SKIN79 Jeju Sandorong Jelly Mask, Jeju Cactus Żelowa maska do twarzy

Trzeba przyznać, że grafika na opakowaniu przyciąga wzrok zachęcając do zakupu. Maseczka jest bardzo dobrze nasączona esencją żelową, chłodzącą. Jest dobrze wycięta, układa się na twarzy i nie spada. Nie ukrywam, że mam swoje top maseczkowe i ta jest na wysokim miejscu, ale są lepsze.

Maski z tej firmy kupilam z polecenia. Zaufałam kobietom i się nie zawiodłam. Maska już po wyciagnięciu z opakowania wygląda na super maske. Fajna delikatna płachta super nawilżona,produktu bardzo dużo. MAska spełnia swoje zadanie koi i chłodzi moją zmęczona skóre. Zwłaszcza po nieprzespanej nocy w pracy.Ma delikatny niedrazniący zapach. Moja skóra wchłania ja totalnie stajac się miekka i ukojona.

Opakowanie jest wypełnione bardzo dużą ilością żelu, sama płachta również mega nasączona. Płachta bardzo dobrze przylega do twarzy niczym druga skóra, idealnie wpasowuje się i jest dobrze ścięta. W saszetce jeszcze zostaje masa żelu - wykorzystałam go na szyję, dekolt i jeszcze na koniec na twarz po całym zabiegu. Producent zaleca 15 min na zabieg, ja natomiast trzymałam maskę z 40 min, po tym czasie sama zaczęła miejscami odchodzić, ale przez ten cały czas była wilgotna oraz dawała uczucie chłodu. Po zdjęciu płachty twarz była widocznie nawilżona oraz również ukojona, a na tym najbardziej mi zależało. Redukcja wszelkich zaczerwienień, brak suchych skórek - efekt super. Jestem za to trochę zawiedziona zapachem, spodziewałam się kaktusowego zapaszku, a tu zwykły kosmetyczno-kremowy zapach, na szczęście delikatny i niedrażniący nosa. Ogółem polecam.

Płachta jest bardzo mocno nasączona żelową esencją, ładnie da się ją dopasować do twarzy i nigdzie się nie odkleja. Trzymałam ją na twarzy prawie godzinę, bo czas mi uciekł podczas czytania, a ona nadal była tak samo mokra jak na początku. Po jej zdjęciu, twarz była schłodzona, ukojona i nawilżona, pokryta esencją, która po chwili się wchłonęła, pozostawiając delikatnie klejącą się warstwę, która jednak nie powoduje dyskomfortu.

-Esencja maseczki jest lekko gęsta, żelowa, co sprawia, że nie spływa z twarzy. -Zapach esencji jest delikatnie słodki. -Płachta jest dosyć gruba i solidnie wykonana. Dobrze przylega do skóry i jest dobrze wycięta. -Działanie: Maseczka lekko chłodzi, BARDZO dobrze wygładza skórę, ujednolica koloryt, skóra po użyciu jest promienna i widocznie wyciszona, nawilżona.

Kaktus nie taki straszny jakim go przedstawiają ;) Maseczki z serio Sandorong są bardzo hojnie nasączone (żelem, nie płynem). W składzie mamy niezbędne dla skóry witaminy, a także uwielbiany przeze mnie kwas mlekowy, który niweluje przebarwienia i jednocześnie ujednolica koloryt skóry. Skóra po użyciu faktycznie taka była. Oczywiście po jednym użyciu o zniknięciu przebarwień nie ma co mówić, ale kolor był jednolity, a skóra miękka i nawilżona. Niejednokrotnie będę wracała do kosmetyków z tej serii bo są po prostu I D E A L N E.

Mam słabość do maseczek w płachcie, bardzo lubię je regularnie używać i w związku z tym mam dość duże oczekiwania:) zawsze biorę pod uwagę skład esencji, jej ilość w opakowaniu, kształt maseczki i oczywiście jej działanie. Produkt marki skin79 jest zdecydowanie warty uwagi. Maseczka fajnie nawilża i odświeża skórę. Po jej nałożeniu na twarz mamy ciągle sporo esencji w opakowaniu, zawsze ją wyciskam i dokładam na twarz, można też sobie przełożyć do pojemniczka na później. Esencja ma żelową konsystencję, co ułatwia aplikację. Trzymałam ją na twarzy 30minut, więc dwa-trzy razy dłużej niż zaleca producent, była ciągle wilgotna, więc szkoda mi było ją szybciej ściągać:)

Azjatycka pielęgnacja jest jedną z tych bardziej inspirujących, po które z wielką chęcią sięga wiele zaciekawionych osób również spoza rejonu, często też po prostu wplatając w swoją codzienną rutynę pielęgnacyjną poszczególne metody, etapy czy produkty. Ja bardzo chętnie sięgam po kosmetyki zgodne z filozofią azjatyckiego dbania o piękno, dlatego też marka SKIN79 gości u mnie całkiem często. Lubię ją zarówno w kategorii pielęgnacji włosów, jak i ciała czy buzi, a maseczki w płachcie robią na mnie zawsze największe wrażenie. Gdy tylko zobaczyłam, że producent wypuścił nowe rodzaje swoich kultowych masek, od razu wpakowałam je do koszyka podczas zakupów w drogerii Hebe. Na pierwszy ogień poszła propozycja zawierająca w swoim składzie wyciąg z kaktusa, po prostu wydawała mi się najciekawsza. Kosmetyk zawiera w sobie wyciąg z kory modli indyjskiej, który doskonale łagodzi stany zapalane skóry. Dalej znajdziemy niezawodny aloes o doskonałym działaniu nawilżającym oraz kojącym, zaś wyciąg z kwiatu wiciokrzewu japońskiego doskonale sprawdza się przy cerze z problemami typu trądzik czy reaktywność. Trzeba przyznać, że opakowanie tego produktu jest niesamowicie udane, zdecydowanie zachęca do zakupu i przetestowania. Ma ono formę saszetki o pojemności 33 ml. Umieszczono na niej takie informacje jak logo producenta czy nazwę kosmetyku, ale także grafikę rosnących kaktusów. Tego typu opakowania zdecydowanie kojarzą się z pielęgnacją azjatycką. Z drugiej strony saszetki z łatwością znajdziemy informacje o samej maseczce, ale także jej skład i opis stosowania. Po otworzeniu produktu naszym oczom ukazuje się dosyć gruba płachta o przeźroczystej barwie, która została bardzo intensywnie nasączona esencją o delikatnym, kosmetyczno - botanicznym zapachu. Materiał nałożyłam na oczyszczoną skórę, po zastosowaniu ulubionego peelingu. Bardzo dobrze trzyma się skóry, nie zsuwa się i umożliwia normalne funkcjonowanie. Trzymałam ją na buzi przez mniej więcej piętnaście minut, czyli tyle, ile zaleca nam producent. Po tym czasie na twarzy pozostało jeszcze sporo esencji, która stosunkowo szybko się wchłonęła i zastąpiła mi serum. Jeżeli chodzi o działanie, to jestem z tego kosmetyku niesamowicie zadowolona. Cudownie nawilża naszą skórę, zapewniając jej intensywną dawkę pielęgnacyjną. Dodatkowo koi i łagodzi wszelkie podrażnienia z całego dnia. Sprawia, że buzia staje się promienna, wypoczęta i dostaje pięknego, zdrowego blasku. Absolutnie nie podrażnia i nie powoduje zaczerwienień bądź uczuleń. W mojej ocenie maseczka ta to cudowna propozycja dla każdego typu cery. Doskonale sprawdza się w swojej pielęgnacyjnej roli, pięknie dba o cerę i jest dla niej delikatna. Zdecydowanie polecam wszystkim.

Bardzo dobra maska w płachcie po której widzę różnicę. Jest porządnie nawilżająca i wygładzająca, ale wgl się nie lepi czego nienawidzę w tego typu maskach. Sprawdza się na tłustej cerze. Jest bardzo dobrze nasączona ( użyłam trzy razy pod rząd, tak wiem że nie wolno ale.ja tak robię i twarz mi nie odpadła ????). W promocji można ją dorwać w świetniej cenie. skład może nie powala ale też nie jest najgorszy.