Lynia Pro Ceramides & Peptides Face Cream Krem z ceramidami, peptydami i wąkrotą azjatycką

Krem od razu po aplikacji daje ulgę skórze i pozbawia jej napięcia. Jest gęsty i treściwy , szybko się wchłania i pozostawia skórę miękką i nawilżoną. Świetnie sprawdza się przy wprowadzaniu retinolu do pielęgnacji.. Jak dla mnie jest idealny.

Z tym kremem to jest długa historia... Bo przyznam szczerze, że mój wewnętrzny Janusz płakał jak płacił. Dosłownie. Bo umówmy się, prawie 100zł za 30ml kremu to jest trochę drogo. Na szczęście wypatrzyłam moment, kiedy mogłam w promocji zakupić dwa produkty z marki lynia i 3 dostać gratis. Dopiero wtedy go kupiłam. Dzisiaj już wiem, że jest to krem warty każdych pieniędzy. Krem jest bardzo lekki. Prawdopodobnie jest to najlżejszy krem jaki miałam okazję stosować w życiu. Tłusty film? Nie. Tylko w momencie kiedy nałożyłam pod niego oleiste serum. Rozprowadzał się jak marzenie. Dawał mi takie uczucie otulenia skóry. Pod makijażem się nie wyświecał. Jedna doza wystarczyła na całą twarz i szyję. Pachniał bardzo przyjemnie, lekko migdałami. Jeśli chodzi o działanie to tak dla przypomnienia - ja mam bardzo problematyczną skórę. Z jednej strony tendencja do przesuszeń i podrażnień, z drugiej trądzik, z trzeciej skłonność do alergii, i na to wszystko jeszcze pierwsze zmarszczki. Ten krem rewelacyjnie rozluźniał skórę. Praktycznie od razu po nałożeniu go uciekało z niej całe uczucie ściągnięcia, a jednocześnie skóra była napięta i dobrze nawilżona. Jednocześnie koił wszelakie zmiany i podrażnienia. Ten efekt bardzo dobrze zauważałam jak zaczęłam stosować "Najprostszy krem na świecie", który przez noc mnie wysuszał do bardzo brzydkiego stopnia. Nakładałam go i w 10min to ustępowało. Bardzo dobrze i dogłębnie nawilżał. Ja go stosowałam przez jakiś czas w nocnej rutynie pielęgnacyjnej, później na jakiś czas trafił do dziennej (straszne czasy najprostszego kremu), później znowu do nocnej. Miałam więc go okazję przetestować z jakimiś 4 rodzajami serum, z 3/4 tonikami i 2 filtrami przeciwsłonecznymi. Właściwie przy żadnym z tych kosmetyków nie sprawił problemów, Jeśli chodzi o opakowanie, jest to airless. Pompka nakłada bardzo małe dozy produktu, ale to się u mnie sprawdzało. Tak jak pisałam wcześniej, jedna taka doza wystarczała na twarz i szyję, połowa dodatkowo na dekolt. Największym zaskoczeniem była wydajność - ja to maleńkie opakowanie stosowałam jakieś 2,5 miesiąca. Kupując je obstawiałam, że nie wystarczy nawet na połowę tego czasu więc szok. Jedyny minus - dostępność. Ja mam to szczęście, że stacjonarnie kupię w ekorewirze w Pile. W innych przypadkach pozostaje internet. Zdaje się, że ezebra. Zdecydowanie kupię ponownie. Mało tego - uznaję ten produkt za hit. Jest warty swojej ceny. Marka pozytywnie mnie zaskoczyła, tak samo zresztą jak sam produkt. Gorąco polecam.

Krem jest leciutki i to jest jego zaleta, podobnie jak jest nią neutralny zapach. Mimo, że moja skóra nie należy do suchych, jest raczej mieszana, wrażliwa, z tendencją do odwodnienia i niedoskonałości, nie sprawdził mi się na noc, a zwłaszcza w połączeniu z tonikiem kwasowym. Na dzień - może, ale powstaje pytanie, czy za tę cenę... Fajne w tym kremie jest to, że ma 30 ml i lekkie opakowanie, więc można zabrać go w podróż i nie bać się o limity, tym niemniej znów - czy za taką cenę? Używałam go w wakacje i nie zmieniło to mojego stosunku do niego. Raczej nie kupię ponownie

Krem idealny na dzień o lekkiej i jednocześnie treściwej konsystencji. Używałam go na sera z peptydami i z każdym dobrze się zgrał. Spf na nim się nie ważył, makijaż wyglądał super. Zuzylam dwa opakowania i na pewno zakupię kolejne. Krem ma uzależniający zapach migdałów i wanilii, jest delikatnie wyczuwalny, ale umila aplikację. Skora jest po nim napięta i nawilżona, jest bardzo mocno rozświetlona, ale nie jest to tłusta warstwa. Ten krem jest po prostu genialny!

Od kremu z ceramidami oczekuję przede wszystkim ukojenia- uczucia " otulenia twarzy ochronną kołderką". Na razie udało się to dwóm produktom ( mawawo i basiclab), niestety krem Lynia do nich nie należy. Producent nie deklaruje jaki udział % stanowią peptydy, ceramidy ani trehaloza. Ze składu wynika,że jest tylko jeden rodzaj ceramidów. Krem nie koi- w moim przypadku powodował świąd w miejscach, które powinien naprawiać ( zaczerwienienia po AZS), cera była po nim lekko ściągnięta. Próbowałam dać mu szansę ale ostatecznie " poszedł na nogi", których też nie nawilżył. Jeśli ktoś liczy na " kojący balsam" to zdecydowanie nie polecam tego kremu, jako osoba z zaburzoną barierą hydrolipidową i napadami czerwonych plam.

Bardzo mi się podoba ten kremik. Przyjemny, słodki zapach. Lekka konsystencja, dobrze rozprowadza się na twarzy. A skład? Same cudeńka: •Tri-Solve: ceramidy, trehalozę i fitosterole •Syn Ake: peptyd, syntetyczny wyciąg z jadu żmii •ekstrakt z wąkroty azjatyckiej •skwalan •olej z moreli Krem fajnie nawilża i regeneruje skórę. Łagodzi podrażnienia, po dłuższym stosowaniu zauważyłam poprawę kondycji mojej skóry. Już po pierwszym użyciu skóra była ujędrniona i elastyczna. Krem nie zapychał mnie, nie spowodowało zaskórników, nie podrażniał, nie uczulał. Rano skóra była miękka, odświeżona i przyjemna w dotyku Koszt - 79 zł. Jest bardzo wydajny! Na plus opakowanie airless, lubię takie rozwiązania.

Mam mieszaną, bardzo kaprysną cerę, która po seznie róznorakich testów kosmetycznych postanowiła obrazić się na wszelkie kosmetyki, które dotad uzywałam w pielęgnacji ;) Potrzebowałam kremu który delikatnie otuli skórę,a jednoczesnie da jakiś składnik odzywczy do regenracji. Ten krem dosłownie uratował mi twarz po niefortunnym uzywaniu kwasów. Krem pachnie bardzo delikatnie, ma pompke typu air less wieć dodatkowy plusik za higieniczne podanie. Konsystsencja produktu to taka smietanka, która po nałożeniu zostawia delikatny film na skórze. W moim przypadku własnie o to chodziło. Dzis , kiedy mam odbudowaną barierę hydrolipidową stosuje ten krem jako wykończenie pielęgnacji po serum. Fajnie radzi sboei w połączeniu z makijazem ale trzeba chwle odczeakć między aplikacjami. Bardzo polecam ! ::0