Mary & May Collagen Peptide Vital Mask Maseczki w płachcie z kolagenem i peptydami

W opakowaniu znajduje się 30sztuk maseczek w płachcie oraz pęseta, która ułatwia nam wyjmowanie ich w higieniczny sposób. Maseczki są dobrze nasączone oraz rewelacyjnie wycięte, ściśle przylegają do twarzy - szczerze mówiąc, chyba nigdy wcześniej nie miałam lepiej dopasowanej maski w płachcie. Fajnie nawilżają skórę, a sam proces aplikacji jak i ich noszenie jest bardzo komfortowe. Stosunek ceny do jakości jest bardzo korzystny. Nie słyszałam wcześniej o tej koreańskiej marce, ale teraz z chęcią przyjrzę się ich pozostałym produktom.

Maskę kupiłam z polecenia internetowego twórcy i wypróbowałam jako trzecią tego producenta - po masce rozświetlającej i łagodzącej. Ta wersja robi na mnie najlepsze wrażenie, jeżeli chodzi o komfort użytkowania, za to efekt jest mniej spektakularny. Ale wiadomo - na efekt działania peptydów trzeba poczekać. Za to odczucia sensoryczne są przyjemniejsze. To pierwsze moje maski w dużym opakowaniu - dobry ekologiczny pomysł, choć w zamyśle producenta chodzi raczej o ideę codziennego ich stosowania. Więc w założeniu jest to opakowanie na miesiąc :) Jestem fanem tej koreańskiej marki, która jest jeszcze mało znana w Polsce, choć niesłusznie. Pudełko z maskami jest dość duże 11x11x8 cm, więc zajmuje sporo miejsca - raczej nie sprawdzi się w mniejszej łazience. Ale jest bardzo praktyczne. Na spodzie wieczka umieszczone są szczypczyki do higienicznego wyjmowania masek. Tutaj opakowanie jest najlepiej zaprojektowane, bo samo wieczko zamyka się szczelnie, nie ma dodatkowej wkładki uszczelniającej. W opakowaniu nie ma wiele dodatkowej esencji, za to maski są bardzo dobrze nasączone. Są dobrze warstwowo ułożone, więc nie ma problemu, żeby pojedynczo je wyjąć. Różnią się strukturą od poprzednio przeze mnie testowanych, bo płachta jest lekko siateczkowa i delikatniejsza. Zapach też jest bardzo przyjemny, świeży, kosmetyczny. Długo wyczuwalny podczas noszenia. Maska jest świetnie wycięta. Jak zwykle muszę podcinać w okolicy oczu i nosa, ale to dla mnie norma. Zależy mi powiem na perfekcyjnym przyleganiu. Na plus perfekcyjne miejsca na usta, co pozwala na poranną kawę czy herbatę, co nie zawsze z maską w płachcie jest możliwe :) Maska nie odpada od twarzy. Niejako się w nią wtapia. Zasychaniu nie towarzyszy odczucie ściągnięcia. Zasycha wolno a podczas noszenia czuć duży komfort - nawilżenie jest natychmiastowe. Daje też efekt chłodzenia, mimo że nie trzymam jej w lodówce. Efekt po jej zdjęciu jest bardzo przyjemny. Skóra jest wyraźnie uelastyczniona, zmiękczona i złagodzona - i nie jest to efekt wyłącznie okluzji. Pory są zwężone a skóra jakby zagęszczona. Sama esencja wchłania się całkowicie i nie lepi. Reasumując, maski są ciekawym ekonomicznym - wychodzi mniej więcej 2-3 PLN za sztukę (zależy od możliwości promocyjnych) - i bardziej ekologicznym niż saszetka na sztukę rozwiązaniem. Samo działanie nawilżające i kojące jest wyraźnie widoczne już po pierwszym zastosowaniu. To zasługa kolagenu. Na przeciwzmarszczkowe działanie peptydów trzeba oczywiście poczekać. Oczywiście nie trzeba ich stosować codziennie. Są jednak dobrym rozwiązaniem na szybkie poranne SPA. Maska jest tak wycięta, że można ją nosić podczas porannej lub wieczornej krzątaniny. A ponieważ esencja z niej nie kapie, a sama płachta dobrze się trzyma, nie ma problemu z chodzeniem w niej. Polecam spróbować. Jest to ciekawe doświadczenie zarówno jeżeli chodzi o efekt działania jak i samo opakowanie, które po zużyciu masek można użyć do czegoś innego.