Make Up For Ever HD Skin Foundation Podkład do twarzy

Bardzo ładnie wyglądający podkład, o lekkim do średniego kryciu. Naprawdę szybko się wtapia w cerę, wygładza pory, wygląda naturalnie. Zwykle nakładam 1 warstwę na większości twarzy, drugą dokładam na brodę i policzki. Podkład przystyga, ale nie zastyga całkowicie jak na przykład Double Wear, dlatego nie nazwałabym go super trwałym. Ładnie łączy się z większością pudrów, a mam ich sporo w kolekcji. Nawet te których nie lubię wyglądają jakoś lepiej. Dość szybko się wybłyszcza, ale w ładny sposób (cera normalna). Niestety to co się wybłyszczy, nie jest odporne na ścieranie i niestety wyciera się wtedy na brodzie czy nosie. Trzeba bardzo uważać. Można dopudrować i dalej wygląda ładnie. No ale na imprezę, upał czy w dni kiedy mamy długi dzień i musimy wyglądać dobrze niekoniecznie bym mu zaufała. Nie warzy się, za co plus. Gąbka zjada połowę podkładu, dlatego polecam nakładanie dłońmi. Testowałam obie wersje i w przypadku gąbki musiałam użyć dokładnie 2x tyle podkładu co przy nakładaniu palcami. Wygląda tak ładnie, że nie mogę się ostatnio od niego oderwać. Jednak gdybym miała wybrać jeden podkład, to zdecydowanie zostaję przy Double Wear :-)

Dałabym solidna 4 gdyby nie to ze podkład powoduje drobne niedoskonałości a to u mnie ważny aspekt. Konsystencja - bardzo ok , nie za gęsta nie za lekka - najlepiej wyglada nałożony gąbeczka. Kolory - podkład poważnie oksyduje , wiedziałam o tym i kupiłam właściwy dla siebie odcień 1n14. Trzeba zdecydowanie kupic jaśniejszy odcień . Wygląd na skórze jest ok. Jest to zdecydowanie matujący i wysuszający podkład . Spodziewałam się bardziej naturalnego wyglądu - tutaj jest mat - nie tępy ale mat. Ja przy cerze mieszanej nie muszę nawet pudrować co oznacza ze podkład nadaje się jedynie dla cer mieszanych lub tłustych - moim zdaniem. Podkład potrafi podkreślić suche skórki ! Jest na pewno długotrwały i to jest na plus , ścierać sie nie ściera ale pod wieczór możemy znaleźć miejsca gdzie delikatnie zniknął. Nie zgadzam sie ze stwierdzeniem ze podkładu noe widać - nie robi tapety ale jest widoczny na skórze . U D naked jest zdecydowanej bardziej naturalny i „ niewidoczny „ Nie jest to zły podkład ale szału nie ma. Zdecydowanie bardziej spodobał mi sie clinique serum Foundation. Dla mnie to ostatnia przygoda z firma Mufe nie pasują mi ich produkty - ten podkład tylko to potwierdził

Największym problemem było dobranie koloru, odcienie są naprawdę dziwne i trochę ciemnieją, także musiałam się trochę namęczyć. Podkład sam w sobie ma wszystko czego szukałam - naturalne wykończenie, nie wyświeca się szybko, nie ściera się, lekko wygładza i rzeczywiście nie widać go na twarzy. Nie widać w takim sensie, że nie wygląda ciężko. Jak producent obiecuje, bardzo ładnie wtapia się w skórę. Nie zauważyłam też podkreślenia suchych skórek, wszystko wygląda gładko. Co bardzo ważne, nie podrażnia on mojej wrażliwej cery. W ostatnim czasie moja skóra stała się kapryśna i pojawiły się wypryski (pewnie przez jeden z nowo wprowadzonych produktów pielęgnacyjnych). I właśnie w takich sytuacjach wiem, że mogę polegać na tym podkładzie. Jest to dla mnie pewniak. Nie pogarsza on stanu mojej cery, nie zapycha. Czasem jak stosuję go kilka dni z rzędu, to trochę wysusza moją skórę. Pewnie byłby idealny dla kogoś z tłustą cerą. Nie testowałam nigdy starej wersji tego podkładu więc niestety nie mogę ich porównać. Ale ten jest jednym z tych podkładów, do których ciągle wracam i zawsze wygląda on tak samo świetnie.

Mam tłustą skórę i co nieco do przykrycia czasami, nie wiem czemu, ale napaliłam się na ten podkład licząc, że to będzie super trwały i super kryjący kosmetyk. Nic z tych rzeczy. Krycie jest bardzo lekkie, wykończenie faktycznie naturalne, cera wygląda tak lekko i świeżo, jednak bardzo szybko przechodzi to w dość silne wybłyszczenie. Niestety wszystko wygląda lekko jedynie z pewnej odległości, z bliska widać jak podkład osadza się w porach. Po paru godzinach widzę plamy na policzkach i bokach twarzy, mimo że ani nie miałam intensywnego dnia, ani temperatury nie doskwierały. Cena jest totalnie odklejona od jakości. Opakowanie to sprawa drugorzędna, ale tu też się nie popisali, dla mnie wygląda po prostu tanio i nieporządnie. Kolorystyka podkładu, tak jak wszędzie trąbią, faktycznie kiepściutka, wszystko żółte lub pomarańczowawe, z nienaturalnymi podtonami. Mi takie żółte tony pasują (kolor Y108), więc jeszcze jakoś daje radę w niektórym świetle, choć ciemnieje wg mnie i to w taką pomarańczkę właśnie. Czytam te obietnice producenta i mam wrażenie, że 90% z nich to przeciwieństwo tego co widzę na swojej twarzy :D Podkładu używałam z najnowszym pudrem tej samej marki, który też nie zachwyca. Znam i lubię stary puder, więc uważam, że marka MUFE mocno obniżyła poprzeczkę niestety, jednocześnie podnosząc cenę.

Jeśli Twoja cera me tendencję do przetłuszczania i jednocześnie nie wymaga bardzo mocnego krycia, to ten podkład ma szansę Ci się spodobać :) Zacznę od minusa, a po miesiącu używania widzę jeden - podkład lekko ciemnieje, więc warto wziąć to pod uwagę przy wyborze odcienia. Wygląda natomiast bardzo naturalnie, ładnie wyrównuje koloryt skóry i praktycznie go nie widać, w dobry sposób. Nie ukryje wielkich niedoskonałości, ale sprawi, że cera będzie wyglądała jednolicie i po prostu ładniej. Daje satynowy efekt - ni to mat, ni glow. Dla mnie bardzo ważne jest to, że nie przyspiesza przetłuszczania, a po kilku, kiedy skóra już sama z siebie wytworzy sebum, podkład pozostaje tak jakby suchy w dotyku. Nie ma efektu smalcu na twarzy, tylko znośny błysk, z którym na luzie poradzi sobie bibułka czy nawet chusteczka ;)