Soraya Glam Oils, Supernawilżająca maseczka żelowa 

Maseczka ma tak lejącą że wręcz wodną konsystencję - nie da się jej nałożyć na twarz bez wylania na siebie bądź gdzieś obok produktu. Jest przezroczysta ze złotymi drobinkami, które nie dają po zmyciu jej żadnego efektu rozświetlenia. Nie robi ona ze skórą absolutnie nic, a nakładanie jej to męczarnia - nie polecam! (skórę mam suchą w kierunku normalnej)

Maseczka ma fajną żelową konsystencję z milionem złotych drobinek która po nałożeniu na twarz przynosi ukojenie ale niestety pod wpływem ciepła zaczyna się ona trochę topić i rozpływać , po chwili od nałożenia maseczką zaczyna robić się jakby "kleista" co mi osobiście trochę przeszkadza bo nie lubię takiej formy a dodatkowo przez to maseczkę jest dosyć ciężko zmyć z twarzy ale największym jak dla mnie minusem tego produktu jest to że maseczkę ma być intensywnie nawilżająca a ja takiego efektu wgl nie zauważyłam a nawet wręcz przeciwnie skóra jest bardziej przesuszona i ściągnięta niż przed zastosowaniem tego produktu . Zapach jest piękny delikatnie brzoskwiniowy , intensywny oraz o aromacie perfum ale jego trwałość jest średnia i dosyć szybko się ulatnia. Maseczka po nałożeniu prezentuje się ładnie a drobinki nadają jej piękny efekt . Plusem jest to że opakowanie ma dwie saszetki i delikatną szatę graficzną , cena jest bardzo przystępna a produkt łatwo dostępny zarówno w sklepie stacjonarnym jak i internetowym .

Kupiłam tę maseczkę, bo bardzo zainteresował mnie jej opis i to co obiecuje producent. Lubię szybkie maseczki, których później nie trzeba zmywać, a można wmasowaćw

Podwójną saszetkę (2x5ml) o grafice opartej na konturach kwiatów i napisach w odcieniu rose gold i metalicznym wykończeniu kupiłam ze względu na zawartość kwasu hialuronowego i kwiatu brzoskwini. Konsystencja miała być żelowa, jednak dla mnie jest to żelowy krem, który po kontakcie z ciepłą skórą zaczyna się rozpływać, a przez to ilość kosmetyku w jednej porcji wystarcza na więcej niż twarz i szyję dlatego wysmarowałam nim również mojego partnera. Zapach perfumowanego olejku kwiatowego, niezwykle przyjemny w odbiorze, niestety łatwo ulotny, bo po kwadransie przestałam go wyłapywać. Moja cera niedawno przeszła dużą próbę, bo z mieszanej z przetłuszczaniem w strefie T i rozszerzonymi porami i zaskórnikami na nosie i jego okolicach, suchymi obszarami pod oczami i policzkami zmieniła się w przesuszoną i silnie podrażnioną, wrażliwą z mocno podkreślonymi zmarszczkami i poszarzałą cerą, którą obecnie staram się wyprowadzić do akceptowalnego stanu stosując nawilżające maseczki, których mam cały organizer - kilka miesięcy zbierania przy okazji zakupów spożywczych poszerzyło moje zbiory. Zastosowałam na oczyszczoną skórę twarzy po wieczornej pielęgnacji jako maseczkę nocną - w trakcie aplikacji masa złotych drobinek otuliła moją skórę, powierzchnia lepiła się jeszcze lekko o poranku, ale śladu po drobinkach już nie było. Poszewka poduszki nie lepiła się od kosmetyku - albo nie kręciłam się w nocy albo większość produktu wchłonęła się. Po porannym umyciu twarzy skóra była lekko wygładzona, miękka i delikatna, ale nie była jedwabiście gładka. Cera rozświetlona wyglądała zdrowiej, a rozszerzone pory trochę się zmniejszyły. Z obiecanego nawilżenia zauważyłam mniej suchych skórek, ale jakiegoś spektakularnego napompowania skóry nie dostrzegłam. Nie wiem czy kupię ponownie, bo działanie określiłabym jako średnie ale zapach choć ulotny był cudowny, dlatego z ogromną chęcią kupiłabym inny kosmetyk, np. żel pod prysznic albo antyperspirant o tym aromacie.

Trzeba przyznać, że szata graficzna tej serii bardzo kusi. Wszystkie kosmetyki wyglądają obłędnie. Tak skusiłam się na balsam do ciała który mnie zachwycił, a po jego sukcesie sięgnęłam też po tę maseczkę. I tu jest totalny niewypał. Jedynym plusem jest jej wygląd na twarzy. Jest to przeźroczysty żel z milionem drobniutkich złotych drobinek, no przepięknie to wyglądało. Ale jakie było moje zdziwienie gdy już ją ściągnęłam. Skóra była po prostu sucha. Tak jakby była ściągnięta od razu po myciu mocnym żelem. Nic, zero, null. Nie ma tu żadnego nawilżenia ani jakiegokolwiek działania na korzyść dla skóry. Szkoda wydać na nią nawet 2 zł.

Kupiłam tą maseczkę przy okazji zakupów w Auchan. Zachęciła mnie cena bo kosztowała niecałe 3zł. Generalnie mam suchą skórę i potrzebuję dobrego nawilżenia. Producent przedstawia produkt jako supernawilżajacy z czym nie mogę się zgodzić. Maseczka ma przyjemną, żelową konsystencje z brokatem. Dobrze się rozprowadza, ale po kilku minutach staje się taka lepka. Ładny zapach, delikatnie brzoskwiniowy. Niestety nie nawilża ona w ogóle. Na drugi dzień moja skóra jest wręcz jeszcze bardziej sucha niż poprzedniego dnia. Ogólnie nie polecam i więcej nie kupię.

Maseczka jest w postaci płynnego glow żelu i to cały plus, bo ładnie wygląda. Nic nie nawilża ,a to zasycha w lepką warstwę. Kolejne żelowe rozczarowanie.

Szata graficzna maseczek kusi do zakupu, jest bardzo ładna. Zapach maseczki również należy do przyjemnych. Ale prócz tego nie jest jakaś super. Skóra po jej użyciu jest delikatnie nawilżona i odżywiona, więc tak o dla relaksu - spoko, do zadań specjalnych - no nie. Jej małym minusem jest to, że zostawia po sobie lepką warstwę, która nie należy do przyjemnych i nie zmywa się zbyt łatwo.

Maseczka, którą można kupić, użyć, ale już do niej nie wracać. Dużym plusem jest na pewno przepiękny zapach, który długo utrzymuje się po nałożeniu maski na twarz. Produkt ma żelową konsystencję z drobinkami, łatwo się nakłada na buzię, nie ścieka z twarzy, ale niestety tworzy swoiste oblepienie buzi, co jest bardzo niekomfortowe. Ciężko maseczkę zmyć z buzi. Dodatkowo, podrażniła mnie. Zaczęła mnie szczypać w okolicy nosa, pojawiły się po zmyciu zaczerwienienia. Nie zauważyłam żadnego spektakularnego efektu, który zachęciłby mnie do ponownego użycia maseczki. Nie odżywia, nie nawilża. Oblepia buzię śliską warstwą i na pewno nie jest to nawilżenie. Ma też słaby skład. Nie polecam

Soraya to jedna z najbardziej znanych polskich marek kosmetycznych,która na rynku jest już ponad 30 lat. Nie testuje na zwierzętach,posiada również kosmetyki wegańskie,w coraz lepszych składach i względnych cenowo. Linia Glam Oils obejmuje kilka kosmetyków z ekstraktem brzoskwini i olejami. Produkt zamknięto w podwójnej saszetce po 5 ml każda,która ma piękny,kobiecy wygląd jak cała seria. Różowe,pastelowe tło ze złotymi motywami kwiatowymi na pierwszym planie- no cudo. Dodatkowo opakowanie pokryte jest ozdobnymi napisami różnego rodzaju czcionką.Z tyłu producent opisuje kosmetyk w dwóch językach. Jest to produkt wegański,pełen wartościowych składników w 99%, jest podana data ważności. Każda z części maseczki posiada wygodne miejsce do rozerwania,wystarczy jeden ruch i już jest otwarte,nie trzeba używać nożyczek. Następnie oczom ukazuje się ciekawy wygląd mazidła-jest to transparentna formuła z lekko różową poświatą i zanurzonym w niej pyłkiem złotego brokatu,dodano go obficie.Bardzo ładnie wygląda i wkomponowuje się kolorystycznie do wyglądu opakowania. Produkt ma lejąca,żelową konsystencję,jest ona rzadka i spada z palców.Nakładanie jest więc problematyczne. Produkt jest lekki dla skóry,natychmiastowo się wchłania,daje efekt subtelnego nawilżenia i odświeżenia. Pozostawia delikatną ,świetlistą poświatę,ale jest ona niewyczuwalna.Drobinek praktycznie nie widać. Maseczkę nie musimy zmywać,choć przez to może się rolować,gdy nałożymy na nią pielegnację. Wzbogacono ją świeżym,kwiatowym ,ala perfumowym zapachem,podoba mi się. Stosując ją efekty są niewystarczające ,czuć spory niedosyt.Napewno nie jest to propozycja dla bardzo suchej skóry,wymagającej. Jest bardzo wydajna,bo wystarczyła mi na 4 aplikacje,zarówno na twarz,jak i szyję i dekold.Ja nie wrócę do niej więcej,choć jest tania i nie pogorszyła wyglądu buzi. Z Rossmanna została wycofana,ale można ją dostać w Hebe i hipermarketach.

Mam cerę mieszaną i trądzikową, ale każda skóra potrzebuje nawilżenia. Maseczka zainteresowała mnie tym że wystarcza na dwa użycia dzięki podwójnej saszetce. Konsystencja jest żelowa i lekka. Podczas trzymania maseczki czułam oblepienie cery i lekkie szczypanie. Po upływie 5 minut wycierałam nadmiar i czekałam aż się wchłonie do końca. Twarz była bardzo lepka, co było niekomfortowe. Była też nawilżona, owszem, ale czy jest to takie super nawilżenie jak obiecuje producent? No nie. Po użyciu nie dostałam reakcji uczuleniowej, nie nasilił się trądzik. Kupiłam, zużyłam i już do niej nie wrócę.

Maseczka żelowa koloru lekko różowego. Ma delikatny ładny zapach jakby kwiatowy. Dobrze rozprowadza się na twarzy. Szybko zasycha i staje się lepkim filmem na twarzy, który trzeba zmyć. Nie wchłania się w całości. Skóra po jest lekko zaczerwieniona. Trochę nawilżona. Mam skórę mieszaną i tłustą w strefie t choć już nie tak bardzo jak kiedyś. Tania i wystarczy na 4 razy. Nie jest to według mnie jakaś super maseczka. Nie kupię jej ponownie.

Maseczkę kupiłam bo była na promce i to mnie skusiło. Opakowanie produktu jest podzielone na dwie saszetki, mi osobiście jedna saszetka wystarczyła na dwie aplikacje. Konsystencja jest żelowąa, ale nie jest ani gęsta, ani lejącą. Ma zatopione w sobie złote drobinki, które u mnie zniknęły na twarzy. Posiada przyjemny zapach ciężki do określenie, jest taki jak orzeźwiające, perfumy z domieszką cytrusów. Dobrze się nakłada po upływie sugerowanego czasu wklepałam resztę produktu w twarz. I jakie ja mam odczucia? Jest naturalne glow, jednak pozostawiona na skórze beż zmycia zostawia delikatnie lepiącą warstwę i ja miałam odczucie takiej lekko ściągniętej skóry w okolicach oczu, jak ja zmykam dopiero wtedy dała uczucie nawilżenia. Buzia jest ładna, taka świeża, zdrowa, wyrównuje koloryt, rozjaśnia. Naprawdę jest ok, nie podrażnia, nie powoduje pieczenia a mam na buzi świeżą rankę i mnie nie zapiekło w tym miejscu. Buzka w dotyku jest przyjemnie gładka.

Maseczka jest o konsystencji galaretki, która nakłada się w całkiem wygodny sposób, pod warunkiem że robi się to pędzlem do maseczek. Na pewno nic nie ścieka z twarzy, na spokojnie możemy w niej spędzić trochę czasu. Całemu procesowi pielęgnacji towarzyszy brokat, który dodany jest do produktu. Fajnie wygląda, od razu przyjemniejsza forma. Jeśli chodzi o same działanie maseczki, to nie jest to nic nowego i oszałamiającego. Maseczka po nałożeniu w okolice nosa, która aktualnie miałam mocniej przesuszone, lekko piekła. Czułam na pewno dyskomfort w tym miejscu podczas pielęgnacji, na szczęście po zmyciu nie zostały czerwone te miejsca. Natomiast w pozostałych częściach twarzy uczucie chłodzenia, co byłoby bardzo fajne, gdyby nie to pieczenie. Na opakowaniu napisane było, aby po upływie czasu, tylko zebrać produkt z twarzy chusteczką, jednak mi się za bardzo nie podobał efekt na mojej skórze po ściągnięciu go jedynie chusteczką. Twarz była dość lepka, czego bardzo nie lubię. Zmyłam więc produkt letnią wodą i efekt był całkiem fajny. Twarz była wygładzona i wyglądała na "żywszą", ale ten efekt nie utrzymywał się dość długo na twarzy. Plus za opakowanie, jest bardzo wygodne i zawiera dwie saszetki. Nie było problemu z rozdarciem saszetki, co niestety czasem się zdarza w tego typu opakowaniach. Też fajnie że po otwarciu prostu nie uciekał z opakowania i udało się wyjąć, powiedziałabym że nawet całość produktu, za pomocą pędzla. Czy warto spróbować na własnej skórze? Pewnie. A czy oczekiwać jakiś oszałamiających rezultatów ? Raczej nie. Można się tylko zawieźć, a tak to przynajmniej człowiek się zaskoczy. Osobiście mam mieszane uczucia co do tej maseczki, być może skuszę się na nią ponownie, aby sprawdzić czy po kilku zastosowaniach, czyli więcej niż jednym opakowaniu, coś więcej zdziała, bo efekt chwilowy był fajny, jednak spodziewałam się dłuższego działania.

Jestem fanka maseczek, wiec jak tylko ta pojawiła się na rynku - musiałam ją kupić! Maseczka posiada fajne pastelowe opakowanie, które przyciąga wzrok. Jej cena również jest atrakcyjna ok 4-5 zł. Co do samej maski zapach jest bardzo przyjemny - brzoskwiniowy. Niestety konsystencja nie przypadła mnie do gustu. Żelowa, ciągnąca - trudno się nakładła, a pozostałość bardzo osadzała się na palcach. Muszę wspomnieć, że maseczka posiada cos w rodzaju brokatu. świecących drobinek. Po wskazanym przez producenta czasie zmyłam maskę - produkt nie zastyga, w moim przypadku też nie wchłonął się jakoś bardzo. Po zabiegu nie zauważyłam żądnego specjalnego efektu. Maska nic nie zrobiła, oprócz tego, że zapach działa relaksacyjnie. Po wszystkim nałożyłam serum oraz krem nawilżający i zajęłam się wykonywaniem makijażu. Ja zawsze zaczęłam od podkładu i korektora....... i wtedy szok! Podkład zaczął się rolować, zauważyłam kulki w okolicach czoła oraz po bokach (szczęka oraz miejsca koło uszu). Nigdy wcześniej tak się nie stało, więc obstawiam, że to wina maski, która opornie się zmywa + pielęgnacji. Podsumowując maska w moim przypadku okazała się bublem, niestety nie polecam, chociaż na początku wiązałam z nią wielkie nadzieje :(

zapach zniewalający, mogłam tylko wąchać. Maska pobudza zmysły dzięki kwiatu brzoskwini. idealnie nawilża moją twarz a to dzięki kwasowi hialuronowemu. Żelowa, przezroczysta maź, idealnie współgra ze skórą twarzy, lekko wchłania się w nią, po upływie czasu, należy pozostałości wklepać bądź usunąć. Dla mnie duży plus.

Maseczka zamknięta jest w uroczej różowej saszetce podzielonej perforacją na dwie aplikacje, każda po 5 ml. Z łatwością idzie wydobyć żel, który niestety jest wodnisty i spływa między palcami. Zapach jest subtelny prawie niewyczuwalny, kwiatowy. W żelu zatopione są mikrodrobinki mikki, widać je w żelu na twarzy już niekoniecznie rzucają się w oczy. Aplikacja jest prosta wystarczy rozsmarować żel na oczyszczoną skórę twarzy i zostawić na 5 minut do wchłonięcia. Niestety maseczka do końca się nie wchłania, a próba wmasowania w skórę kończy się ślizganiem po twarzy....zaczęłam ją poprostu zmywać. Twarz po takim zabiegu jest wygładzona, odżywiona i lekko napięta. Czasem nakładam serum i krem przed makijażem lub zostawiam solo. Efekty są w miarę zadowalające, ale bez specjalnego WOW. Obiecany efekt supernawilzenia się nie sprawdził. W tej cenie znajdziemy lepsze w działaniu maseczki. Sama nie wiem czy kupię ponownie.

Na pewno fajnym rozwiązaniem są dwie saszetki maseczki. Po otwarciu widzimy przezroczysty żel ze złotymi drobinkami i cudowny zapach. Nie umiem go określić jest trochę perfumowy, ale bardzo delikatny-nie za słodki, nie za mdły, taki w sam raz. Po nałożeniu na skórę czuć przyjemne chłodzenie. Szybko się wchłania jednak zostawia po sobie taką dziwną lepką warstwę, której osobiście nie mogę znieść. Zmywam ją zatem, a to nie jest łatwe zadanie. Po umyciu skóra jest wyraźnie nawilżona, miękka jakby napita. Nie robi nic specjalnego, ale zapach, stosowanie jej i efekt odświeżenia są tak przyjemne, że na pewno do niej wrócę. No i cena jest bardzo przystępna jak na taką objętość produktu. Polecam :)