Bielenda Red Ginseng 50+, Przeciwzmarszczkowy krem liftingujący 

Lubię Bielendę, bo ma wiele świetnych i niedrogich kosmetyków. Moja skóra jest mieszana, dojrzała, 60 plus, ale w dobrej formie. OPAKOWANIE Bardzo ładne kartonowe pudełko (aż szkoda, że trzeba wyrzucić). Słoiczek z nakrętką. SKŁAD Długi. Wysoko w składzie skwalan i ryż. Sporo ekstraktów roślinnych. Bardziej kontrowersyjne składniki daleko w składzie (więc w niskich stężeniach). Piszę "kontrowersyjne", bo niektórzy nie lubią parabenów czy konserwantów, ale konserwanty muszą być, żeby kosmetyk nie zepsuł się w trakcie stosowania. STOSOWANIE i DZIAŁANIE W związku z tym, że to krem dla 50 plus liczyłam na treściwą konsystencję. Natomiast konsystencja tego kremu jest lekka. Szybko się wchłania. Dla mnie zdecydowanie zbyt lekki na noc, ale na dzień, pod makijaż jest OK. Zwłaszcza, że zawsze nakładam na serum, a na krem jeszcze krem z filtrem i krem BB lub CC. Krem w formie dziennej sprawuje się dobrze. Nie roluje się. Nawilża. Nie podrażnia. Czy jakoś nadzwyczajnie ujędrnia? Nie zauważyłam. Redukuje zmarszczki? Nie zauważyłam. PODSUMOWUJĄC Jest to dobry krem. Z pewnością może być używany przez osoby znacznie młodsze niż 50+. Jeśli ktoś lubi szybko wchłaniające się kremy będzie zadowolony. Ja więcej nie kupię, bo lubię kremy trochę gęstsze, bardziej treściwe.

Natrafiłam na próbkę tego kremu, wykorzystałam ją na wyjeździe, gdzie często towarzyszą mi małe pojemności kosmetyków. Wyjazd narciarski to gwarantowane przesuszenie skóry, podrażnienie mrozem, słońcem i różnicami temperatur. Tymczasem, z urlopu wróciłam z odżywioną cerą. Krem najważniejsze, dobrze się wchłania, tworząc pudrowe wykończenie, lubię ten efekt, podobnie jak po użyciu serum z tej samej serii. Lekka, ale odżywcza konsystencja pozwala skórze poczuć odżywienie i nawilżenie. Bardzo polecam, sprawdzi się najpewniej do każdej cery.

Krem ma konsystencje, która dość szybko się wchłania, co sprawia że można używać go zarówno na noc nakładając grubszą warstwę, jak i na dzień aplikując go cieniej. Produkt dobrze sprawdza się także pod makijaż. Po jego aplikacji skóra jest mięciutka, krem ma delikatnie wyczuwalny zapach. Krem określiłabym jako poprawny, jest okej ale nie robi na mnie efektu wow. Działanie kremu pod względem liftingującym jest dla mnie znikome.

Liftingujący krem przeciwzmarszczkowy przeznaczony dla cery dojrzałej, a recenzowany przez niespełna 30-latkę, to chyba nie do końca wiarygodna recenzja, jednak już kilka zmarszczek na mojej twarzy się pojawiło dlatego opowiem Wam co nieco o tym kosmetyku. Krem może być stosowany zarówno na dzień, jak i na noc - szybko się wchłania, nie roluje się i doskonale sprawdza się pod makijaż. Ma lekko tłustawą konsystencję, jednak zupełnie niewidoczną na twarzy. Mam cerę mieszaną, a odnoszę wrażenie że ten krem po prostu pochłania sebum. Kosmetyk jest bezpieczny dla skóry wrażliwej, inspirowany koreańskimi i japońskimi modelami pielęgnacyjnymi. Krem ładnie pachnie, nie zapycha i pobudza skórę do regeneracji, która z każdym użyciem jest coraz bardziej zdrowsza. Krem napina i wzmacnia skórę, co odczuwalne jest już po pierwszej aplikacji. Skóra nie jest ściągnięta, lecz znacznie ujędrniona. Czy zmniejsza widoczność zmarszczek? Nie zauważyłam jakiegoś wielkiego efektu wow, jednak na pewno wspomaga odżywienie skóry. Nie zauważyłam też żadnej redukcji przebarwień, ani przywrócenia kolorytu cery, jednak poszarzała cera na pewno odzyskuje blask. Krem dobrze nawilża, zapewnia cerze elastyczność i ujędrnienie.