SKIN79 Jeju Sandorong Jelly Mask, Jeju Seaweed Żelowa maska do twarzy

Po przetestowaniu SKIN79 Jeju Sandorong Jelly Mask, Jeju Seaweed jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jej działaniem. Już sam pomysł wykorzystania morskich składników, takich jak algi, wzbudził moje zainteresowanie, a efekty zdecydowanie spełniły oczekiwania. Maska ma przyjemną, żelową konsystencję, która jest lekka i odświeżająca. Po nałożeniu od razu poczułam delikatne chłodzenie, co było bardzo relaksujące, zwłaszcza po całym dniu spędzonym przy komputerze. Zapach również zasługuje na uwagę – subtelny, świeży, przywodzący na myśl morską bryzę. Podczas stosowania maski miałam wrażenie, że moja skóra dosłownie „pije” składniki odżywcze. Po 20 minutach skóra była niesamowicie nawilżona i ukojona. Algi zawarte w masce świetnie sprawdziły się w detoksykacji – cera wyglądała na bardziej oczyszczoną, gładką i pełną blasku. Dodatkowym plusem było zmniejszenie widoczności porów, co jest dla mnie istotne przy mojej mieszanej cerze. Ja domykam maskę po ściągnięciu kremem z ceramidami aby wszytekie składniki ładnie ze sobą pracowały. Maska jest delikatna, nie powoduje podrażnień, a wręcz łagodzi zaczerwienienia. To produkt, który sprawdzi się zarówno jako codzienna dawka nawilżenia, jak i intensywna regeneracja po bardziej wymagającym dniu. Podsumowując, Jeju Sandorong Jelly Mask, Jeju Seaweed to idealne rozwiązanie dla osób, które szukają połączenia głębokiego nawilżenia, detoksykacji i odświeżenia. Na pewno sięgnę po nią ponownie – to świetny sposób na domowe spa z nutą morskiej energii!

Użycie tej maski było bardzo przyjemnym zabiegiem. Sam design zaszetki w której znajduje się maska cieszy oczy. Uwielbiam skin79 za ich zabawne, utrzymane zwykle w pastelowych kolorach opakowania. Maska dobrze trzymała się na twarzy, nie zsuwała się przez czas aplikacji. Zgodnie z zaleceniem producenta zostawiłam ją na twarzy przez 15 minut. W trakcie trwania zabiegu czułam na skórze przyjemny chłodek. Po zdjęciu maski zostało na niej, jak i w samej saszetce jeszcze sporo żelowej esencji, która wycisnęłam i wmasowałam w inne partie ciała. Po wmasowaniu esencji miałam wrażenie, że moja skóra jest ukojona i nawilżona, natomiast efekt ten jest bardzo krótkotrwały i pojawia się zaraz potrzeba zastosowania dodatkowego nawilżacza. Nie mogę zatem powiedzieć że ta maska miała pozytywny wpływ na kondycję mojej skóry ale nie zrobiła też mi żadnej krzywdy. Kupiłam ją w promocji na stronie producenta za parę złotych, nie mam więc poczucia wyrzucenia pieniędzy w błoto ale raczej tej konkretnej maski nie kupię już ponownie.

Bardzo lubię serię Jeju maseczek w płachcie od Skin79. Ta maseczka jak i pozostałe z serii ma fajną żelową kondystencję, dzięki czemu łatwiej się nakłada i wyciska pozostałą ilość z opakowania. Maseczka ma dobrze zaprojektowany kształt i super nawilża, można ją śmiało trochę przetrzymać:) po zdjęciu twarz zostaje na długo nawilżona. Jedyne czego nie mogę stwierdzić przy tej maseczce to reklamowanego oczyszczenia - nie przeszkadza mi jednak:-)

Opakowanie jest wypełnione bardzo dużą ilością żelu, sama płachta również mega nasączona. Płachta bardzo dobrze przylega do twarzy niczym druga skóra, idealnie wpasowuje się i jest dobrze ścięta. W saszetce jeszcze zostaje masa żelu, ja wykorzystałam go na szyję, dekolt i jeszcze na koniec na twarz po całym zabiegu. Trzymałam maskę chyba z godzinę - przez cały ten czas była mokra, więc szkoda było mi zdejmować wcześniej. Tylko na początku dała efekt chłodzenia. Po zdjęciu płachty twarz była widocznie nawilżona, ale nie ukojona, a na tym najbardziej mi zależało. W opisie z tyłu opakowania było wspomniane również o działaniu oczyszczającym - ja w tej kwestii nie zauważyłam żadnej zmiany. Długo twarz mi się lepiła, esencja nie chciała się tak szybko wchłonąć. Dołożyłam więc więcej żelu wykańczając saszetkę - akurat robiłam maskę na noc, więc czemu by nie. Na następny dzień rano nie było już śladów po nawilżeniu :( Moja sucha skóra najwyraźniej potrzebuje czegoś mocniejszego, szkoda, bo w końcu bardzo dużą ilość produktu władowałam w swoją skórę.

Płachta jest ekstremalnie mocno nasączona produktem - i w tym przypadku nie płynem, jak zawsze, lecz żelem. Daje on bardzo fajne odczucie chłodzenia, nawet bez uprzedniego wsadzania opakowania do lodówki. Pozostałą część żelu wsmarowałam w uszy, szyję, dekolt. Na wszystko starczyło. Jeżeli chodzi o efektu, to nie było szaleństwa, aczkolwiek rano skóra na pewno znacznie lepiej wyglądała.

Maseczkę Jeju Sandorong zakupiłam jakichś czas temu na stronie producent, czekała sobie na swoją kolej. Zawsze biorę więcej sztuk, by nie płacić za przesyłkę. Według producenta maska posiada właściwości kojąco- chłodzące. W składzie znajdziemy ekstrakt z wodorostów morskich które wzbogacają skórę w minerały, skutecznie oczyszczają i odbudowują szarą, zmęczoną i uszkodzoną skórę. Opakowanie to saszetka w niebieskim kolorze z wizerynkiem morza i nurków, którzy zapewne zbierają wodorosty. Maska ma formę bawełnianej płachty nasączonej żelową formułą. Posiada zawartość żelowej masy, której jest na tyle dużo że z pewnością można by nasączyć nią kolejną czystą płachtą i ponownie zaaplikować. Zapach esencji jest bardzo delikatny i nie drażniący. Maska dobrze przywiera do twarzy, podczas chodzenia nie zsuwała się. Po nałożeniu maski na twarz poczułam efekt chłodu na skórze i przyjemne ukojenie które utrzymywało się do czasu jej zdjęcia. Trzymałam ja według zaleceń 15 minut, po zdjęciu płachty pozostaje na skórze sporo esencji, którą wmasowałam. Moja mieszana skóra w widoczny sposób była nawilżona i zregenerowana w szerlkie zaczerwienienia zniwelowane. Bardzo chętnie sięgnę po nią ponownie.