Zacznę od tego, że moja przygoda z marką Yope jest dość krótka. Pierwszą styczność z nimi miałam dzięki Klubowi Recenzentki na Wizażu. Marka zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam poszerzać swoje doświadczenia i dorwałam tego cudaka. Czytałam o nim różne opinie, wiele skrajnych i byłam bardzo ciekawa.
Żel kupiłam w Super-pharmie w okolicach 14zł/400 ml. Rzadko tam bywam, ale mają dobrze zaopatrzoną szafę Yope i po to głównie poszłam. Pamiętam, że wzięłam jedną z ostatnich sztuk tego żelu więc upewniłam się tym bardziej, że warto go spróbować. Opakowanie - butelka z ciemnego plastiku z pompką. Dobrze i solidnie wykonana, wiele razy upadała mi pod prysznicem i nic się z nią nie stało pompka nie odpadła, butelka nie pękła więc plus. Żałuję, że nie można za bardzo kontrolować zużycia tego żelu, bo ani się obejrzałam a już było denko. Jeśli chodzi o grafikę to jest miła dla oka i po prostu pocieszna. Mamy tu etykietę charakterystyczną dla marki Yope, przypadła mi do gustu. Żel jest bezbarwny i na szczęście nie lejący. Ma formułę typowego żelu pod prysznic, pieni się nieźle jak tak naturalny i czysty skład, ja na jeden prysznic całego ciała zużywałam ok. 5-6 pompek, ale lubię dużo piany. Muszę również zwrócić uwagę na porządny skład tego produktu i wiele składników, które na prawdę dobrze działają na skórę: olej ze słodkich migdałów, gliceryna, alantoina, panthenol, sorbitol naprawdę samo dobro.
Jeśli chodzi o sam żel, jestem totalną maniaczką zapachową pod względem produków pod prysznic. Lubię mieć kilka do wyboru o różnym przekroju zapachowym, ale ten żel pod względem zapachu pobił wiele innych. Jest godny kupienia kolejnych butelek, bez wątpienia. Mam nadzieję, że to nie limitka. Nie wiem jak pachnie zimowy poncz bo nie piłam i czy ten zapach odwzorowuje jego zapach, ale zapach tego żelu totalnie mnie oczarował. Zapach jest korzenno-orzechowy i cudownie słodki. Dla mnie pachnie kruchymi jeszcze gorącymi migdałowymi ciastkami z suszonymi owocami polanymi gęstym karmelem. Gdzieś tam w tle czuć aromat wanilii i mandarynek ale raczej obok. Całość pachnie obłędnie - absolutny zapachowy hit. Co prawda jak wspomniałam zimowy poncz to w moim odczuciu nie jest, ale aromat ciastek, które wsunęłabym całą blachę bez opamiętania już tak. Ja w zapachu się zakochałam, jest w nim coś rozpieszczającego, relaksującego i dla wielbicieli jadalnych i bardzo słodkich zapachów to pozycja obowiązkowa. I zgodzę się z producentem, że biorąc nieco cieplejszy prysznic niż zwykle zapach roznosi się totalnie po całej łazience. Choć na ciele utrzymuje się dość krótko.
Jeśli chodzi o działanie, nie widzę ani jednego minusa, no chyba tylko tyle, że niestety się kończy. Jednak mówiąc serio nie mam się do czego przyczepić. Mam skórę normalną z niewielką, okresową skłonnością do suchej skóry jednak teraz wraz końcem sezonu grzewczego zapomnę o problemie. Żel dobrze i dla mnie wystarczająco oczyszczał skórę, orzeźwiał i po prostu pozostawiał ją świeżą i delikatnie pachnącą. Jeśli chodzi o obietnice producenta co do zmiękczania skóry, to muszę się zgodzić. Moja skóra po każdym użyciu była gładka, miękka i nie czułam żadnego dyskomfortu, uczucia spięcia skóry czy suchości. Żel nie podrażniał skóry, nie wysuszał jej, stosując zauważyłam wyłącznie pozytywne rezultaty i bardzo przyjemnie mi się go używało. Przez cały czas jego używania moja skóra była zadbana i w świetnej kondycji. Ten produkt sprawił, że tym bardziej doceniam żele pod prysznic z naturalniejszym składem i na pewno sięgnę po kolejny Yope, bo ten był świetnym początkiem.
Zalety:
- ZAPACH! Korzenno-migdałowe ciasta oblane karmelem!
- dobrze oczyszcza skórę, świetnie ją pielęgnuje, nie wysusza, odczuwalnie zmiękcza
- pieni się niemal podobnie jak żel z SLS
- wydajny
- czysty, naturalny skład
- wiele składników, które pielęgnują skórę
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie