono logo producenta, nazwę kosmetyku oraz pomarańczowe rozgwiazdy. Niżej określono, z jakim filtrem mamy tutaj do czynienia oraz podano jego podstawowe właściwości, które zostały bardziej opisane i rozbudowane w tylnej części opakowania, gdzie możemy też zapoznać się ze składem. Tuba zamykana jest metodą ,,na klik", czyli bardzo przydatną i bezpieczną w podróży, na którą najczęściej zabieramy właśnie różnego rodzaju kremy z filtrami. Kosmetyk posiada bardzo gęstą konsystencję i pachnie jak typowy krem z filtrem, nie ma tutaj żadnych zaskoczeń. Bardzo mocno bieli skórę, jednak jest to zasługa mineralnych filtrów, a efekt ten można w miarę bezproblemowo rozprowadzić tak, aby nie był widoczny, więc nie ma tutaj większego problemu. Dobrze rozprowadza się po ciele, nawet po twarzy, na którą kilka razy z potrzeby chwili musiałam krem ten zaaplikować. Nie podrażnia, nie powoduje wysuszeń. Po prostu dobrze chroni naszą skórę przed podrażnieniami słonecznymi, dzięki temu produktowi na mojej skórze nie pojawiła się żadna niechciana opalenizna. Moim zdaniem kosmetyk od Lirene radzi sobie naprawdę świetnie. Robi dokładnie to, co ma robić i przy okazji sprawdza się przy skórze wrażliwej. Może być także stosowany dla dzieci od trzeciego roku życia, przynajmniej wedle opisu, który udało mi się znaleźć na stronie jednej z apteki. Super krem na lato, chętnie do niego powrócę.

Od razu gdy produkt pojawił się na instagramach osób z kanałów beauty pielęgnacyjnych zamówiłam go z hebe. Była promocja i zapłaciłam 26 zł. Pózniej jednak okazało się, że skład jest nieco inny, krem zawiera niewielkie ilości PEG. Używałam go na samym początku wyłącznie na ciało, bojąc się że zaszkodzi mojej twarzy. Nie mam jednak aż tak dużych restrykcji jeśli chodzi o składy. Postanowilam więc spróbować, zwłaszcza że moje ciało chronił bardzo dobrze. To był strzał w 10! Krem idealnie sprawdził się pod makijaż, nie zapchał mnie, nie przesuszył. Dodatkowo jest tani i wydajny jak na krem z spf, bo ich ceny bywają zabójcze! Polecam cieplutko!

Jestem pod wrażeniem, że powstał filtr, niemal idealny. Filtr pięknie cytrusowo pachnie. Ma dużą pojemność. Ma w miarę naturalny i krótki skład, bez filtrów chemicznych. Konsystencja jest gęsta i to chyba jego jedyny minus. Ciężko się rozsmarowuje, ale zjadłam sposób żeby zamiast mocno trzec skórę, uklepywac skórę aż do wchłonięcia. Nadaje się pod oczy ponieważ nie uczula! Co najważniejsze nie bieli! I nie jest tłusty! W pierwszej chwili widać białe smugi i błysk na twarzy, ale warto go dobrze wklepac i odczekać chwilę, on wchłania się do matu i nie bieli! Drugi mały minus, to fakt iż jest dość ciężki, zawiera wosk canola, który jest gęsty i sprawia że filtr jest wodoodporny, ale za to może zapychać pory i ciężko go zmyć. Ja używam go na zmianę z innym filtrem i nie ma.tragedi, a zazwyczaj mam problem z zapychaniem przez cięższe kremy. Natomiast aby go zmyć nie wystarczy umyć 2 razy twarzy żelem micelarnym, muszę najpierw przetrzeć twarz twarz płynem micelarnym a następnie umyć 2 razy twarz i dopiero wtedy czuję że go zmykam z twarzy. Taki urok wodoodpornych filtrów. Cena bardzo przystępna jak na taką pojemność.

Od ubiegłego lata zaczęłam systematycznie stosować kremy z wysokim filtrem. Tuz przed wakacjami znalazłam nowość od Lirene, która zachęciła mnie do siebie niezłym składem i ceną. W składzie odnajdziemy filtry mineralne, więc przed pierwszym użyciem obawiałam się efektu wybielenia. Na szczęście przy tym kremie ten efekt jest krótkotrwały, a po rozsmarowaniu szybko znika. Produkt przyjemnie pachnie i dobrze się rozprowadza. Nie ma z nim także problemu przy ponownej aplikacji, nie ma efektu rolowania. Po odczekaniu skóra nie wyświeca się zbyt mocno, wygląda bardzo naturalnie, jest przy tym nawilżona. Wypróbowałam go również pod makijażem i miło mnie zaskoczył, ponieważ dobrze się w tym celu sprawdził. Na plus również przyjemny zapach i pojemność. Jedyny minus to kwestia dłuższego rozprowadzenia go na twarzy i nałożenia odpowiedniej ilości na skórę, bo krem ma dość gęstą konsystencję. Jak za taką cenę myślę, że warto wypróbować. ZALETY Skład Nawilża Wysoka ochrona SPF Przyjemny zapach Nie wyświeca się za mocno Mimo bielenia łatwo się wtapia w skórę Bezproblemowa reaplikacja Sprawdza się pod makijażem WADY Trzeba go chwilę rozprowadzać na skórze Ciężko nałożyć od razu odpowiednią ilość filtra

Mój wybór tegorocznej ochrony UV był prosty. Znalazłam to cudo w drogerii i wiedziałam, że to dobry wybór. Przede wszystkim posiada filtry mineralne! Wysoką ochronę UV, jest wodoodporny i występuje w wersji dla dzieci. Przy tego typu kosmetykach dostępność stacjonarna jest dla mnie ważna, ponieważ produkty kiedyś się kończą i gdyby na wakacjach trzeba było dokupić to wiadomo gdzie. Chociaż przyznam szczerze, że jest to produkt bardzo wydajny i myślę, że wystarczy mi do końca wakacji. Jak na tak wysoką ochronę emulsję dość łatwo się rozprowadza, nie bieli nadmiernie. Jestem zadowolona z tej emulsji, polecam i z pewnością będzie gościć w mojej wakacyjnej kosmetyczce.

Kremy z filtrami mineralnymi są znacznie droższe od tych z filtrami chemicznymi. Tutaj mamy świetny stosunek ceny do pojemności i jakości. Na emulsję skusiłam się ponieważ była akurat w promocji (26.99zł za 120ml, a więc jest to śmieszna cena, jak za taką pojemność i filtr mineralny). Emulsja jest bardzo gęsta, jednak nie ma żadnego problemu z jej rozprowadzeniem. Ponieważ zawiera filtry mineralne to bielenie jest tutaj nieuniknione, jednak po stopniowym nakładaniu niewielkich ilości, już po chwili dobrze się wchłania i nie pozostawia białych śladów. Cera po użyciu emulsji aż tak bardzo się nie świeci, a w razie potrzeby używam pudru ryżowego do zmatowienia i jest super. Zapach emulsji w zupełności mi nie przeszkadza, a wręcz uważam że jest całkiem przyjemny. Opakowanie jest wygodne w użyciu. Największe obawy miałam co do tego, czy nie pogorszy stanu mojej dosyć problematycznej cery, ale na szczęście tak się nie stało. Emulsji używam ponad miesiąc i mam wrażenie, że ta tubka nigdy się nie skończy. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu i nie mam do czego się przyczepić :)

Wszystko mi pasuje w tym produkcie: -doskonały skład - wysoka ochrona - właściwości (krem przy rozprowadzaniu nieco bieli skórę, jest też tłusty i pozostawia lepką warstwę, jednak po chwili wchłania się, a wtedy efekt bielenia i obciążenia cery znika - filtr staje się niewidoczny i niewyczuwalny) - ogólna dostępność (można go kupić w większości drogerii, ja zaopatrywałam się w niego w Rossmannie i w Hebe) - niska cena (w dodatku często bywa na promocjach) - niewielkie, poręczne opakowanie. Jest to mój hit. Kończę już trzecie opakowanie i na pewno kupię kolejne.

☀️ Skład Filtr SPF 50 Lirene Dermoprogram, Sun Natura to filtr mineralny w pełni mineralny zawierający ditlenek tytanu oraz tlenek cynku. Emulsja ta jest kosmetykiem odpowiednim dla wegan, nietestowany na zwierzętach. Dodatkowo zawiera złotą algę, która jest składnikiem na który z pewnością warto zwrócić uwagę. ☀️ Cena Kupiłam ten produkt na promocji w drogerii za jedynie 27 złotych. Cena jak na krem z filtrem (szczególnie taki z dobrym składem i filtrami mineralnymi) wydawała mi się bardzo niska. Nie oczekiwałam od niego zbyt wiele, ale zachęcona tym, że jest to produkt wegański oraz dobrymi opiniami, skusiłam się. I był to strzał w dziesiątkę! ☀️ Opakowanie Emulsja znajduje się w 120 mililitrowym opakowaniu. Już od początku bardzo mnie to zachęciło, gdyż lubię małych opakowań krem z filtrem – używam ich codziennie, dokładam w ciągu dnia, a więc małe opakowania często się zużywają. Poza tym, biorąc pod uwagę pojemność, cena tego filtra jest szczególnie niska, nawet w cenie regularnej. Opakowanie zdecydowanie nie jest jednak idealne. Bardzo trudno się je otwiera, nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym w tego typu tubach. Poza tym, za każdym razem mam wrażenie jakby zaraz miałaby się urwać. Najbardziej lubię kosmetyki z pompkami, no ale nie można mieć wszystkiego. ☀️ Użycie i wrażenia Sam krem jest na początku bardzo gęsty, wydaje się ciężki, jest bardzo biały. Jednak nie ma się czego obawiać! Zaraz po nałożeniu na twarz mniejszymi porcjami, zamienia się w lżejszą emulsję, która rozprowadza się bardzo łatwo po skórze twarzy. Bielenie zaraz po nałożeniu jest ogromne – są to filtry mineralne, więc trzeba się z tym liczyć. Jednak po około 15 minutach bielenie znika całkowicie. Co mnie zaskoczyło, to fakt, że po wchłonięciu tego produktu, moja skóra wygląda naprawdę fajnie, wydaje się nawilżona. Wykończenie nie jest do końca matowe, ale daje fajny lekki glow, bardzo to lubię. Po czasie twarz zdecydowanie nie jest już tak lepka jak zaraz po nałożeniu kosmetyku. ☀️ Wyświecanie Użycie pudru może być jednak konieczne, szczególnie przy wyższych temperaturach. Krem może się wyświecać, jednak puder całkowicie to u mnie niweluje i skóra prezentuje się naprawdę dobrze.

Bardzo się cieszę, że nareszcie w drogeriach można znaleźć takie cudowne filtry w niskich cenach. Szkoda tylko, że niektóre znikną zaraz po wakacjach. Trzeba zrobić zapas. W cenie promocyjnej (27 zł!) dostajemy aż 120 ml produktu. Wysoka ochrona SPF 50 UVA i UVB, same filtry mineralne... cudo! Do tego najbardziej naturalny skład i ciekawe rzeczy w środku. Jest to mój ulubiony drogeryjny filtr do twarzy. Produkt ma z początku mocno kremową i gęstą konsystencję, ale już w chwili rozprowadzania na skórze zmienia się w mleczko. Bardzo ładnie się wchłania i nie zostawia żadnej białej warstwy. W zależności od metody aplikacji i kosmetyków użytych wcześniej, zostawia matowe lub satynowe wykończenie. Przy temperaturach rzędu 25⁰ nie wyswieca się mocno, ale przy obecnych upałach już nic nie pomoże. Największą zaletą tego SPF'u jest to, że pielęgnuje skórę, nawilża i nie podrażnia skóry. Mam cerę mieszaną, z przetłuszczającą się strefą T i trądzikiem. Filtr w żaden sposób nie pogarsza stanu skóry. Trzeba mieć tylko na uwadze, że filtr ma dziwny zapach i może nie sprawdzić się wrażliwcom. Szkoda, że tak późno po niego sięgnąłem.