Mokosh Cosmetics Nawilżający lotion do ciała `Drzewo sandałowe z bursztynem` 

Zmysłowy zapach to konik marki Mokosh. Uwielbiam zapachu kadzidłowe, orientalne, drzewne i mocne. Ten lotion jest lżejszy od balsamów i maseł, a więc może stanowić alternatywę dla takich cięższych kosmetyków. Jestem nim oczarowana, a prawdziwą przyjemność - o dziwo - zaczęłam czerpać, kończąc opakowanie. Mam wrażenie, że aromat zmienia się pod wpływem temp. skóry i innych zmian.

Szklana, ciemna butelka z higienicznym dozownikiem skrywa w sobie lotion o naprawdę intensywnym aromacie drzewa sandałowego. Zapach jest mocny, nieco dymny, odrobinę słodkawy i naprawdę długo utrzymuje się na skórze po wklepaniu go w nią. Nieco wrażliwsze na aromaty 'nosy', mogą nie znieść tego nieco niszowego wręcz jeśli o mazidła do ciała chodzi zapachu. Mi odpowiada i chętnie sięgnę po niego w okresie jesienno-zimowym. Zresztą on przywodzi mi trochę na myśl własnie ten około świąteczny czas za sprawą swojej woni. Konsystencja balsamu jest leciutka i szybko wchłania się w skórę. Nie pozostawia na niej tłustego czy lepkiego filmu, więc praktycznie zaraz po wsmarowaniu go w nią spokojnie można się ubierać. Przydatne to jest zwłaszcza po porannej kąpieli czy prysznicu, gdy śpieszymy się do wyjścia. Produkt fajnie wygładza ciało , sprawiając że to jest przyjemnie miękkie w dotyku oraz delikatnie je rozświetla. Dobrze odżywia oraz średnio nawilża. Tak więc osoby z mocno przesuszoną skórą mogą sobie raczej odpuścić tą propozycję od marki, gdyż jego działanie pielęgnacyjne będzie dla nich zbyt słabe. Mi natomiast na chwilę obecną takie własciwosci kosmetyku w stu procentach wystarczają, gdyż moje ciało nie potrzebuje jakiejś super regeneracji. Mazidło nie podrażnia, nie uczula ani nie zapycha mojej skóry. Dobry skład, polska marka, wspomniane wcześniej solidne opakowanie oraz ciekawy, perfumowany zapach to powód dla którego warto sięgnąć po recenzowany lotion (chyba,że się nie lubi tak intensywnych aromatów) .