Bielenda Bakuchiol, Odbudowujące serum przeciwzmarszczkowe na dzień i na noc 

Bakuchiol jest moim odkryciem, które stosuje latem, po sezonie z retinolem. Produkt zamknięty jest w szklaną, przezroczystą butelkę. Trochę razi mnie kiczowaty, plastikowy korek imitujący drewno :D Serum jest białe, ma lekką konsystencję, szybko sie wchłania nie pozostawiając lepkiej warstwy. Ma kwiatowy, przyjemny, ale dosc intensywny zapach. Używałam pod makijaż, nie wpłynął na jego trwałość. Serum nawilża, cera jest szybko przygotowana na dalsze etapy pielęgnacji, bardziej elastyczna. Nie zauważyłam efektów przeciwzmarszkowych, które obiecuje producent- w sumie się ich nie spodziewałam po produkcie za kilkanaście złotych z dyskontu. Moim zdaniem jest to przyjemne serum nawilżające dla cer niewymagających.

Serum zapakowane jest w kartonik. Sama butelka jest szklana, posiada pompkę, która dobrze się sprawdza i nie zacina. Produkt zabezpiecza zamknięcie w postaci korka. Serum używałam zarówno rano, jak i wieczorem. Choć producent przy stosowaniu napisał, że serum może być stosowane solo, u mnie jednak było jak zawsze bazą pod krem - dopiero wówczas moja skóra czuła się komfortowo i zaopiekowana. Nie liczyłabym na Waszym miejscu na redukcję zmarszczek, ale ogólnie produkt jest bardzo przyjemny w używaniu, daje zauważalne efekty, jedynym zarzutem jest dość kiepska wydajność przy stosowaniu go na twarz, szyję i dekolt. Ciekawostką, o której przeczytałam już pod koniec stosowania produkt jest fakt, że zastosowano tu nowatorską formuła, gdzie baza serum (zwykła woda) została w dużej części zastąpiona hydrolatem z róży, słynącym ze swojego działania nawilżającego, tonizującego i wygładzającego. Wyjaśnił się też od razu zapach, którego nie do końca potrafiłam określić - rzeczywiście jest subtelnie różany. Cechy produktu: 97% składników pochodzenia naturalnego krótkie PAO 3 miesiące barwa produktu mleczna konsystencja lekkiego kremu

Serum kupiłam z sympatii do marki oraz na fali fascynacji bakuchiolem. I choć fascynacja u mnie jak i chyba na kosmetycznym rynku minęła, do tego serum sentyment mi zostanie. Dlaczego? Ponieważ jest to bardzo otulający i łagodzący produkt, idealny do regeneracji po kuracjach kwasowych czy po za szybkim wdrożeniu retinolu. Ma gęstszą formułę, która wymaga dłuższego wklepania po aplikacji. Przez chwilę bieli. Przez swą cięższą konsystencję jest też mniej wydajny. Wg mnie nie nadaje się też na dzień, chyba że zamiast kremu - od razu pod SPF, lub dla cer suchych. Bardziej sprawdzi się też na chłodniejsze pory roku. Najbardziej uniwersalny jest na noc, również ze względu na swoje działanie. Na dzień jednak szukam mniej aktywnych a bardziej nawilżających i barierowych produktów. Na plus wygodne szklane opakowanie z pompką - wzór charakterystyczny dla marki. Aplikuje się bez problemu, jednak tylko do pewnego momentu. Gdy produktu ubywa, pod koniec występuje typowy dla takich konsystencji problem z wydobyciem produktu. Charakteryzuje się bardzo wyrazistym kwiatowym zapachem, który przez jakiś czas utrzymuje się na skórze - nie dla osób wrażliwych na zapachy w kosmetykach. Przebija się aromat różany. Produkt jest uniwersalny, nie tylko dla cery dojrzałej. Oczywiście poza efektem łagodzącym podrażnienia i otuleniem wrażliwej skóry trudno tutaj mówić o działaniu wygładzającym. Na plus składniki pochodzenia naturalnego (97%) i deklaracja CF. Na minus - krótkie PAO - 3 m-ce, ale niska wydajność produktu, że na pewno zużyje się szybciej. Duża dostępność, niska cena. Polecam spróbować, jednak bez przesadzonych oczekiwań.

Dla mnie te serum to był zwykły nawilżacz niczym krem do twarzy. Leciutki, szybko się wchłania i tyle. Używałam go głównie do szyi i spełniał swoje funkcje. Kosmetyk jest bezzapachowy. Opakowanie piękne, widać ile mamy produktu do końca. Dla mnie jak na serum, to trochę słabe, jako krem spoko. Plus za naturalny skład. Produkt bardzo wydajny. Nie zauważyłam spektakularnych efektów po tym serum, ale jako nawilżacz był ok.

Natknęłam się na nie w dyskoncie, cena wyprzedażowa - 20zł. Kupiłam. Trochę poleżało, nim otworzyłam. Po 2 dniach używania pobiegałam do sklepu z nadzieją na kolejne - już nie było, żałowałam. I niech to będzie najlepsza rekomendacja do zakupu. Cena niska ale czy dałabym więcej? Tu już bym się mocniej zastanowiła, ponieważ, poza wielką przyjemnością ze stosowania, efektów obiecywanych przez Producenta nie widzę. Według mnie to taki raczej rozcieńczony krem. Tzn. konsystencję ma lekkiego kremu ale jako samoistny krem jest za słaby, trzeba doklepać innym produktem. Dla mnie jego największe atuty, to: + mocny, różany zapach (nie lubię kwiatowych zapachów ale ten, to inna bajka; nie sztuczny aromat kwiatowych perfum a zapach prawdziwego, naturalnego, różanego ogrodu; coś wspaniałego) + dobrze współgra z moją często podrażnioną chemią skórą; bardzo delikatne, świetnie tolerowane Lista obietnic Producenta jest długa i, według mnie, mocno naciągana: Odbudowuje, rewitalizuje, ujędrnia, nawilża, regeneruje, wygładza zmarszczki, wzmacnia i uelastycznia skórę, wspomaga redukcję przebarwień i niedoskonałości, wyrównuje koloryt, przywraca cerze promienność i blask… eee, nie. Wydajność niższa, niż przy typowym serum (serum, to skoncentrowana formuła; nakładam kilka kropel, tutaj stosuję dwie małe pompki na samą twarz; zawartość buteleczki szybko znika). W mojej ocenie: wspaniale pachnąca emulsja, która pozytywnie wpływa na nawilżenie i ukojenie cery przy używaniu kosmetyków inwazyjnych (przeciwzmarszczkowych, przeciw przebarwieniom i innym takim, które wymagają nawilżającego wspomagacza).

Miałam do tego serum 2 podejścia. Pierwsze - dawno temu zimą, z założeniem, że to serum przeciwstarzeniowe. Moja skóra była słabo nawilżona, zmęczona kaloryferami, z naruszoną barierą hydrolipiodową. Wypijała serum w sekundę, a ja nie czułam nawilżenia tylko okluzję i byłam rozczarowana brakiem efektów odmładzających. Półtora roku później, kiedy miała już zadbaną skórę, trafiłam gdzieś na informację, że można potraktować to serum jako nawilżające. I wypróbowałam je w tej roli latem, kiedy moja (zresztą chyba każda) skóra woli lżejsze konsystencje. I to serum okazało się moją wielką miłością na lato, okazało się świetnie nawilżać, prawie bez żadnego filmu. Zużyłam 2 albo 3 opakowania i kupiłam 2 w promocji na następne lato. Ne pewno jest to lekki produkt. Nawilżający, nie zauważyłam ekstremalnego odmłodzenia, ale nie neguję działania przeciwstarzeniowego. Nie na ekstremalne sytuacje. Zapach wyczuwalny, kwiatowo -różany, ale nie z tych męczących.

To moja pierwsza styczność z bakuchiolem i jestem bardzo zadowolona. Mam cerę tłustą ze skłonnością do trądziku. Serum wystarczyło mi na trzy miesiące stosowania prawie codziennie rano, pod krem z filtrem. Serum zamknięte jest w ciężkim, szklanym opakowaniu. Niestety zaraz na początku użytkowania serum mi upadło na płytki i pojawiło się pęknięcie. Nie roztrzaskało się na szczęście na drobne kawałki, więc mogę przyznać, że opakowanie jest wytrzymałe :D. Serum ma pompkę, co uważam za cudowną rzecz w kosmetykach, pozwala na higieniczną aplikację produktu, nie dostają się nam do niego żadne zanieczyszczenia. Stosowałam jedną pompkę produktu, mogłam taką ilość spokojnie rozsmarować po całej twarzy cienką warstwą i dobrze współgrało to z kremem. Niestety pompka nie umożliwiła wykorzystanie produktu do samego końca, a nie było możliwości wydobyć w inny sposób resztek produktu. Bakuchiol dobrze służył mojej cerze. Również moje zmiany trądzikowe wyciszyły się w trakcie stosowania serum. Cera była odżywiona, lśniąca. Z przyjemnością zakupię następne opakowanie, szczególnie, że cena produktu jest przyzwoita, a efekty stosowania zauważalne.

Z kosmetykami Bielenda na ogół mi po drodze, chociaż mają tak szeroki wybór i ciągle tworzą kolejne nowości, że wśród kosmetyków marki mam i swoich ulubieńców, i produkty, do których raczej nie wrócę. To serum z pewnością zalicza się do pierwszej kategorii. Świetnie dba o skórę dojrzałą (a chyba po 30 roku życia mogę tak swoją nazwać), a do tego jest lekkie i przyjemne w użyciu. Bardzo podoba mi się opakowanie - to szklana buteleczka z wygodną pompką, świetnie mi się używało i dozowało serum z jego pomocą. Nic nie pluje na wszystkie strony, tylko powoli wydobywa odpowiednią ilość. Zapach jest mało wyczuwalny, coś tam faktycznie czuć różą, ale nie wiem czy to może bardziej moja autosugestia po przeczytaniu opisu, który wspomina, że głównym składnikiem jest tu hydrolat z róży. Tak czy inaczej zapach jest tu kwestią drugorzędną - zupełnie nie przeszkadza, a po nałożeniu przestaję go czuć. Konsystencja serum to rzadki, lejący krem. Myślę, że nawet dla niektórych może być alternatywą dla cięższych i bogatych kremów, bo to serum jest lekkie i świetnie się wchłania, więc jak znalazł dla tych co nie lubią smarować się kremami; serum w zupełności wystarczy. Po nałożeniu serum zostawia rozświetloną skórę z naturalnym błyskiem, nie ma efektu lepienia czy klejenia się skóry. Serum nie jest mistrzem jeśli chodzi o wydajność, przez swą konsystencję na pewno szybciej schodzi niż kosmetyki o wodnistej czy żelowej formule. Tak czy inaczej muszę stwierdzić, że świetnie pielęgnuje skórę i idealnie się nadaje jako lekkie serum (nie tylko) dla skóry dojrzałej. Przede wszystkim doskonale nawilża i łagodzi. Używając go miałam zawsze gładką, miękką i ukojoną skórę. Najlepiej stosować je regularnie przez dłuższy czas, bo tak naprawdę pod koniec buteleczki zauważyłam, jaki ma fajny długofalowy wpływ na skórę. Troszkę zabrakło mi jakiegoś bardziej wyraźnego działania na pierwsze zmarszczki, akurat w tym względzie nie zauważyłam jakiejś rewolucji, a trochę na to liczyłam mając na uwadze liczne peany na temat bakuchiolu. Również jeśli chodzi o redukcję przebarwień to za wiele nie zdziałał. Tak czy inaczej serum doskonale wpłynęło na kondycję mojej skóry, świetnie zadbało aby nie była ona zbyt wysuszona po lecie. Tak więc polecam jeśli chcemy dobrze nawilżyć skórę, a przy tym nie obciążać jej nadmiernie. Jako lekki krem albo solidne serum. W każdej z tych ról powinno się dobrze spisać.

Jest to mój drugi produkt z bakuchiolem. Serum ogólnie jest przyjemne, ma konsystencję leciutkiego kremu plus delikatny zapach. Mam cerę cienką, podatną na zaczerwienienia gdy np. wieje wiatr itp. Serum mnie nie uczuliło, nie podrażniło, skóra go tolerowała. Uważam, że lepszy efekt miałam po innym kremie z bakuchiolem (który też oceniłam), natomiast ten na pewno fajnie nawilża i nadaje się jako krem po nałożeniu produktu kwasowego (np. na całą noc). Dzięki temu buzia nie była wysuszona a wręcz super nawilżona. Nie maluję się więc nie wypowiem się na temat rolowania pod podkładem. Polecam go osobom, które nie mają głębokich zmarszczek a potrzebują jedynie czegoś nawilżającego.

Bardzo lubię sera do twarzy od marki Bielenda. Ostatnimi czasy to właśnie je kupuję najczęściej z tej kategorii, sprawdzają mi się naprawdę świetnie. Z racji tego, że lubię eksperymentować i testować najróżniejsze propozycje, to praktycznie za każdym razem kupuję jakąś inną opcję z innej serii. Tym razem padło na propozycję z linii, w której kluczową rolę odgrywa Bakuchiol. Do tego czasu jakoś świadomie nie sięgałam po ten składnik, a słyszałam, że potrafi on zdziałać prawdziwe cuda, nie tylko w przypadku cery dojrzałej, ale i zwyczajnie suchej. Ja takową posiadam, dlatego też staram się świadomie dobierać składniki, które są w stanie poprawić jej stan i utrzymać ją w normalnej formie. Produkt został zamknięty w opakowaniu o pojemności 30 ml. Ma ono formę wykonanej ze szkła buteleczki, która w znaczącej większości jest przeźroczysta, dlatego bardzo dobrze widać nasz kosmetyk. W centralnej części umieszczona została etykietka w odcieniu jasnego fioletu oraz bieli. Znajdziemy na niej takie informacje jak logo producenta, nazwę serum czy jego podstawowe właściwości. W rolę aplikatora wciela się tutaj klasyczna pompka w białym kolorze z drewnianym, ładnie prezentującym się elementem. Wedle obietnic producenta, kosmetyk ten zawiera w sobie aż 97% składników pochodzenia naturalnego. Serum tak po prawdzie ma konsystencję lekkiego kremu, dosyć nietypową jak na produkt z tej kategorii. Posiada białą barwę i pachnie niezwykle delikatnie, ale kwiatowo, bardzo przyjemnie. Kosmetyk był przeze mnie stosowany codziennie, zarówno podczas porannej, jak i wieczornej rutyny pielęgnacyjnej. Stosowałam jednorazowo zazwyczaj dwie pompki, z racji tego, że aplikator wcale nie wydobywa tego produktu w dużej ilości. Wchłania się on naprawdę bardzo szybko, nie tworzy smug na twarzy i idealnie nadaje się pod makijaż. Samo działanie pielęgnacyjne także jest bardzo dobre jak dla mnie. Przede wszystkim czuć tu intensywne nawilżenie oraz wygładzenie cery, które pojawia się praktycznie od razu po aplikacji. Dodatkowo skóra jest bardziej jędrna, delikatnie świetlista oraz odżywiona. Zdecydowanie jestem w stanie polecić propozycję z serii Bakuchiol od marki Bielenda. Jest to bardzo udane serum o szerokim spektrum działania, które może być w razie czego stosowane nawet jako delikatny krem do twarzy. Oczywiście z miłą chęcią w przyszłości zdecyduję się na kolejne kosmetyki z tej linii. Polecam.

Zacznę od zapachu, bo widzę, ze różne osoby różnie go odbierają. Mnie nie zachwycił, jest kredowo - mleczny, nieco mdły. Dalej już mi się podoba. Pompka ładnie dawkuje produkt - 2 dawki akurat na twarz, szyję i dekolt. Doskonale koi i nawilża skórę, nie miałam potrzeby sięgać po dodatkowy krem w ciągu dnia. Szybko się wchłania, wiec z makijażem nie trzeba czekać. Nic a nic się nie klei. Zapachu na skórze praktycznie nie czuć, więc nie przeszkadza. Na mojej suchej skórze sprawdził się świetnie i wystarczył na dość długo.

Bardzo lubię kosmetyki Bielendy, często po nie sięgam bo są fajnie, w bardzo dobrych cenach i z fajnymi składnikami. Dotąd mało co z tej firmy mnie rozczarowało, w przypadku tego serum nie bardzo jestem zadowolona. Zamknięte w typowym dla ser Bielendy opakowaniu. To szkło z pompeczka o pojemności 30ml. Ma konsystencję dosyć lekka, o białym kolorze. Co mnie odrzuciło na samym początku to jego zapach - różany. Zdecydowanie nie polecam dla antyfanek róży w kosmetykach. Serum szybko się wchłania ale pozostawia lepiącą skórę czego osobiście nie lubię. Na plus jest nawilżenie skóry. Zużyłam głownie na szyję i dekolt ze względu na zapach

Zużyłam już z 6 buteleczek tego serum, mam bardzo problematyczną cerę - prawie wszystko mnie zapycha, podrażnia, więc jak już coś mi się sprawdzi, to się tego trzymam :) Do zakupu zachęcił mnie naturalny i bardzo bogaty skład, dużo wartościowych składników, bez zapychaczy. Stosuję je na noc, pod olej arganowy i krem. Ma delikatny, różany zapach (woda różana jest na pierwszym miejscu w składzie) i śliczną buteleczkę. Kupuję w Rossmannie, bardzo często jest w promocji za 17 - 20zł. Buzia jest nawilżona, nie mam żadnych suchych skórek. Polecam serdecznie :)

Serum pachnie różami - takimi trochę gorzkimi. Wiem, że są obsesyjni fani róży w kosmetykach i wrogowie. Ja uwielbiam. Serum świetnie nawilża, ma aksamitną przyjemną konsystencję, ładnie pachnie i ma ciekawy skład. Co do bardzo modnego Bakuchiolu - Bakuchiol wybił się na rzekomym podobieństwie do retinolu, ale prawda jest taka (dzisiejsi naukowcy już mówią, że nazywanie tego roślinną witaminą A to nadużycie) że jest to po prostu dobry antyoksydant. I tyle. Jak masa innych skłaników. Serum jest godne polecenia. Ma przepiękną butelkę. Duża pochwała dla Bielendy za dużo ciekawych nowości w ostatnich latach i dostosowywanie się do trendów ekspersowo. Na dzień dzisiejszy są jedną z ciekawszych marek w Polsce.

Moja cera: normalna w kierunku suchej, trochę rozszerzonych porów, trochę zmarszczek mimicznych. Serum kupiłam bo chciałam wypróbować jakieś serum z bakuchiolem. Akurat to z Bielendy było na promocji więc je wybrałam :-D Ma konsystencję lekkiej emulsji w kolorze białym. Zapach jest lekko ogórkowy :-D Używam go tylko wieczorem, nakładam 3 niecałe pompki na jedno użycie na zwilżoną tonikiem twarz. Kiedy się wchłonie, nakładam krem. Serum jest leciutkie, wchłania się ekspresowo, nie zostawia klejącej warstwy. Skóra po nim jest nawilżona i miękka, jednak ten efekt nie jest jakiś szałowy. Nie zauważyłam poprawy stanu skóry. Na plus , że nie zapycha i nie obciąża skóry. Używam od dwóch miesięcy

Bardzo lubię kosmetyki Bielenda, jednak to serum właściwie przeszło u mnie bez echa. Nie zauważyłam aby cokolwiek specjalnego zdziałało na mojej skórze. Ani kolor, ani stan skóry, nie uległy jakiejś specjalnej poprawie. Więc zachwalany wszem i obec bakuchiol wydaje mi się nieco rozdmuchaną nowinką. Samo serum ładnie się wchłania i delikatnie pachnie. Sprawdza się jako baza pod krem czy make-up.

Bielenda ma szereg bardzo dobrych i stosunkowo tanich kosmetyków (jeśli weźmiemy pod uwagę skład i opakowania). Często kupuję Bielendę jako prezenty dla przyjaciół za granicą, bo z przyjemnością można dać taki kosmetyk. Tym razem serum kupiłam dla siebie. Jest bardzo udane. Od dawna chciałam spróbować bielendowych kosmetyków z bakuchiolem. Moja skóra jest dojrzała, mieszana, mało skłonna do podrażnień. OPAKOWANIE Bardzo ładne. Kartonik z ładną grafiką i opisem stosowania, przeznaczenia, składem. Wszystko przejrzyście i czytelnie. Szklana wysmukła buteleczka z pompką, ozdobiona drewienkiem. Ładne. Na butelce tekst w j. polskim i angielskim (choć w angielskim effect występuje czasami jako effect, a raz jako ecffect. Trochę dziwne, że przed wyprodukowaniem iluś tam tysięcy buteleczek nikt nie sprawdził). Opakowania przynajmniej częściowo wykonane z materiałów z recyklingu. Punkt za eko. SKŁAD W zasadzie bardzo dobry. Na początku składu hydrolat różany (co prawda zaraz po nim woda, ale OK). W składzie wyciągi i olejki roślinne. Dość wysoko w składzie olej orzechów orzesznicy wyniosłej (Bertholletia excela), który zawiera dobrą kombinację olei i witamin. Ma mieć też korzystne działanie na naczynia krwionośne i ukrwienie skóry, silne właściwości antyoksydacyjne i przeciwzapalne, odżywia i zmiękcza skórę. Ten składnik bardzo mi się podoba. Natomiast tytułowy bakuchiol jest dość daleko w składzie i nie wiemy ile go jest. Szkoda. Polecanym (jeśli ma działać porównywalnie do retinolu) stężeniem bakuchiolu jest 0.5 do 2%. Są polskie kosmetyki, które właśnie tyle go zawierają. STOSOWANIE i DZIAŁANIE Serum ma biały kolor i bardziej przypomina leciutki krem niż wodniste lub olejowe serum. Pięknie, różano pachnie. Używam w ciągu dnia, bo na noc jest dla mnie za lekkie. Stosuję na serum z wit. C (odczekawszy kilkanaście min). Na to krem z filtrem i często jeszcze krem CC. Serum Bielendy wchłania się szybko. Skóra jest przyjemnie nawilżona i gładka. Producent sugeruje, że serum może być używane zamiast kremu. Dla mnie nie, bo jest zbyt lekkie. Czy ma jakieś efekty długoterminowe? Nie wiem. Używam tylu różnych kosmetyków, że nie potrafię tego ocenić. Sprawdza się jako element pielęgnacji skóry dojrzałej. Jest przyjemny w stosowaniu. Jak wszystkie znane mi sera (czy tu jest liczba mnoga? Czy zawsze powinno być serum? Tak jak w przypadku perfum nie istnieje w j. polskim liczba pojedyncza. Zawsze te perfumy, nigdy ten perfum. ) Bielendy jest dość mało wydajne. Ogólnie - świetny kosmetyk. Pewno nie kupię ponownie dla siebie (bo tyle jest możliwości), ale z pewnością kupię z przeznaczeniem na prezent.

Moja przygoda z tym serum zaczęła się całkiem niespodziewanie - szukałam czegoś, co odżywi i ukoi moja wykończoną sezonem grzewczym skórę. W zasadzie wsadziłam je do koszyka bez zbędnych nadziei, ale było na promocji, więc czemu nie. Produkt zapakowany jest w kartonowe pudełko w kolorze biało fioletowym. Po rozpakowaniu, wydostajemy z niego fiolkę z pompką, jest to bardzo praktyczne i higieniczne rozwiązanie. Konsystencja serum jest lekko kremowa, coś w rodzaju mleczka. Ma nienachalny, przyjemny zapach i łatwo się rozprowadza na skórze - równie szybko się wchłania. Jeśli nałożymy go za dużo, zostawia powłoczkę na skórze, aczkolwiek nie jest to tłusty, lepki i ciężki film, wchłonie się po dłuższej chwili. Działanie serum jest wedle mnie takie, jak obiecuje producent. Odżywia, koi i pielęgnuje - choć nie tylko cerę dojrzałą, w moim przypadku cerę specjalnej troski, zbuntowaną po zimie. Pierwsze rezultaty widać w zasadzie po pierwszym użyciu - skóra jest ukojona, nawilżona, wyciszona i napięta. Regularne stosowanie tylko podtrzymuje ten efekt. Zimą stosuję owe serum pod krem, latem natomiast nakładam tylko serum i nic więcej, bo jest wystarczająco treściwe. Jak dla mnie - strzał w dychę. Używam już drugie opakowanie i raczej nie będzie ono ostatnim - myślę, że ten produkt na stałe zagości w mojej kosmetyczce. Jeśli chodzi o wydajność, jest bardzo na plus. Wystarczy jedna pompka, by posmarować twarz, ja stosuję 2 warstwy, bo taka ilość jest dla mnie optymalna i przy codziennym stosowaniu na noc buteleczka wystarcza mi na 3 miesiące.