bareMinerals Skinlongevity Vital Power Infusion Serum Serum energizujące

Miałam opakowanie mini dołączone do kalendarza adwentowego. Zatem trudno mi powiedzieć, czy długotrwałe używanie przynosi skutki. Po zużyciu 7ml nie zauważyłam efektów. Natomiast po nałożeniu serum na skórę po peelingu czułam nieprzyjemne szczypanie.

Serum miałam w dwóch próbkach po 7,5ml i każda z nich wystarczyła na ok 3 tygodnie używania raz dziennie. To bardzo dużo, więc wydajność jest siłą tego kosmetyku. Jeśli chodzi o całą resztę... to już gorzej. Nawet biorąc pod uwagę, że pełne opakowanie 50ml wystarczy pewnie na pół roku używania serum jest drogie. Producent dba o nasze poczucie luksusu, bo opakowanie jest ładne i wygodne. Nawet moje próbki miały opakowania z pompką i działały bardzo dobrze. Skład też nie jest zły, mamy tu skwalan, nicynamid, wyciągi roślinne czy produkty fermentacji drożdzy (często spotykane w kosmetykach azjatyckich). Spodziewałam się po takim składzie dużo lepszego działania. Serum ma konsystencję takiego syropu, jest wodniste. Ładny, cytrusowy zapach. Po nałozeniu na skórę szybko się wchłania i zostawia delikatnie lepką warstwę. Samo nawilża niewiele, ale przy wysokich tempraturach, przy mieszanej cerze używałam go samodzielnie, bo połączenie serum + krem wydawało mi się za ciężkie. Serum sprawia, że skóra nieźle wygląda, ale nie daje pewności, że wygląda lepiej niż bez niego. Jedynym plusem jest, że lekka lepkość pomaga w nałożeniu sypkiego pudru mineralnego - ma się do czego przyklejać. Nie zauważyłam, żeby moja skóra była zapchana, żeby pojawiło się więcej zaskórników, ale też nie ma wyrównanego kolorytu, rozjaśnienia, ogólnej odnowy, o której pisze producent. Podobny efekt mam nakładając żel aloesowy.