Słaby krem z przedziwną nazwą...
Zestaw kosmetyków Clinique, czyli recenzowany płyn złuszczający oraz oczyszczający preparat nawilżający otrzymałam do testowania z Klubu Recenzentki, za co pięknie dziękuję <3
Moja cera jest z natury bardzo sucha, wrażliwa i delikatna, jednak w ostatnim czasie, z powodu zmian hormonalnych, z suchej i cienkiej stała się przetłuszczająca się, z wypryskami i zatkanymi porami. Sytuację opanowały serum Miya oraz płyn zluszczający Anti-Blemish, natomiast owy preparat oczyszczający (co to za durna nazwa, tak w ogóle?!) miał być wisienką na torcie, zwieńczeniem pielęgnacji i wszystkim, co dobre dla takiej pokręconej skóry, jak moja.
Niestety, w mojej opinii jest to produkt mocno przeciętny i choć pierwsze wrażenie było pozytywne (ta leciutka konsystencja i mat!), to z czasem przekonałam się, że pierwsze wrażenie bywa bardzo, bardzo mylne.
PLUSY:
+Opakowanie - dostajemy uroczy kartonik, a w nim tubkę z klapką, w znanej nam już szacie graficznej - uwielbiam ten minimalizm w styli Clinique <3.Tuba jest miękka i sądzę, że pod koniec nie będzie problemów z jej rozcięciem, w celu wydobycia resztek produktu (tak,krakusy mają to we krwi, nie darujemy nawet kropelki ;)).
+Lekka konsystencja (oil free), niczym emulsja, ale rozprowadza się ona jak marzenie. Nie lepi się i stanowi dobrą bazę pod makijaż.
+Przyjemny zapach, kojarzy mi się z zapachem jakiegoś podkładu, którego kiedyś używałam...taki pudrowy, ale delikatny, przyjemny.
+Krem nadaje się do każdego typu cery, zwłaszcza do tej problemowej, z problemem nadmiernego wydzielania sebum oraz skłonnością do niedoskonałości - nie zapycha porów i nie podrażnia, choć mam wrażliwą skórę.
+Dobrze współpracuje z resztą mojej pielęgnacji (serum Miya, Bielenda, toniki, kolorówka etc.), nic się na nim nie warzy i nie roluje.
+Ładnie matuje skórę, to taki efekt aksamitnej, zdrowej skóry, bez nieestetycznego błysku.
MINUSY:
-Z początku chwaliłam go za to, że tak szybko się wchłania, matuje, a jednak nawilża (tak jak Cetaphil, który u mnie sprawdził się o wiele lepiej, swoją drogą). Niestety, to były tylko pozory, bardzo szybko przekonałam się, że nawilża niezwykle słabo i skóra woła o kolejna dawkę kremu, co owszem, czyniłam, ale niewiele to dawało. Zaznaczę, że było to w momencie trudnych chwil mojej skóry, gdy cała błyszczała, była zapchana, rozhisteryzowana i pełna wyprysków. Sam tonik dawał mi większy komfort, niż ten krem, czego totalnie nie rozumiem.
-Nie jest wydajny, ze względu na to słabe nawilżenie właśnie - z automatu aplikowałam go więcej, co i tak niczego nie zmieniało, ale kremu ubywało szybko,
-Nazwa wprowadza w błąd! Jak to ''nawilżający preparat oczyszczający''?! Na samym początku byłam pewna, że to produkt myjący, a tu po otrzymaniu paczki szok, bo to jednak krem...
-Z oczyszczaniem i normalizowaniem też ma niewiele wspólnego, niestety - nie robi tego, absolutnie. Mogłabym nie nakładać go wcale, czy z nim, czy bez niego jest tak samo.
-Jest stanowczo zbyt drogi jak na taką jakość - podkreślam, Cetaphil sprawdza się znacznie lepiej, a kosztuje znacznie mniej...
Podsumowując - w mojej opinii ten krem jest niestety słaby. I choć jego lekka konsystencja i ten naturalny efekt matowienia przy jednoczesnym braku zapychania i podrażniania naprawdę mnie cieszą, to jednak brakuje mi w nim tego, na co liczyłam najbardziej i co obiecuje producent, czyli NAWILŻENIA.
Każda skóra go potrzebuje, to podstawa pielęgnacji, a skoro ten produkt go nie oferuje, go ja niestety nie mogę go nikomu polecić. Wielka szkoda :(
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie