Apis Lifting Peptide, Liftingująco-napinające serum pod oczy 

Miało być super, a produkt zawiódł. Po skończeniu mojego ulubionego kremu pod oczy zaufałam marce APIS, chociażby dlatego, że korzystam z innych produktów tej firmy i jestem z nich zadowolona. Lifting Peptide miał całkiem dobre opinie, co tylko popchęło mnie do jego kupna. Choć na poczatku było wow, tak z każdym kolejnym razem kosmetyk rozczarowywał, a momentami denerwował. Serum reklamuje się bardzo obiecująco, gdyż działa napinająco, liftingująco na obszar okolicy oczu. W swoim składzie zawiera przeciwstarzeniowy koenzym Q10, kwas hialuronowy, olej manoi, olej z orzechów makadamia, czyli wszystko to co powinno pomóc skórze rozświetlić ją, ujędrnić oraz pozostawić napiętą. Opakowaniem też zachęca. Jak zobaczyłam roller to uznałam, że to może być idealny masażer miejsc pod oczami, a dodatkowo zimna kulka powinna pomóc przy redukcji opuchlizny. Pierwsze użycie serum dało mi nadzieję, bo aplikator świetnie rozporowadzał płyn, dawał uczucie chłodu i szybko się wchłaniał. Skóra pod oczami stała się nawilżona, a ja ze spokojem czekałam na kolejne efekty. Pomimo, że zapach jest odpychający i ma mocno chemiczną woń, to nadziei można szukać w lekkiej konsystencji płynu, która nie zatyka porów i nie powoduje najazdu nieprzyjaciół. Niestety przy kolejnych aplikacjach, oprócz dobrego nawilżenia skóry nie widziałam nic więcej. Kosmetyk ma w nazwie słowo lifting, a na próżno go szukać. Serum stosowałam lekko ponad miesiąc ( niestety jego marna wydajność nie pozwalała na dłużej!) i nie dało efektu rozświetlenia skóry pod oczami, czy odrobinę spłyciło zmarszczki. Nie zrobiło nic, co nie mogłoby serum za groszę z supermarketu. Poza tym roller potrafił się zacinać, a to potęgowało frustrację we mnie. Ja wiem, to kosmetyk mający w sobie 92% składników naturalnych potrzebuje czasu na działanie, jednak 1,5 miesiąca użytkowania to też okres w którym coś powinno się zmienić w mojej skórze, nie tylko pozostać na nawilżeniu. Miałam opakowanie 10 ml i może pojemność 30 ml wydłużyłaby czas na zrewolucjonizowanie mojej skóry, aczkolwiek to są domysły podobne do prognozowania pogody na cały miesiąc. Ogólnie płacąc około 40 zł liczyłam na lepsze efekty. Zawiodłam się i juz nie spojrzę w kierunku serum Lifting Peptide od Apis. Uważam, że to nie jest produkt do skóry dojrzałej wymagajacej specyficznej opieki.

Jestem przed 30tką ale jakieś delikatne linie mimiczne pod oczami powstają. Raczej nie nazwałabym tego jeszcze zmarszczkami. Mam bardzo wrażliwe oczy i często zdarzają mi się podrażnienia od kremów i serów pod oczy. Jestem dużą fanki marki Apis bo co nie kupię, okazuje się hitem dla mojej skóry. Konsystencja dosyć wodnista i lekka, sprawdzi się zarówno na dzień jak i na noc. Korektor pod oczami się nie rokuje na tym produkcie. Sprawdzi się też osobom, które przedłużają rzęsy, gdyż nie zauważyłam aby rzęsy bardziej wypadały. Jeśli chodzi i działanie to widzę dużą różnicę po nocy. Mniej opuchnięć, skóra jest napięta i odżywiona. A i zasinienia są lekko zminimalizowane. Czy polecam? U mnie sprawdził się rewelacyjnie ale u mojej mamy po 50tce takiego szału nie robi. Osobiście kupię ponownie. Kosmetyk jest bardzo wydajny, a używam pierwszej buteleczki od 3 miesięcy.

Serum w szklano plastikowym opakowaniu z pipetką. Serum w kolorze białym w postaci kremu. Bezzapachowe. W trakcie używania nie zauważyłam zbytnio efektów oprócz nawilżenia skóry wokół oczu. Nie uczula. Niestety opakowanie jest beznadziejne, bo serum nie da się wykorzystać do końca. Wolałabym jakieś wyciskane. Serum jest drogie. Nie roluje się. Nie szczypie w oczy.