Serum-booster to produkt o lekkiej konsystencji, który zapewnia niesamowite uczucie wygładzenia skóry, dogłębnie ją nawilża, chroni przed stresem oksydacyjnym i wolnymi rodnikami a ponadto wspomaga wchłanianie się innych produktów pielęgnacyjnych. Bomba!
Serum, krem do twarzy, tonik, peeling, żel do mycia twarzy, krem pod oczy to kosmetyki niezbędne dla mnie, bez których nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji. Dawno już nie pisałam żadnej recenzji serum, bynajmniej nie dlatego, że żadnego w tym czasie nie używałam, ale właśnie z powodu tego cuda. Jestem absolutnie oczarowana działaniem tego produktu, obecnie jestem już w trakcie drugiej buteleczki i nie zamierzam na tym poprzestać. Dostałam je w prezencie i po kilku pierwszych aplikacjach wręcz się w nim zakochałam. Miałam dużo produktów tego typu, ale ten pasuje mojej skórze jak żaden inny. Mam 28 lat, jednak prewencja anti-age jest dla mnie kluczowym aspektem w codziennej pielęgnacyjnej rutynie, więc kosmetyki przeciwstarzeniowe zajmują ważne miejsce w mojej kosmetyczce. Wyznaję zasadę, że lepiej zapobiegać niż leczyć, a tym samym staram się dbać o skórę zawczasu mimo że nie mam jeszcze zmarszczek, jedynie lekkie linie mimiczne. Efekty obecnych działań będą widoczne zapewne za kilka-kilkanaście lat, ale warto już teraz o tym pomyśleć. Serum-booster to produkt o lekkiej konsystencji, który zapewnia niesamowite uczucie wygładzenia skóry, dogłębnie ją nawilża, chroni przed stresem oksydacyjnym i wolnymi rodnikami a ponadto wspomaga wchłanianie się innych produktów pielęgnacyjnych. Dla mnie to istna bomba!
OPAKOWANIE
Serum-booster znajduje się w kartoniku zabezpieczonym foliową naklejką, która chroni go przed otwarciem np. w sklepie czy drogerii (czy wam też zdarzyło się kiedyś kupić otwarty kosmetyk? Mi tak i to nie raz, zapewniam, że to nic miłego, więc doceniam starania marki, aby klient otrzymał produkt pełnowartościowy). Na kartoniku o wyrazistej biało-zielonej barwie z metaliczną poświatą widnieją najważniejsze informacje na temat kosmetyku: skład, opis działania, składniki aktywne, a nawet wyniki badań na grupie testowej. Informacje są pogrupowane tak, że łatwo je odnaleźć, mamy tu ramki, pogrubioną czcionkę ilustracje, wygląda to schludnie i estetycznie a przede wszystkim nie przytłacza mimo dużej ilości tekstu. Nawet wewnętrzne ścianki kartonika są pokryte tekstem – dotyczy on opisu całej serii oraz omówienia poszczególnych kosmetyków wraz z omówieniem mechanizmu powstawania zmarszczek (to charakterystyczne dla marki Tołpa – kiedyś miałam ich zestawy prezentowe i dokładnie ten sam schemat tyczył się tamtych opakowań, ale tam był akurat dobowy rytm naszej skóry, jej aktywność w ciągu poszczególnych godzin i rozpiska z tym jaki kosmetyk i kiedy stosować). Samo serum zamknięte jest w buteleczce wykonanej z przezroczystego plastiku. Dzięki takiemu rozwiązaniu widzimy zużycie produktu a przy pierwszym kontakcie z nim również jego strukturę. Na buteleczce odnajdziemy najistotniejsze informacje o produkcie – to jakby skrót tego, co mamy na kartoniku. Aplikator to pompka, która pozwala na szybką i przede wszystkim higieniczną aplikację. Minusem jest to, że niestety nieco pluje i rozbryzguje kosmetyk przy aplikacji, siła wyrzutu jest nieco zbyt duża, więc należy być uważnym, szczególnie na początku stosowania. Jest to tak naprawdę jedyny minus jaki widzę w tym serum.
SERUM-BOOSTER
Po pierwsze, konsystencja – jest bardzo lekka, przypomina mi emulsje, choć producent nazywa ją „płynnym kremem”. Owszem, ma coś wspólnego z kremami, tymi bardzo lekkimi i wodnistymi, ale w mojej opinii bliżej jej do emulsji właśnie. Jest naprawdę leciutka, co cenię sobie jako posiadaczka cery mieszanej, która nie toleruje zdecydowanej większości kosmetyków o zbyt bogatej konsystencji (choć odkąd używam tego serum wiele się zmieniło w tym aspekcie, o czym za chwilę). Posiada mleczną barwę i przyjemny zapach, który kojarzy mi się z połączeniem nut kwiatowo-owocowych. Orzeźwia, energetyzuje i daje uczucie orzeźwienia, co latem jest wyjątkową zaletą. Produkt nakładamy warstwami i tak naprawdę bardzo dużo zależy tutaj od typu naszej cery: w zależności od tego jaką skórę posiadamy to aplikacja nieco się różni. Cery mieszane jak moja – 3 warstwy, suche – 4-5 warstw (tak przynajmniej zaleca producent). Przyznam, że jak to przeczytałam na początku to stwierdziłam, że będę wklepywać to serum cały dzień, aż tyle warstw? No niemożliwe. Takie było moje podejście, które szybko zmieniłam. Produkt nałożony na skórę wklepujemy leciutko palcami. Zaskoczeniem było dla mnie, że bardzo szybko się wchłania, więc nałożenie kilku nawet warstw nie jest czasochłonnym procesem. Kilka minut i gotowe! Skóra po nałożeniu tego produktu jest niesamowicie gładka i miękka w dotyku, aż chce się jej dotykać (przed czym należy oczywiście się powstrzymywać, bo możemy niepotrzebnie przenieść bakterie na naszą twarz). Zapewnia on też nawilżenie na bardzo dobrym poziomie a przy regularnym stosowaniu zyskuje zdrowy blask i jest promienna. Dla mnie mimo posiadania cery mieszanej, ten booster nie jest wystarczający i aplikuję na niego jeszcze krem na dzień lub na noc albo w przypadku bogatszej pielęgnacji krem-maskę. Byłam zaskoczona jak ten produkt wspomaga wchłanianie się innych kosmetyków. Nawet te, które pozostawiały na mojej skórze tłustą warstwę, której tak bardzo nie lubię, wchłaniały się prawie całkowicie pozostawiając jedynie lekko wyczuwalną warstewkę. Mam wrażenie, że dzięki serum-boosterowi skóra czerpie więcej korzyści z kremów. Po aplikacji kremu-maski jedynie strefa T lekko się świeciła, więc usuwałam jej nadmiar, poza tym nie było takiej potrzeby. Nie powoduje zapychania, nie obciąża skóry, a mam skłonną do powstawania niedoskonałości. Czy produkt przeciwdziała pierwszym zmarszczkom? Osobiście uważam, że jest dobrą formą prewencji jeśli stosujemy go systematycznie i nasza pielęgnacja jest ugruntowana na aspekt anti-age. Jego skład, w którym znajdziemy antyoksydanty, substancje nawilżające jak gliceryna, masło shea, lecytyna, a także wyciągi roślinne do których zaliczymy ekstrakt z kurkumy i wyciąg z torfu z pewnością przyczyni się do regeneracji i odżywienia skóry, które jest najlepszą obroną przed zmarszczkami. Producent zapewnia, że serum-booster chroni przed wolnymi rodnikami, wpływem stresu, naprawia uszkodzenia skóry, a jeśli dodamy do tego jeszcze dobry krem z filtrem (który zresztą znajdziemy w tej serii, a ja jestem w trakcie jego testowania, ale wstrzymuję się z recenzją do wykończenia całego opakowania), to mamy solidne zabezpieczenie przed skutkami upływu czasu. Dodam jeszcze, że dobrze sprawdza się pod makijaż, gdyż współgra z kolorówką nie wpływając na trwałość kosmetyków do makijażu, nie powoduje ścierania i nie roluje się jeśli nałożymy na niego inny produkt czy to pielęgnacyjny czy do makijażu. Skład jest pozbawiony silikonów, parabenów, parafiny i barwników. Produkt jest bardzo wydajny – buteleczka zawiera aż 75 ml. Moja poprzednia wystarczyła mi na około 2 miesiące codziennego stosowania rano i wieczorem (3 warstwy po 2-3 pompki), co jak dla mnie jest świetnym wynikiem. Cena jest korzystna dla portfela, a serum znajdziemy w wielu aptekach i drogeriach. Warto się nim zainteresować, jeśli zależy nam na przeciwdziałaniu zmarszczkom a także na lekkim, nietłustym produkcie wspomagającym działanie innych kosmetyków, które stosujemy.
PLUSY
lekka konsystencja
szybko się wchłania
ma przyjemny zapach
dobrze nawilża
niesamowicie wygładza
nie zapycha
ma ciekawy skład
nadaje się pod makijaż
praktyczne opakowanie, choć ma minus
dobra wydajność
korzystna cena
szerokodostępne
MINUSY
pompka mimo że higieniczna, to nieco pluje i rozbryzguje pordukt
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie