Soraya Kombucha, Nawilżający krem na dzień do cery normalnej i suchej 

Produkt zamknięty w plastikowym pojemnym słoiczku z przyjemną stonowaną różowawą szata graficzna i kremem w różowawym kolorze. Mam cerę mieszaną i niestety ten krem nie sprawdził się u mnie, pod makijaż się nie nadaje bo pozostawia uczucie tłustej skóry oraz ciężko się wchłania, zapchał mi pory oraz co się rzadko u mnie zdarza zostawił kilka brzydkich krostek.

Używam tego kremu od około miesiąca. Był ratunkiem dla mojej bardzo suchej skóry. W okolicy T mam cerę tłustą, trądzikową a mimo to nie zapychał jej i nie miałam przez to kolejnych problemów. Bardzo ciężko było mi znaleźć krem z tak delikatną formułą. Skóra po nim jest wygładzona i cudownie nawilżona. Ma specyficzny zapach ale mi się podoba. Kupiłam go za niewielką cenę przy czym jest bardzo wydajny. Posiada opakowanie, które zawsze możesz mieć ze sobą w podróży bo nie będzie zabierać dużo miejsca.

• Produkt znajduje się w 75 ml słoiczku, który dodatkowo zabezpieczony jest kartonikiem. • Krem posiada dość gęstą konsystencję, jednak pod palcami bardzo ładnie i szybko się rozprowadza. Mieli • Posiada przyjemny, kwiatowo-ziołowy zapach. • Składowo jest całkiem nieźle. Oprócz KOMBUCHY znajdziemy tu jeszcze: - olej z nasion bawełny, - ekstrakt z borówki, - ekstrakt z trzciny cukrowej, - ekstrakt z owoców# pomarańczy, - ekstrakt z cytryny, - kwas fitynowy, ekstrakt z klonu cukrowego, - wyciąg z żen-szenia, - masło shea. • Działanie - Krem szybko się wchłania. - Bardzo przyjemnie wygładza skórę i sprawia, że jest mięciutka w dotyku. - Do tego dobrze nawilża i nie zostawia tłustej, ani lepkiej powłoki. Wyczuwalna jest jednak delikatna, nawilżająca warstewka. - Krem nie daje efektu obciążenia skóry, wręcz przeciwnie, daje miłe uczucie odświeżenia. - Nie zauważyłam żeby zapychał. •Cena: ok. 25 zł.

Mam cerę normalną (czasem lekko się przetłuszcza w strefie T) bez większych niedoskonałości. Ten krem to mój faworyt, jest lekki i dobrze się wchłania, pozostawiając piękne glow na skórze. Nie zapycha, nie zostawia lepkiego filmu na skórze. Jeśli ktoś oczekuje głębokiego nawilżenia lub wygładzenia, to raczej się zawiedzie, ale osobom z normalną cerą zdecydowanie polecam jako krem na dzień.

Krem trafił do mnie jako dodatek do jakiejś gazety, sama raczej bym po niego nie sięgnęła. Przeznaczony jest do cery normalnej i suchej, ja mam mieszaną. Stosowałam go raczej na noc niż na dzień, gdyż nie wchłaniał się całkowicie w moją skórę ( o co nie mam pretensji, gdyż krem z założenia nie przeznaczony stricte do mojej skóry ). Ma lekko masełkowatą konsystencję. W efekcie krem dobrze nawilżał skórę, wygładzał ją i nadawał miękkość. Nie podrażniał, nie zapychał. Krem dość intensywnie pachnie, zapach jest specyficzny, nie przypadł mi zbytnio do gustu, ale nie na tyle, by jakoś uprzykrzało to jego stosowanie. Bardzo wydajny. Opakowanie przyjemne dla oka i wygodne. Uważam go za dość udany produkt, ja jednak poszukuję działania anti-aging, samo nawilżenie to dla mnie za mało, dlatego nie kupię go ponownie.

Krem jest w dużym słoiczku, skład na porządny, producent widac ze kładzie nacisk na element ekologii (pojemnik jest plastikowy, ale nadaje się do recyklingu). Pojemność zacna i biorąc pod uwagę wydajność może mi służyć jeszcze trzy miesiące mimo stosowania od czoła po dekolt. Zapach przyjemny ziołowy, choć nie zniewala, kolor różowy bez, wygodne dozowanie bo można wyskrobać denko, ale paćkamy niehigieniczne palcami. Konsystencja przyjemna, choć nieco lepka - aksamitny zwarty zel, a nie tłusty krem. Cera jest miekka w dotyku, rozświetlona, przyzwoicie nawilżona, nie jest komedogenny. Mam jednak dwie poważne uwagi - szczypie i piecze, szczególnie na partiach przesuszonych np po retinolu, choć samych oczu nie podraznia. Drugi minus to słaba wchłanialnosc, fajnie ze można zrobić masaz twarzy i dekoltu, ale porcja wielkości wiśni wymaga kilkuminutowego wcierania, inaczej zostaja smugi i tłusta warstwa. Nie wiem czy współgra z makijażem, bo nie stosuje podkładów ani filtrów zimą. Wydajny i tani nawilżacz, nie pogarsza kondycji cery, ale problematyczny dla zabieganych rano.

Krem zakupiłam na wyprzedaży w Rossmannie. Po miksie upustów i promocji zapłaciłam za niego jedyne 4,99, więc nie sprawdziwszy dat ważności wzięłam 3 opakowania. Poskutkowało to tym, że kremu używam również na noc, by zużyć go przed upływem daty ważności. Na wstępie urocze pudełko, które po otwarciu wita nas hasłem "Cześć piękna!". Taki drobiazg, a miły. Słoiczek jest niestandardowy - ma pojemność 75 ml - więcej kremu w 1 opakowaniu w duchu less waiste. Słoiczek jest plastikowy, lekki, przyjazny w użytkowaniu. Sam krem zaskoczył mnie konsystencją. Jest jak masełko. Gęsty. Mimo tego nie jest tłusty. Trzeba jedynie uważać, by nie nałożyć go zbyt dużo, bo wówczas się marze. Nałożony jednak w odpowiedniej ilości ładnie się rozsmarowuje i szybko wchłania. Nie zostawia tłustej warstwy. Fajnie nawilża, przepięknie pachnie. Stosuję go także na noc i sprawdza się bardzo dobrze. Na pewno będę do tego kremu wracać.

Krem jest bardzo lekki, ma bardzo przyjemną strukturę. Używałam go pod makijaż i w połączeniu z innymi kosmetykami dobrze się sprawdzał. Szybko się wchłania i przynajmniej u mnie nie zostawiał mocno klejącej warstwy po wchłonięciu.

Krem otrzymałam w prezencie od koleżanki za co bardzo dziękuję. Akurat w tym czasie miałam dość spory zapas kosmetyków, więc musiał zaczekać na swoją kolej. Krem jest zamknięty w plastikowym słoiczku z dość szeroka nakrętka, która umożliwia wygodne nakładanie, chociaż osobiście wolę opakowania airless. Etykieta jest w kolorze jasnego różu. Kosmetyk ma dość zwarta konsystencję i po nałożeniu na twarz zbyt dużej ilości jakby się mazał, więc trzeba bardzo dokładnie pilnować nakładanej porcji. Stosowanie kosmetyku było średnio przyjemne. Krem nie trafił w moje gusta, chociaż był poprawny w swoim działaniu nawilżającym. Nie zauważyłam aby pomógł przeciwstarzeniowo czy detoksykująco, co sugerował producent na opakowaniu. Raczej do niego nie wrócę.

Mam cerę dojrzałą, wrażliwą, z tendencją do wysuszania. Zawsze rozglądam się za dobrymi kremami nawilżającymi. Pamiętam dobrze ten krem, ponieważ narobił mi takiego sajgonu na twarzy, że zaczęłam interesować się tematem INCI. Więc w sumie jestem mu wdzięczna. Pamiętam że tak szczypała mnie po nim twarz, że musiałam go zmywać, za każdym razem. Próbowałam dodać do niego jakiegoś olejku naturalnego, by go trochę rozcieńczyć, ale nic to nie dało. Na koniec próbowałam go wykorzystać do smarowania łydek, ale na ogolone nogi działał tak samo - skóra była czerwona i podrażniona. W końcu tak mnie wykończył, że oddałam go mamie. Ją też piekła twarz po nałożeniu. Od tej pory omijam szerokim łukiem.

Opakowanie bardzo estetyczne i dość spore jak na krem drogeryjny (wystarczy na długo). Zapach przyjemny. Konsystencja jest lekko tłusta, ale krem wchłania się po kilku minutach. Można stosować przed makijażem. Jednak jego działanie nie jest najlepsze. Są kremy o lepszym działaniu i w podobnej cenie. Należy docenić, że na mojej skórze, która jest raczej wymagająca nie pojawiły się podrażnienia i krostki.

Przy okazji zakupów otrzymałam sporo próbek tego kremu. Szczęśliwa zabrałam go na letnie wakacje i to był mój duży błąd... Krem jest lekki o przyjemnym świeżym zapachu kwiatów i owoców. I na tym plusy się kończą. Byłam zadowolona, że mogę zabrać lekki a zarazem nawilżający krem na wakacje. Duża dawka słońca potrafi wysuszyć skórę. Ten krem niestety prawie w ogóle się u mnie nie wchłaniał. Cały czas miałam na twarzy błyszczący film. Wyglądałam jakbym już się spociła a nawet nie wyszłam z pokoju. Ciężkie było dla mnie to doświadczenie. Przyjemnego nawilżenia również nie zaznałam. To był zdecydowanie najgorszy krem jaki dotychczas miałam okazję testować. Całe szczęście tylko na próbkach! Ten krem nie sprawdziłby się również zimą, jest po prostu za lekki a efekt natłuszczenis tylko popsułby mi makijaż twarzy. Nie polecam!

Zachwycona esencją tonizującą z tej samej serii postanowiłam dać mu szansę - mimo skrajnych recenzji. Pomyślałam, że krem nawilżający zawsze się przyda. No i jak to możliwe, żeby był tak zły. A jednak... Już na wejściu lekko się zdziwiłam, że krem ma tak zbitą, wręcz masełkowatą konsystencję. Kolor nie jest zachęcający, ciemno-beżowy. Od razu skojarzył mi się ze zdenkowanym niedawno kremem z borówką i acerolą od Tołpy. Tym bardziej, że plastikowy minimalistyczny słoiczek jest bardzo podobny. Z tą różnicą, że krem od Soraya ma bardzo dużą objętość - 75ml. Ten krem dziwnie się aplikuje już od samego nabrania ze słoiczka. Ciężko go nabrać a i rozsmarować nie łatwo, bo maże się i nie wchłania. Trzeba go nabierać naprawdę mało, bo inaczej zostawia smugi. Na skórze się wyświeca, zostawia glow a po nocy twarz jest pełna sebum. Nie daje uczucia nawilżenia ani efektu długofalowego. Dobrze, że chociaż zapach jest miły - kwiatowy. Reasumując, krem jest dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Męczę się, żeby zużyć go na szyję i dekolt. Czasami nawet smaruję ramiona a on i tak nie chce się skończyć. Zauważyłam, że jest na wyprzedaży w Rossmannie. Akurat w tym przypadku nie żałuję, że go wycofują. Wprost przeciwnie niż esencję. Mam jeszcze do przetestowania krem wygładzający. Mam nadzieję, że uratuje honor serii.

Krem jest w plastikowym słoiczku o pojemności 75 ml czyli więcej niż standardowo Ma tłustą konsystencję raczej z tych gęściejszych w beżowym kolorze Ma delikatny zapach, charakterystyczny dla serii Kombucha Dobrze rozprowadza się po skórze Nie daje uczucia podrażnienia czy pieczenia Niestety nie wchłania się całkowicie w skórę Zostawia świetlistą i delikatnie lepką warstwę na skórze Daje lekkie nawilżenie i wygładzenie skóry Sebum szybko wydziela się na skórze przez co wygląda na spoconą i nieświeżą Przez swoją lepkość może nadać się pod makijaż ale raczej nie przedłuży jego trwałości Po kilku użyciach zauważyłam lekki wysyp niedoskonałości na twarzy Jest wydajny, duża ilość zdecydowanie zapcha skórę Posiada 96% składników pochodzenia naturalnego w tym Kombucha, Żeń - Szeń, Naturalna Betaina Jest wegański Ma dość niską cenę jak na większą pojemność Podsumowując rozczarował mnie ten krem a szkoda, seria Kombucha dobrze mi się sprawdzała ale ten krem to totalny MEH, lubię nawilżenie ale to jest tłusta warstwa przez cały dzień do póki nie zmyjemy twarzy, zdecydowanie cery suche będą bardziej zadowolone

Krem zakupiłam na promo w rossmannie. Zużyłam już pół słoiczka, kreem jest wydajny, używam go chyba ze 3 miesiące. Konsystencja kremu jest lekko tłusta, przez co łatwo się rozprowadza, ale szybko się wchłania i nie zostawia tłustego filmu na twarzy. Dobrze nawilża , nie przetłuszcza skóry.

Weszłam do Rosska i kiedy zobaczyłam Kombucha od razu wrzuciłam do koszyka. Żałuję, że nie przeczytałam wcześniej opinii, bo całkowicie podzielam zdanie o tym, że pod makijaż ten krem kompletnie nie zdaje egzaminu. Aplikacja jest całkiem przyjemna, ładnie się rozprowadza, nie ciastkuje ani roluje. Więc na początku jest wow i wielkie nadzieje. Po nocy okazuje się, że budzę się z tłustą warstwą i świece jakbym polała się tłuszczem. Krem w ogóle się nie wchłonął. Oczywiście zmywam i nakładam ponownie. Podkład nieźle się wtapia, jednak po kilku godzinach pojawia się ponowne świecenie. Podsumowując; krem zamiast się wchłaniać, zostaje na skórze. Nie nadaje się pod makijaż dla cer mieszanych, tłustych i normalnych. Będzie dobry dla mega wysuszonej skóry, więc ja zużyje go na ciało.

Krem ma konsystencję inną, niż typowy krem. Jakby takiej kremowej pasty, która się roztapia w kontakcie ze skórą. Na mojej skórze nie wchłania się zbyt dobrze i pozostawia lekką lepką powłoczkę. Moje czoło się przetłuszcza po tym kremie. Nie nadaje się do stosowania z serum albo z podkładem, bo się roluje po jakimiś czasie. Natomiast trzeba mu przyznać, że fajnie nawilża, nie podrażnia, chociaż moją siostrę uczulił. Używam go tylko w dni, kiedy nie wychodzę do ludzi ;)

Na początku po zakupie wydawało mi się ze będzie całkiem fajnym kremem na co dzień niestety z czasem jakoś coraz mniej mi się podobal. Niby nawilża ale trzeba mu dziać trochę czasu żeby się wchłonął i przez chwile cała skóra jest biała w tym kremie. Albo moja skóra się do Niego przyzwyczaiła albo po prostu produkt nie dla mnie.