Bielenda Professional SUPREMELAB Energy Boost, 4 % rozjaśniające serum z ultrastabilną Witaminą C 

Szukałam serum z witaminą C, w celu ujednolicenia skóry oraz antyoksydacji pod SPF. To serum przy REGULARNYM CODZIENNYM stosowaniu daje efekty coraz bardziej jednolitej skóry. Nie zauważyłam rozjaśnienia przebarwień, jednak moja skóra ma zdrowszy kolor i blask dzięki niemu. Serum bardzo ładnie pachnie cytryną, ale nie jest to nachalny zapach. Buteleczka z pompką również na plus - można wydobyć produkt do końca. Kosmetyki Bielendy bardzo mocno kładą nacisk na składniki aktywne wysoko w składzie - bardzo na plus, w dużej ilości marek niestety znajdziemy więcej konserwantów i zapychaczy niż faktycznie działania. Nie ma tutaj również zbędnych składników - serum z wit C, więc składniki z wit C, nawilżenie, kwas ferulowy - wszystko tak jak powinno być i to czuć na skórze :) Pomimo testowania innych - nadal do niego lubię wracać, to taki pewniaczek :)

To jest mój must have, który pozwolił mi na wychodzenie z domu bez podkladu i straszenia ludzi na mieście :D Pierwszą buteleczkę kupiłam kilka lat temu na promce w osiedlowej drogerii. Dopiero w domu zorientowałam się, że buteleczka jest mikroskopijna - jednak cóż zrobić - innego serum, aktualnie w domu nie ma, a twarz woła ODŻYW MNIE. Pierwsza aplikacja produktu była dla mnie koszmarem, który przerodził się w dozgonną miłość. Serum dosłownie zaczęło mnie piec i szczypać na całej twarzy, a zaczerwienienia płonęły bólem. Jednak po latach dziękuję sobie, że zamiast je zmyć wklepałam je i szybko przykryłam kremem z witaminą C oraz rozpoczęłam swój normalny dzień. Każda kolejna poranna aplikacja była mniej piekąca a twarz coraz bardziej twarzowa :D Po zdenkowaniu jednej buteleczki wyglądałam lepiej bez podkładu niż z moim najlepszym podkładem przed tym serum :o Zaczerwienienia przy regularnym stosowaniu zniknęły całkowicie - od tego odkrycia pokazują mi się tylko przy testowaniu nowych kosmetyków, które nie polubiły się z moją twarzą. Te serum nie robi nic oprócz rozjaśniania i ujednolicenia kolorytu. Ale to robi wprost magicznie. Regularna cena jest jednak bardzo wysoka i tylko promocje pozwalają zachować mojej twarzy twarz. Kupuje je od lat i regularnie. Pomimo swojej maleńkości buteleczka starczy od dwóch tygodni na niecały miesiąc, ponieważ konsystencja produktu jest bardzo 'lejąca się', a niekiedy nabieram go trochę więcej lub dwa razy dziennie, aby 'dopiec' moim początkom zaczerwień, które chcą bez mojego przyzwolenia wyjść na świat. Od nienawiści do miłości tylko jeden krok.

Serum jest przezroczyste, ma wodnistą konsystencję i właściwie nie ma zapachu. Wygodna pompka w szklanej butelce. Wchłania się praktycznie do zera, zostawiając leciutko lepką warstwę. Skład jest minimalistyczny, na uwagę zasługuje kwas ferulowy, który podbija właściwości witaminy C. Kupiłam to serum jako serum antyoksydacyjne, niekoniecznie dla właściwości rozjaśniających, i takich nie zauważyłam, ale też nie szukałam :) Przez swoją konsystencję, która wchłania się jak woda, miałam wrażenie że jest mało wydajne. Do tego opakowanie jest o połowę mniejsze niż standardowe sera. Stacjonarnie kosztuje sporo, co w połączeniu z małą pojemnością nie zachęca do ponownego zakupu. Myślę że można znaleźć coś w lepszej cenie lub w szerszym działaniu (np. bardziej nawilżające).

Rozjaśniające serum z witaminą C od Bielendy jest jednym z moich faworytów od dobrych dwóch lat. Wracam do niego co jakis czas. W czasach kiedy miałam nasilone problemy z trądzikiem była dla mnie ekstremalnie zbawienna. Mam wrażenie, że genialnie radziła sobie z wysuszaniem syfków, ale przede wszystkim zostawiała twarz ukojoną Oraz redukowała drobne zaczerwienienia. Niedawno wróciłam do niej ponownie. Aktualnie (odpukac) moja cera ma najlepszy czas od dawna. Aktualnie walczę rozjaśnianiem przebarwień potrądzikowych i po kilkukrotnym zastosowaniu tego serum zauważyłam ich ekstremalne rozjaśnienie. Nie powiem jestem w szoku. Może też wpłynęła na to w końcu dobrze dobrana pielęgnacja, a serum z Bielendy tylko nasiliło efekt. W każdym razie WOW! Chciałabym też dodać, że serum to ma dla mnie świetną, lekko lepką konsystencję. Stanowi ona idealną bazę pod krem i makijaż. Zauważyłam, że przy stosowaniu tej bazy makijaż lepiej się trzyma na mojej twarzy, a skóra zostaje promienista. Finalnie daję temu serum cztery gwiazdki. Czuje, że czegoś mi tutaj jeszcze brakuje. :) .

Moja skóra: dojrzała (47 lat), odwodniona i sucha, bez przebarwień. O zaletach wit. C dla skóry naczytałam się sporo, ale to serum nie spełniło moich oczekiwań, przede wszystkim dlatego, że ile bym go nie nałożyła okropnie się kleiło i powodowało wysyp bolących grudek. Zmiany częstotliwości używania nie pomagały. Pomyślałam, że jeśli nie na twarz, to może nada się do szyi i dekoltu, ale tam efekty były takie same.

Serum ma wodnistą konsystencję i delikatny zapach. Ładnie się wchłania, zawsze na noc stosowałam po nim bardziej treściwy krem. Największe moje zastrzeżenie do tego serum jest takie, że trochę przesuszał skórę, mimo zastosowania kremu. Poza tym po nałożeniu go na dzień skóra się błyszczała, choć to w sumie nie problem - stosowałam wieczorem. Zużyłam 1 opakowanie w ciągu ok. 2 miesięcy - z przerwą w trakcie.

W swojej karierze pielęgnacyjnej przeszłam już różne sera z witaminą C. Moim ostatnim była trawiasta Basiclab, więc poprzeczkę zawiesiłam wysoko. Na szczęście Bielenda podołała! Serum jest malutkie, bo ma tylko 15 ml, dlatego warto polować na nie w promocji. Za jego działanie odpowiada ultrastabilna witamina C - etylowany kwas askorbinowy oraz kwas ferulowy, wspomagający walkę z przebarwieniami. Ma wodnistą konsystencję, szybko się wchłaniania w skórę i nie pozostawia filmu. Jest też całkiem wydajne - przy codziennym używaniu starczy mi na 3 miesiące. Mam skórę mieszaną, skłonną do wyprysków, zwłaszcza teraz - latem. Szukam lekkiego serum, które szybko się wchłania i dobrze trzyma makijaż, a przy tym łagodzi cerę. Ten maluch poradził sobie ze wszystkimi wymaganiami.

Świetne serum z witaminą C! Nie znam lepszego. W składzie znajdziemy stabilna witaminę C w firmie etylowego kwasu askorbinowego oraz kwas ferulowy. Witaminą Cm działa antyoksydacyjnie, rozświetla skórę, rozjaśnia przebarwienia. A kwas ferulowym wzmacnia działanie witaminy C i dodatkowo ją stabilizuje. Serum ma lekko żelową konsystencję, taką na granicy wody. Dzięki temu jest bardzo wygodne w użyciu i nawet wydajne. Niewiele potrzeba na pokrycie całej twarzy. Zapach jest wręcz niewyczuwalny. Podczas stosowania tego produktu moja skóra była bardzo rozświetlona. Szczególnie po całej nocy. I właśnie, wcale nie musimy używać serum z witaminą C rano. Produkty z tą witaminą nie wyparowują w ciągu nocy ze skóry, a wchłaniają się na tyle, że lepiej chronią skórę w ciągu dnia. Serum wpłynęło też na widoczność zaczerwienień na twarzy. Czy samo działa na przebarwienia, ciężko stwierdzić po tak małym opakowaniu. Skoro o opakowaniu mowa. Rozumiem, dlaczego producent zdecydował się na tak małą pojemność. Po pierwsze, nie ryzykujemy tym, że produkt nagle się zepsuje. Po drugie mamy tutaj najstabilniejszą formę witaminy C i to baaaardzo wysoko w składzie. Dwa razy większe opakowanie serum kosztowałoby stosunkowo więcej. Dlatego narzekaliśmy na cenę tego produktu. Minusem niestety jest ta srebrna część dozownika. Po kilku tygodniach zdejmowania i nakładania zatyczki, sreberko zaczyna odpryskiwać i zostaje wszędzie ma rękach, czy nawet na twarzy.

Mam skórę mieszaną z tendencją do trądziku. Szukałam idealnego serum rozświetlającego do codziennej pielęgnacji i natknęłam się na serum z witaminą C. Serum ma żelowa konsystencje, jest bezbarwne i bezzapachowe. Wchłania się natychmiastowo po nałożeniu. Po jego zastowaniu, nakładam krem z spfem. Warto dodać, że stosowanie witaminy C przed kremem spf wzmacnia jego działanie. Skóra po serum jest rozświetlona, wygląda na zdrowa i wypoczęta, pomimo tego że w nocy mam co chwilę pobudki. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam rozjaśnienie przebarwień poslonecznych, ciążowych.