Yoskine Happinnes Rituals, Satsuma Body Scrub Peeling cukrowy do ciała

Peeling w plastikowym opakowaniu. Konsystencja bardzo gęsta i tłusta w kolorze pomarańczowym. Peeling to mocny zdzierak. Masuje skórę i usuwa martwy naskórek. Nawilża ją i zostawia tłustą warstwę na skórze. Także jak ktoś nie lubi to nie polecam. Mi się podobało bo nie musiałam się potem balsamować. Dosyć drogi, ale bardzo wydajny. Zapach ładny orientalny.

Kupiłam ten peeling już ponad rok temu. Już po pierwszym użyciu byłam nim zachwycona Ma wygodne opakowanie z którego łatwo jest wygrzebać wszystkie resztki. Jego konsystencja jest dość gęsta, ale na tyle rzadka, że można ją idealnie rozprowadzić na ciele. Pozostawia skórę mięciutkią i gładką w dotyku, ja staję się po nim strasznie przytulaśna haha. Stosowanie go jest naprawdę przyjemne, szczególnie że otula nas o zgrozo... wyjątkowy i rozkoszny zapach. Niestety nie pozostaje on długo na ciele. Ale efekt jaki pozostawia jest cudowny... Nie nadaje się też np. Przed goleniem gdyż pozostawia na skórze cienką warstwę. Polecam kupić na promocji i wypróbować :)

Duży słój wypełniony przepysznie pachącym, gęstym peelingiem. Solidnie ścierająca masa w wyraźnie olejkową bazą - bardzo dobrze wygładza i odżywia skórę, nawet nie muszę dodatkowo nakładać balsamu po.

Peeling do ciała ma piękny zapach oraz konsystencję gesta drobinki mega. Skora jest bardziej jedrna i gladka. Martwy naskorek usunięty. Opakowanie jest na plus.

Kurka rurka, nareszcie zaczynam trafiać na kilka lepszych kosmetyków. Ten peeling zalicza się do takich fajnych. Patrząc na skład ma kilka substancji, za którymi nie przepadam, ale nie zrobię o to dramatu, bo i po co. Poza tym jest tu kilka ekstraktów kwiatowych, które robią robotę. Mamy tu czynienia z peelingiem cukrowym, którego kryształki są takiej wielkości, że spełniają swoją funkcję i nie kaleczą mojej skóry. Konsystencja peelingu raczej oleista. Nie zawsze mi to odpowiadało, bo warstwa oleju po kąpieli była dla mnie czasem nazbyt oblepiająca, ale tu też nie było dramatu. Jak to w przypadku każdego peelingu cukrowego należało pamiętać, aby skóra była zwilżona, żeby cukier się nie rozpuścił za szybko i peeling miał sens :) Tak czy siak...skóra po nim była gładka i trochę natłuszczona, dzięki czemu czasami mogłam odpuścić nakładanie balsamu. Wydawało mi się też, że skóra faktycznie miała delikatny blask. Ma nieziemski zapach! Trochę orientalny, trochę jakby pomarańczowy. Bardzo przypadł mi do gustu! O wiele bardziej niż jego imbirowy "brat". Zapach nie jest intensywny, ale wyczuwalny i bardzo poprawia mój nastrój. Krótko pisząc - to kosmetyk, który może zastąpić mi mojego ulubieńca :)

Bardzo dobry peeling, ma piękny zapach. Na skórze utrzymuje się uczucie nawilżenia. Bardzo dobrze peeelinguje, nie podrażniając przy tym skóry. Pozostawia uczucie gładkiej o dobrze oczyszczonej skóry i jednocześnie nawilżonej.

W przypadku recenzowanego nastawiłam się nieco na jakieś super doznania olfaktoryczne , aromat peelingu natomiast jest po prostu przyjemny, lekko orzezwijacy i mega delikatny. Bardzo szybko znika ze skóry po kontakcie zarówno z nią jak i z wodą. Co do właściwości peelingujacych, to jest tutaj zdecydowanie znacznie lepiej. Scrub ma gęstą konstencje , w której zatopione zostały setki zdzierających drobinek. Mimo iż mamy do czynienia z kryształkami cukru ,te nie rozpuszczają się od razu pod wpływem ciepła skóry i wody, ale dają czas na dokładne oczyszczenie ciała. Skóra po zastosowaniu mazidla jest gładziutka ( jak to po peelingu bywa:)), miękka, doglebnie oczyszczona ,a jej koloryt wyrównany. Gotowa na przyjęcie produktow nawilżających. Produkt mimo iż jest dość konkretnym zdzierakiem, nie podrażnia mojego ciala, nie uczula go ani nie powoduje wysypu niedoskonałości. Peeling nie pozostawia na skorze tłustej, lepiącej powłoki, choć ja osobiście lubię taki olejkowy film, jaki czasem tego typu kosmetyki peelingujace pozostawiają na moim ciele po ich zastosowaniu. Mimo iż jest to dobry produkt usuwający obumarły naskórek, tak brakuje mi jednak połączenia pielęgnacji z aromaterapią w jego przypadku. Ja po prostu lubię jak kosmetyk pielęgnacyjny fajnie pachnie, gdyż to mnie odpręża po długim ciężkim dniu. W przypadku recenzowanego natomiast, zapach ten jest znikomy oraz ulotny, więc nici z aromaterapii podczas kąpieli:)

Ostatnio bliżej poznałam się z tą marką i muszę przyznać, że z każdym kolejnym produktem jestem coraz bardziej pozytywnie zaskoczona. Peelingu używałam 2-3x w tygodniu. Zostawia pięknie gładką, zauważalnie miękką skórę!!!! Stosowanie go to wielka przyjemność że względu na konsystencję, ZAPACH, skład i rzeczywiste działanie.

Peeling Happiness Rituals marki Yoskine znajduje się w plastikowym słoiku o pojemności 300 g. Konsystencją peelingu jest gruboziarnista dzięki zawartości cukru. W jego składzie znajdziemy również olej z 1000 kwiatów, drobinki peelingujące ze skorupki kokosa oraz odpowiedzialny za piękna nutę zapachową - ekstrakt z japońskiej mandarynki Satsuma. Mimo dość dużych drobinek cukru, peeling podczas aplikacji nie podrażnia skóry. Podobnie jak w przypadku balsamu marki Yoskine, peeling dzięki swojemu zapachowi wprawia mnie w doskonały nastrój oraz działa relaksująco. Podczas regularnego stosowania peelingu skóra stała się wygładzona oraz miękka w dotyku. Długo szukałam idealnego peelingu i chyba właśnie znalazłam. Polecam.

Uwielbiam takie peelingi, gęsta konsystencja, miły zapach, grube ziarna, które czuć przy wcieraniu w ciało. Użyłam go dopiero dwa razy, ale skóra jest widocznie inna tzn. nawilżona i taka przyjemna w dotyku. Zobaczymy na jak długo starczy mi to opakowanie.