Maseczka od marki Beauty Shot nie jest najgorsza w swojej kategorii, ale wciąż brakuje jej wiele do ideału. Nawilża, ale nie wykorzystuje swojego pielęgnacyjnego potencjału.
Marka Beauty Shot i jej produkty jakoś nie cieszą się najlepszą renomą na rynku. Sama miałam okazję testować parę propozycji od tego producenta i o ile te do mycia twarzy jeszcze jako tako zdają egzamin i nawet mogę je polecić, to wszelkie stosowane przeze mnie ich maseczki to maksymalna klapa i jakość nie warta nawet tych najmniejszych pieniędzy. Mimo to jakoś w dalszym ciągu staram się podświadomie dawać temu producentowi szansę i podczas zakupów na aplikacji drogerii Hebe dodałam do koszyka kolejną już ich maskę, tym razem w formie płachty. Cerę mam z natury suchą i bardzo wrażliwą, duży nacisk stawiam na składniki o działaniu kojącym oraz oczywiście nawilżającym, stąd też moje podejrzenie, że recenzowany produkt ma sporą szansę się u mnie sprawdzić.
Kosmetyk został zamknięty w bardzo estetycznie prezentującej się saszetce o pojemności 17 ml. Całość pod względem graficznym jest spójna z pozostałymi opakowaniami od tej marki. Dominującymi barwami są tutaj różne, mniej lub bardziej intensywne odcienie fioletu. W centralnej części znajdziemy grafikę pietruszki oraz borówki, czyli dwóch najważniejszych składników w tym zestawieniu. Oprócz tego umieszczono najważniejsze informacje o kosmetyku, logo jego producenta, zalecany sposób użycia, dłuższy opis czy skład.
Produkt ma formę płachty, czyli jednego z moich ulubionych rodzajów maseczek, zaraz po tych, które pozostawia się do wchłonięcia. Niestety, w saszetce nie znajdziemy zbyt duże esencji, a co za tym idzie, sam materiał jest nieco suchy, co znacznie zmniejsza komfort użytku tego produktu. Dodatkowo płachta ta jest jedną z najdziwniejszych, jakie widziałam w swoim życiu. Przede wszystkim jest ogromna, nie mam pojęcia, dla kogo będzie ona dobra. Ma gigantyczne otwory na oczy, nos i usta, tak naprawdę więcej w niej dziur niż samego materiału.
Produkt trzymałam na oczyszczonej buzi po zastosowaniu peelingu przez około dziesięć minut. Na opakowaniu widnieje informacje, żeby trzymać go dłużej, jednak niestety jest to niemożliwe z racji tego, iż płachta robi się momentalnie sucha niczym wiór, a jak wiadomo taki materiał może nam zrobić więcej krzywdy niż pomocy. Kosmetyk pozostawia na twarzy esencję, która po chwili się wchłania, chodź zostawia lepką warstwę, na którą dobrze aplikuje się krem. Niestety efekt nawilżenia nie jest tutaj zbyt mocno wyczuwalny, chodź nie jest też najgorzej. Z pewnością nie uświadczymy tutaj przyjemnego ukojenia po całym dniu.
Jak dla mnie maseczka od marki Beauty Shot nie jest najgorsza w swojej kategorii, ale wciąż brakuje jej wiele do ideału. Nawilża, ale nie wykorzystuje swojego pielęgnacyjnego potencjału. Trudno mi ją ocenić tak naprawdę. Polecam, chodź nie jestem pewna, czy się jeszcze kiedyś się zdecyduję.
Wady:
- Mała ilość esencji
- Beznadziejnie skrojona płachta
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie