Przyznam, że nigdy byłam super fanką Glamshopu. Miałam pojedyńcze cienie i turbopigmenty. Nie przekonały mnie do siebie.
Pierwsze wrażenie były szokujące. Jak zeswatchowałam tę paletę zamilkłam na dobre 5 minut. Szok zblokował mi struny głosowe :)
Ale zacznę od minusów, bo jest tylko jeden, za to chyba poważny, który sprawił, że osgatecznie pozbyłam się palety. Szlag mnie trafiał.
Cienie osypują się bardzo mocno. Nie tylko przy aplikacji, ale także w ciągu dnia, szczególnie te ciemne czarny, bordo, zielony. Wyglądam jakbym miała podbite oczy :( i nie zgodzę się, że to przez mocny pigment, bo mam cienie o mega mocnym pigmencie, które nie osypują się wcale. To kwestia formuły, która jest nieco kredowo-glinkowa. To jedyna wada, ale przeszkadza mi na tyle, że przestałam używać palety.
Natomiast pigmentacja to kosmos. Pigmentacja czarnego cienia jest czarniejsza niż czarna dziura! Wszystkie cienie mają mega pigment.
Zacznijmy od początku. Paleta jest spora, większa od Zoevy. Ma 10 cieni. Kolory są naprawdę użytkowe. Wspominam o tym, bo opinie o tej palecie są takie, że jest dla artystów, kolorowa, a ta różowa Agnieszki, użytkowa.
Nic bardziej mylnego. Mamy tu takie klasyki, na maksa użytkowe.
Biel - zamiast cielistego beżu. Otwiera oko lepiej niż podwójne espresso.
Transferowy, ciepły brąz. Mega użytkowy.
Bordo w zewnętrzny kącik - jak wyżej.
Zieleń - jak wyżej.
Złoto i szampański turbopigment. Ideał do rozświelenia wewnętrznego kącika i na ruchomą powiekę. I cud! Ten turbopigment to czysta tafla bez spadającego brokatu!
Czerń - czarna dziura :)
Mamy jeszcze pastelową zieleń, jako akcent robi robotę. Oraz dwa róże, według mnie równie klasyczne.
Cienie super się blendują, przenikają wzajemnie bez granic, nie zostawiają dziur. Nie zanikają w ciągu dnia.
Maty cudownie modelują oko. Wyglądają na oku lekko kredowo, ale naprawdę lekko. Niestety osyp, którego nie sposób usunąć, a nawet jeśli usuniemy i tak trwa przez cały dzień nieco ostudził mój entuzjazm. Usuniesz osypane cienie, wychodzisz z domu i z godziny nangodzinę jesteś w kropkach. Zielone, bordowe czy czarne kropki rozmazują się w siniaki. Dodam, że nie należę do osób, które wiercą dziurę w cieniach. U mnie Anastasia nie ma wcale osypu, a tu niestety cienie pruszą cały dzień :(
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie