AA Men Carbon Care, Peeling do mycia twarzy z węglem aktywnym 

Żel-peeling kupiłam mężowi w Rossmannie, akurat trwała promocja na markę AA, więc się skusiłam. Oboje lubimy mocno oczyszczające żele, na przemian sobie je podbieramy, więc męski produkt do mycia czasem kupuję także pod swój gust ;) Żel zamknięto w wygodnej tubie zamykanej na zatrzask. Opakowanie jest szczelne, wygodne i ma ładną, prostą szatę graficzną, która jest męska, ale podoba się także mi. Pięknie pachnie! Jest to niewątpliwie jego duża zaleta. Jest to energetyczny, rześki, cytrusowy zapach z delikatnie morską nutą, na lato ideał, bardzo uprzyjemnia pielęgnację i odświeża po nocy lub po całym dniu. Żel ma srebrny, metaliczny kolor, wizualnie fajny bajer. Niestety na tym zachwyty się kończą. Drobinki zatopione w tej gęstej, metalicznej bazie są bardzo drobne i mięciutkie. To nie jest "ziarnisty" peeling, który szoruje skórę, te miękkie farfoclaki tylko migrują po skórze nie dając uczucia porządnie wypeelingowanej skóry. Dla mnie jako kobiety jest to zbyt łagodny produkt, a co dopiero dla męża z grubą skórą z zarostem. No właśnie, poza tym, dla męża który nosi trzydniowy zarost te migrujące farfocle też były nie do zniesienia. Ciężko się go zmywa, trzeba sporo się natrudzić. Nie trudno więc się domyślić, że przez to wszystko mąż niechętnie sięgał po ten produkt, ze względu na te utrudnienia. Teoretycznie skóra po umyciu jest czysta i świeża, głównie ze względu na zapach, ale peeling jest zbyt słaby. Kosmetyk niedrogi, wydajny, ale raczej nie zagości u nas ponownie.