Jako podkład do olejowania włosów git. Troszkę się klei na skórze, więc tam używam go rzadziej
Kupiłam go raczej wyłącznie do olejowania, a okazało się, że ten żel/krem ma wiele innych zastosowań. Nie miałam czasu szukać humektantowych odżywek. Poszłam na łatwiznę, bo moje włosy lubią aloes, no i sam proces olejowania też.
Ten żel jest bezpieczny do stosowania na podrażnioną skórę (przez brak alkoholu w składzie), ale jeżeli ktoś nie lubi takiej klejącej się formuły, to może nie do końca poczuć ten klimat. Jako podkład do olejowania na mokro sprawdza się bardzo dobrze, poziom nawilżenia moich wysokoporowatych włosów jest naprawdę zadziwiająco dobry po każdym użyciu. Wydajność świetna. Opakowanie w formie plastikowego słoiczka jest wygodny. Myślę, że wiele osób się z nim polubi i można uznać go nawet za uniwersalny produkt.
Opakowanie
Bardzo wygodna forma opakowania dla tego typu produktów (głównie ze względu na formułę). To plastikowy słoik, w kolorze jasnozielonym, w 100% oddaje charakter żelu (i jego działanie). Etykieta jest czytelna, ładna. Grafika aloesu mi pasuje. Odkręcanie/zakręcanie działa bez problemu, nie trzeba się nadmiernie siłować. W środku znajdziemy dodatkowe, plastikowe i przezroczyste wieczko, które ma zabezpieczać żel przed niechcianym rozlaniem się. Za każdym razem trochę ciężko mi się go wyjmuje, szczególnie gdy się niechcący "zakopie" w formule. Wtedy akcja wyjęcia go kończy się upaćkaniem wszystkiego wokół. Ale po dostaniu się do środka nabranie żelu na rękę jest wygodne, co prawda mniej higieniczne przez zostawianie bakterii z palców, ale oj tam. Za troszkę kłopotliwe rozpracowanie wieczka odbieram jedną gwiazdkę w kwestii opakowania.
Konsystencja, wydajność i zapach
Żel ma konsystencję... żelu. Jest gęsty, dość klejący się, przezroczysty. Po wtarciu go w skórę i włosy zostaje mokra poświata, która dość długo schnie. Ja w większości używam go jako podkład pod olejowanie i do tego celu sprawdza mi się dobrze. Wtarcie go z dłoni (nawet grubą warstwę) nie jest trudne, wczesanie we włosy tak samo. Nie zostawia tłustego filmu na skórze ani na włosach.
Wydajność jest świetna. Kupiłam ten żel jakoś w wakacje głównie z nastawieniem na olejowanie i nie zużyłam nawet 1/4 opakowania przy aplikacji raz na tydzień. Mam dużo włosów, więc jednorazowo zużywam go dość sporo. Czasem nałożę go też na buzię, gdy dopadną mnie mocne podrażnienia i wtedy świetnie ją koi. Ale dalej, jest go dużo (300 ml) i wiem, że starczy na dłuugo. Za taką cenę, czyli około 20 zł w drogerii stacjonarnej Hebe to perełka.
Zapach żelu jest delikatny, słodki, nie bardzo uporczywy. Kojarzy mi się z czymś odświeżającym i dodającym wigoru. Takie zresztą działanie wykazuje aloes, więc mamy tu w punkt przemyślane nuty zapachowe.
Działanie
Jeżeli chodzi o działanie na włosy to przyznaję, poziom nawilżenia jest mocny. Moje włosy lubią humektanty, dlatego głównie je stosuję jako podkład do olejowania. Mam wtedy spokój na kilka dni, puch jest troszkę okiełznany, a łodyga włosa ewidentnie jest bardziej elastyczna i taka sprężysta. Fajnie, że krem nie posiada w składzie alkoholu (choć czasem po aplikacji czuję jakieś wyrywkowe nuty %, ale na szczęście mylne), dlatego można kłaść go na włosy ile wlezie. Na pewno nie przesuszy ich, a raczej doda wigoru.
Z kolei skóra po użyciu jest fajnie wygładzona. Mogę nawet stwierdzić, że jest efekt mamy już po pierwszym użyciu. A to ukojenie skóry jest wspa-nia-łe. Wierzcie, że poziom opuchlizny i zmasakrowania naskórka skóry twarzy po depilacji laserowej jest ogromny, dlatego wtedy żele aloesowe to płynne lekarstwo. I ten produkt też taki jest. Myślę też, że dobrze załagodzi skórę po oparzeniach słonecznych. Ja na szczęście nie zaliczyłam takich przy jego kadencji, ale patrząc na to, jak fajnie łagodzi poparzenie naskórka przez depilację, na pewno cudnie wpłynie też na taką formę podrażnienia na całym ciele.
Nie stosowałam go na przesuszoną skórę, np. dłoni. Nie dałabym z nim tam rady, bo ma mocno klejącą się formułę i wiem, że poczułabym lekką irytację przez to, że jednak potrzebuje chwili, żeby się wchłonąć, a ja z reguły nie mam czasu na czekanie i muszę coś tymi palcami/dłońmi robić. A ochoty na zostawianie odcisków palców brak. :>
Mogę go podsumować jednym słowem - to produkt uniwersalny i bezpieczny. Nie ma tutaj sztucznych barwników, alkoholu. Są ekstrakty (m.in z jęczmienia, grejpfruta, tarczycy bajkalskiej) aloes znajdziemy na pierwszym miejscu w składzie, niewiele dalej wodę morską i glicerynę. Ej no za taką cenę takie perełki? Ja to kupuję. Na pewno po wykończeniu słoiczka zgarnę go ponownie, choć kiedy to nastąpi przez nieziemską wydajność - tego nawet krasnoludki nie wiedzą.
Zalety:
- opakowanie to plastikowy, zielony słoiczek, z ładną i czytelną etykietą
- konsystencja gęsta, nieco śliska. Żel jest bezbarwny, pachnie odświeżająco i słodko, w ogóle nie męcząco
- wspaniała wydajność przy niskiej cenie (około 20 zł w drogerii stacjonarnej)
- bardzo ciekawy skład: brak alkoholu, aloes na pierwszym miejscu, mnóstwo ciekawych ekstraktów, gliceryna, woda morska
- ładnie też łagodzi podrażnioną i napuchniętą skórę po depilacji laserowej
- świetnie nawilża włosy i sprawuje się jako podkład do olejowania na mokro
Wady:
- w środku znajdziemy dodatkowe wieczko, które zabezpiecza żel, czasem mam problem z wyjęciem go i kończę upaćkana produktem
- niestety dość mocno się klei i raczej dłużej schnie/wchłania się, przez co nie kładę go na takie obszary ciała, które wymagają ciągłej pracy (np. dłonie)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie