Keys Soulcare, Skin Transformation Cream Krem do twarzy

Próbkę znalazłam kiedyś w kalendarzu adwentowym. Ten krem mi się tak spodobał, że kupiłam kojenie opakowanie, które zużyłam i zaraz kupuje następne. Zostanę z tym kremem na dłużej, bo to jeden z niewielu kremów które mi się tak dobrze sprawdziły i moja cera go polubiła. Nie zapycha, a ostatnio bardzo wiele produktów mnie zapycha i po większości mam wysyp na twarzy. Tutaj moja skóra toleruje ten kremik. Nadaje się na dzień pod makijaż jak i solo. Nie świeci się na twarzy jak bombka, co dla mnie bardzo ważne. Szybko się wchłania. Zostawia skórę miękka, nawilżona, jest jak taki miły kocyk dla skory. Konsystencja jest idealna. Nie jest to sama woda, jak przy lekkich kremach, ale też nie jest gęsta. Tak idealnie wyśrodkowana. Na wieczór też się nada.

Na maly krem z marki Keys trafiłam w kalendarzu adwentowym. Bardzo dobry krem. Niezbyt gęsta konsystencja, szybko się wchłania skóra po nim jest nawilżona I promienna, nie wywołał żadnej negatywnej reakcji na mojej twarzy. Dość wydajny, mała pojemność starczyła na kilkanaście razy, skusiłam się na pełnowymiarowe opakowanie. Słoiczek piękny, ciężki i porządny. Sama przyjemność stosowania już po opakowaniu. Krem mnie nie zawiódł, nawilża, odżywia, nadaje super wygląd mojej skórze. Skończę opakowanie i pomyśle czy kupować kolejne, czy jednak testować coś innego. Polecam.

Mniejszą pojemność tego kremu znalazłam w kalendarzu adwentowym z Douglas. Jego zapach jest bardzo zielony, roślinny. W sumie średni. Sam krem ma dość lekką konsystencję. Szybko się wchłania. Nawilżenie w mojej ocenie jest przeciętne. Ale na dzień wystarczające. Dobrze sprawdza się pod podkład. Nie roluje się. Wydaje mi się, że nie powinien nikogo podrażnić, bo jest naprawdę delikatny. Nie kupię go ponownie, bo w tej cenie znam o wiele lepsze kremy. Ten był ok, ale jakoś mnie nie porwał. Jest wydajny, bo ta mała pojemność starczyła mi na ponad tydzień.

Małe opakowanie kremu znalazłam w kalendarzu adwentowych marki Douglas, to było moje pierwsze spotkanie z firmą Keys. W uroczym kartoniku znalazłam równie uroczy słoiczek z kremem, w środku z plastikową "plombą", duży plus za takie zabezpieczenie. Krem ma za zadanie nawilżyć, ujędrnić i odżywić skórę i mogę śmiało potwierdzić, że obietnice producenta zostają spełnione. Twarz po użyciu kremu była miękka, promienna i ujednolicona. Szybko się wchłaniał i nie pozostawiał lepkiej warstwy, której strasznie nie lubię. Jestem posiadaczką cery mieszanej, z tłustą strefą T. Po tym kosmetyku nie miałam żadnych wysypów, nic mnie nie zapchało, co często mi się zdarza przy testowaniu kremów. Stosowałam go na dzień, często pod makijaż. Żaden podkład mi się na nim nie rolował, ani nie spływał. Jest dosyć wydajny, wystarczył mi na długo. Jedyny minus tego kremu to zapach - formuła miała być bezzapachowa, aczkolwiek kosmetyk pachnie dla mnie mocno ziemiście, nie jest to przyjemne. Mały słoiczek zużyłam, ale nie jestem pewna, czy dałabym radę zużyć pełnowymiarowe opakowanie właśnie ze względu na to.

Miniaturkę tego kremu znalazłam w Kalendarzu Adwentowym marki Douglas. Krem przeznaczony jest dla każdego rodzaju skóry, w jego składzie znajdziemy mnóstwo świetnych składników jak bakuchiol, który odpowiada za wyrównany koloryt skóry, kryształki malachitu uspokajają i rozjaśniają cerę a ceramidy i kwas hialuronowy zapewniają jej długotrwałe nawilżenie. Krem znajduje się w tekturowym pudełeczku z niezbędnymi informacjami na opakowaniu w języku angielskim. W środku znajdziemy uroczy, plastikowy i nie przezroczysty słoiczek w kolorze ciemno-fioletowym z czarną nakrętką. Słoiczek dodatkowo zabezpieczony jest od środka plastikowym wieczkiem w czarnym kolorze, dzięki czemu mamy pewność że produkt jest świeży i nikt go przed nami nie otwierał czy używał. Pojemność mini formatu to zaledwie 16 gram, lecz mimo to krem okazał się niezwykle wydajny produktem. Krem ma lekką i aksamitną konsystencję w jasno zielonkawym kolorze. Zapach jest ziołowy, wyczuwalna jest głównie dość silna woń szałwii pomieszana z mlekiem owsianym, na szczęście wyczuwalny jest on jedynie przy aplikacji kremu, pózniej zanika. Krem wchłania się bardzo szybko nie zostawiając po sobie żadnej tłustej warstewki. Dobrze współgra z każdym serum, filtrem spf i podkładem, po jego użyciu nic się nie rolowało. Używałam go głównie na dzień pod makijaż, skóra po jego użyciu była uspokojona, miękka i gładka w dotyku. Krem daje dość dobre nawilżenie mojej mieszanej cerze, pomaga w rozjaśnieniu, przywraca skórze jędrny i promienny wygląd. Myślę iż do cer suchych będzie trochę za słaby w działaniu. Być może kiedyś sięgnę po pełnowymiarowy produkt, na razie powykańczam swoje zapasy.