Najczęściej używam dwóch różnych kremów do rąk w tym samym czasie: jeden w domu (recenzowany wcześniej kakaowy krem z Bielendy) i jeden w pracy - padło na zimowy krem marki Hebe.
Miękka, plastikowa tubka zawiera 75 ml kosmetyku w kolorze białym. Konsystencja typowego kremu: ani za rzadka, ani za gęsta. Łatwo wycisnąć go do samego końca. Tubka utrzymuje się w pionie dzięki dużej nakrętce.
Zapach delikatny, krótko utrzymujący sie na skórze. Wyczuwam w nim nuty jabłkowe.
Szata graficzna niebiesko-biała z motywem roślinnym. Dowiadujemy się z niej, że jest ochronny i regenerujący krem zimowy.
W składzie znajdziemy sporo przyjaznych skórze dłoni substancji takich, jak:
*masło shea,
*olej kokosowy,
*gliceryna,
*olej z awokado,
*ekstrakt z żurawiny,
*ekstrakt z miodu,
*alantoina,
*lecytyna,
*witamina E i C,
*olej sojowy,
*glukonolakton.
Wysoko na liście składników (na piątym miejscu) znajduje się też wazelina. Jak powszechnie wiadomo, ma ona świetne działanie okluzyjne i zatrzymujące wilgoć w skórze. W zasadzie tworzy ona tarczę na skórze, która nie przepuszcza niczego ani w jedną, ani w drugą stronę. Podczas, gdy ma to sens, kiedy nakładamy ją na warstwę produktu nawilżającego (na usta, dłonie, niekoniecznie twarz przy skłonnej do trądziku cerze) to pojawia się pytanie, jak to się ma do jej obecności w kosmetyku w tak dużym stężeniu wraz z innymi składnikami? Jak dużą szansę mają, aby zadziałać, a jak bardzo są przez wazelinę blokowane?
Nie podoba mi się również dodatek PEG i fenoksyetanolu (wysoko w składzie).
Krem po nałożeniu pozostawia na skórze delikatną warstewkę ochronną, która po jakimś czasie się wchłania. Niestety, po kontakcie z wodą trzeba ponownie aplikować krem, bo skóra jest znów ściągnięta i sucha. I tak za każdym razem. Ciężko więc powiedzieć, że jest to krem idealny na zimę, bo z założenia powinien skórze dłoni zapewnić mocniejszą ochronę niż zwykłe kremy. Ciężko mi też wyobrazić sobie, żeby właścicielki przesuszonej, odwodnionej skóry mogły być z niego zadowolone. Na tle działania kakaowej Bielendy wypada przeciętnie.
Nie zauważyłam szczególnego nawilżenia, odżywienia czy ochrony skóry przed zimnem. Dodanie do kremu sporej dozy wazeliny to rozwiązanie tanie i nieskuteczne. I na pewno nie czyni to kremu odpowiednim w porze zimowej. Jest to raczej zwykły krem, jakich tysiące na rynku. Zużyłam tubkę i tyle mi wystarczy.
Zalety:
- wygodne, miękkie opakowanie, z którego łatwo wydobyć krem do ostatniej kropli
- odpowiednia konsystencja
- nie podrażnia i nie uczula
- cena
- pojemność większa niż standardowa
Wady:
- wazelina, PEG i fenoksyetanol w składzie
- przeciętne nawilżenie, odżywienie i ochrona - działa do chwili kontaktu z wodą - potem trzeba reaplikować
- nie zauważyłam żadnej regeneracji
- nie jest to krem idealny na zimę
- nie sprawdzi się na suchej, odwodnionej i popękanej skórze dłoni
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie