Soraya Chlorofil, Oczyszczająca maseczka glinkowa 

Maska w zielonej saszetce z motywem liścia. Konsystencja gęsta, kremowa w kolorze zielonym. Ma średnio ładny zapach przypomina coś słodkiego. Fajnie rozprowadza się na twarzy. Szybko zastyga. Dobrze się ją zmywa. Po umyciu widać lekko zmniejszone pory, nawilżoną skórę. Nie jest jakoś super oczyszczona. Może gdyby używać jej częściej efekt byłby bardziej widoczny. Nie uczuliła mnie. Tania. Wystarczyła mi na dwie aplikacje.

Saszetka o ciemnozielonej barwie z grafiką tęczowo-neonowego liścia monstery (design bardzo w moim guście) z informacją o działaniu oczyszczającym. Kupiłam przez stronę internetową drogerii Hebe ze względu na obiecane oczyszczenie i zmatowienie skóry, tylko popełniłam znaczny błąd, nie szukając w internecie opisu znajdującego się na odwrocie, gdzie czekała mnie niespodzianka ‘zapach z nutami cytryny, imbiru, kolendry i mchu wręcz uzależnia’ - ten szczegół został pominięty na wszystkich stronach prezentujących produkt, a uważam to za dość istotne niedopowiedzenie, bo wiedząc to nie zdecydowałabym się na zakup tego produktu. W mojej opinii zapach jest agresywny i nieznośnie drażniący - wyczuwam tylko mocny imbir z niewielkim dodatkiem kolendry, który zapiera dech w piersiach; mniej odczuwalny po około 15 minutach. Po ostatnich perturbacjach i próbach normalizacji moja skóra twarzy na policzkach i pod oczami stała się lekko sucha, a strefa T uległa złagodzeniu bo z masy przetłuszczania, niedoskonałości i podrażnień uzyskałam lekko wyświecającą się skórę z krostkami i zaskórnikami (głównie na nosie i brodzie). Konsystencja glinkowo-kremowa, maseczka rozprowadzała się łatwo na oczyszczonej skórze twarzy, 8ml rozłożyłam grubą warstwą w strefie T, na okolicach nosa i szyi. Początkowo odcień pistacjowo-biały podczas zasychania zmienił się na o jeden ton głębszy, ale nadal jasny. Po 8 minutach krańce miejsc, gdzie została nałożona maska zaczęły zasychać, a po kolejnych 14 minutach wszystko wyschło. Ciężko było namoczyć tak zwięzłą skorupę, dlatego przy usuwaniu wspomagałam się często płukanym celulozowym płatkiem. Po 15 minutach udało mi się zdjąć całą maseczkę, ale towarzyszyło mi uczucie nie pełnej czystości, dlatego musiałam ponownie umyć twarz pianką oczyszczającą. Skóra po zastosowaniu była matowa i miękka, pory zostały lekko zwężone, stany zapalne wyglądały na uspokojone. Następnego dnia przywitały mnie zaognione stany zapalne na czole, czubku nosa, jego skrzydełkach i brodzie, po oczyszczeniu pianką i nałożeniu kremu mat na wyświecających się szybko dotychczas miejscach trzymał się przez kilka godzin; w ciągu kilku kolejnych godzin stany zapalne zaczęły mocniej nabrzmiewać. Ponadto cały czas czułam się taka ‘zakurzona’, nie przypominało to talku a bardziej tłustość pokrytą obumarłym naskórkiem i pyłem.

Pierwszy raz spotykam się z maseczką glinkową która nie sprawia mi żadnych problemów takich jak uczucie ściągnięcia skóry po jej zmyciu, pieczenie czy podrażnienie. W opakowaniu znajduje się całkiem sporo produktu, który ma fajny, lekko cytrusowy zapach oraz przyjemną konsystencję, która nie sprawia kłopotu przy nakładaniu. Noszenie maseczki na twarzy również jest komfortowe, nie czuję nieprzyjemnego zasychania glinki na skórze. Produkt gotowy do zmycia nie jest wysuszony jak inne tego typu glinki i przy pomocy wody na spokojnie udaje się zmyć całość. Po użyciu moja cera od razu jest bardzo dobrze oczyszczona co naprawdę da się odczuć. Oczyszcza lepiej niż żel do mycia ale nie aż tak jak peeling, więc idealnie się sprawdza jeśli potrzebujemy troszkę głębszego oczyszczenia niż sam produkt myjący.

Jestem miłośniczką maseczek i często próbuję nowych propozycji. Tym razem postawiłam na wersję oczyszczającą, by przygotować skórę do dalszych kroków pielęgnacyjnych. Opakowanie to poręczna saszetka zawierająca informacje. Maseczka ma postać dość gęstej, szaro-zielonej pasty, ale nie miałam problemu z jej nałożeniem i dzięki temu nie spływała z twarzy brudząc wszystko wokół :) Zapach określiłabym jako świeży, cytrusowo - ziołowy. Nie odczuwałam zastygania na skorupę ani innych nieprzyjemnych objawów. Nie miałam też większych problemów z jej zmyciem. Po użyciu skóra była wyraźnie odświeżona, oczyszczona, ale oczywiście wymagała nawilżenia. Produkt nie spowodował u mnie wysypu, zapychania cery, uczulenia i podrażnień. Myślę, że będę wracać, zwłaszcza teraz w okresie letnim, kiedy skóra wyjątkowo potrzebuje orzeźwienia :)

Maseczki glinkowe stosuje rzadko ponieważ moja cera jest sucha i wrażliwa, zmienia się to jednak w okresie letnim, skóra zaczyna błyszczeć, pojawiają się drobne niedoskonałości i wtedy sięgam po sprawdzony produkt od Soraya , Oczyszczająca maseczka glinkowa z serii Chlorofil jest idealna! Maseczkę umieszczono w poręcznej saszetce o pojemności 8 ml, wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu zostały podane w przystępny sposób. Skład maseczki to chlorofil, mirt cytrynowy, zielona glinka. Konsystencja jest przyjemna, nie za gęsta nie za rzadka, z łatwością nakładam na twarz i zostawiam do wyschnięcia. Nie podano na opakowaniu czasu trzymania produktu ponieważ na każdej cerze czas zasychania trwa inaczej, nawet u mnie raz zasycha szybciej, raz wolniej. Cały czas wyczuwalny jest przyjemny i orzeźwiający zapach z nutami cytryny, imbiru, kolendry i mchu. Maseczka z łatwością się spłukuje. Efekt odświeżenia, oczyszczenia i zmatowienia cery jest bardzo dobry. Maseczka spełnia swoje zadanie idealnie! Atrakcyjna cena, adekwatna do jakości i wydajności oraz spełnionych obietnic producenta, rodzima marka Soraya. Polecam!

Lubię glinki i choć każda z jej odmiany ma swoje polecenia do danej cery to uważam,że każdy może je wymiennie stosować. Sama posiadam cerę bardzo kapryśną ,potrzebującą jednocześnie oczyszczenia,a czasem ukojenia. Dopadają mnie grzechy młodości i jest zauważalnie łatwa do przesuszenia. Maseczki z tym popularnym minerałem są u mnie wprowadzone na stałe,bo dawają zadowalające efekty. Recenzja będzie dotyczyć produktu marki Soraya-jest to jedna z najpopularniejszych marek ,ale nie tylko w drogeriach,poszczególne produkty można znaleźć wszędzie,nawet pojedyncze w osiedlowych sklepikach. Firma należy raczej do średniej półki cenowej ,co pozwala na to że praktycznie każdy może sobie na jej polecenia pozwolić. Ostatnio została przejęta przez innego giganta kosmetycznego -Bielendę. 'Chlorofil' to seria kosmetyków wegańskich do których należy maseczka. Znajduje się w prostokątnej,plastikowej saszetce o pojemności 8 ml,czyli najczęściej spotykanej. Bardzo podoba mi się wizja producenta co do jej wyglądu. Oczywiście cała linia jest okraszona tym samym designem,ale tutaj mamy tę świetlistość materiału ,główne skrzypce grają odcienie zieleni i grafika liścia w centralnym miejscu. Saszetka posiada dwa zaznaczone miejsca,aby otwarcie nie stanowiło problemu. Jej tylnia część pokryta jest opisami. Skład jest ładny,już na drugim miejscu jest glinka w tym przypadku zielona. Oprócz tego zwrócono uwagę także na obecność chlorofilu i mirtu cytrynowego.Nie ma tutaj mikroplastiku czy parabenów. Nie zapomniano nanieść też daty ważności. Maseczka to gotowy produkt i do tego nie trzeba jej zraszać wodą czy innym płynem i pilnować,żeby nie zaschła. Twórcy tak opracowali formułę,że mamy z tym spokój i wyraźnie pisze- 'pozostawić do wyschnięcia', nie ma wskazanego zalecanego czasu. I dla mnie jest to opcja najwygodniejsza. Po błyskawicznym otwarciu produktu ukazuje się gęsta ,ale rozmiękła maź koloru bladozielonego o przyjemnym aromacie,z mocną cytrynową nutą. Z wydobyciem jej z opakowania nie ma najmniejszego problemu,a produkt w banalny sposób się rozprowadza,kilka ruchów i już rozpoczynamy terapię. Podczas czekania czułam się fajnie. Byłam zrelaksowana i nie czułam żadnego dyskomfortu w typie pieczenia czy ściągnięcia. Towarzyszyła mi delikatna woń kosmetyku,potęgowała pozytywny stan,a ten z minuty na minutę się wchłaniał. Po około 15 minutach,pozostałości szybko dało się zmyć nawet z trudno dostępnych miejsc. To co zauważyłam to cera stała się gładka i wyraźnie oczyszczona,polepszył się jej również koloryt,choć sam producent tego nie obiecuje. Po zabiegu była w wyraźnie lepszym stanie niż przed ,idealnie gotowa do dalszych etapów pielęgnacji wieczornej,bo akurat w wtedy wykonuje maseczki. Produkt wystarczył ma jednorazowe pokrycie twarzy oraz trochę szyi i dekoldu,więc całkiem ok. Kosztowała mnie około 3 zł ,więc również punkt dla niej za niską cenę. Choć nie sięgnę po kosmetyki z serii Chlorofil ,bo raczej z sebum nie mam problemu,ale z zanieczyszczeniem i wągrami tak,dlatego trafi ona do mojego koszyka jeszcze nie raz. Nie podrażnia mi buzi. Stacjonarne dostępna w Hebe.

Saszetka zawiera 8 ml, zielonej, oczyszczającej glinki k nawet ładnym zapachu i bardzo fajnej konsystencji. Aplikacja maseczki przebiegła bardzo sprawnie. Z łatwością mogłam ją rozłożyć po skórze twarzy. Początkowo delikatnie schłodziła, a następnie zaczęła schnąć. Efekt schnięcia związałam mgiełka wody. Po około 20 minutach zmyłam produkt. Nie było najmniejszego problemu, kosmetyk z łatwością dał się zmyć. Po użyciu glinki moja cera była wyraźnie oczyszczona, gładka oraz miła pod palcami. Pielęgnacja pięknie się wchłonęła, a ja nie zauważyłam wydzielania się sebum następnego dnia. Glinka nie wpłynęła negatywnie na moją cerę z czego bardzo się cieszę. Chętnie sięgnę po nią po raz kolejny.

Bardzo dobra maska, często po nią sięgam gdy moja skóra potrzebuje oczyszczenia. Przystępna cenowo, ja zawsze robię zapas jak jest w promocji w Rossmannie po 2 zł. Ta maseczka jak i cała seria chlorofil ma bardzo ciekawy skład, aczkolwiek posiada kilka alergenów na końcu INCI więc mino że maseczka jest pozostawiona na skórze na kilka/kilkanaście minut, to osoby wrażliwe powinny być ostrożne. W składzie dwa rodzaje glinek(Kaolin-glinka biała, Montmorillonite- glinka zielona), do tego mirt cytrynowy i chlorofil. Taka formuła na pewno oczyści i zmatowi skórę. Mirt i chlorofil mają działanie antyoksydacyjne. Jest perfumowana, pachnie cytrusowo. Moja cera mieszana bardzo lubi tego typu maseczki. Szkoda ze nie ma większych opakowań, bo rzeczywiście często po nią sięgam.

Odkąd pamietam lubię testowac naturalne zioła bądź rośliny w dbaniu o moje zdrowie i ciało. A teraz przyszedł czas ma picie chlorofilu i powiem szczerze ze jestem bardzo zadowolona z jego działania. I dlatego ze to dla mnie temat na topie, poszperałam z znajdę kosmetyki z tym cudownym składnikiem. I jak się okazało marka Soraya posiada cała gamę kosmetyków z chlorofilem. Postanowiłam na początek zaopatrzyć się w maseczkę. Maseczka zamknięta jest w saszetce o pojemności 8 ml o zielonym designie. W składzie maseczki znajdziemy wspomniany chlorofil, mirt cytrynowy i zielona glinka. Bardzo fajny skład z moja ulubiona glinka. Konsystencja gęsta , o jasnozielonej barwie i cytrynowym zapachu. Maseczkę nałożyłam po oczyszczeniu cery. Maseczka by drobnych podrażnianiach powoduje lekkie szczypanie ale szybko mija. Producent zaleca by zmyć maseczkę po zaschnieciu. Ja zawsze nie dopuszczam zaschnięcia maseczek z glinkom gdyż mogą powodować wysuszenie cery. Maseczkę miałam dość gruba warstwę wiec spokojnie mogłam zostawić ja na 10 minut bez efektu zaschnięcia. Maseczke by zmyć trzeba się troszke namęczyć. Maseczka ładnie oczyściła moja cerę, odświeżyła i zmatowiała ja . Skóra wyglada naprawdę ładnie i jest ładnie wygładzona. Kolejna maseczka do kolekcji która oczyści nasza cerę.

Maseczkę zakupiłam w promocji w Hebe. Uważam, że forma saszetki jest świetna, gdy chce się wypróbować dany produkt, jednak gdy się sprawdza, wolałabym, żeby w ofercie były dostępne także większe, bardziej ekologiczne i ekonomiczne rozwiązania. Maseczki starczyło mi na 2 użycia. Przy pierwszym wydawało mi się, że nie ma sensu dokładać i tworzyć grubej warstwy, przy drugim było już jej ciut za mało. Pierwsze wrażenie to mega przyjemny, rześki zapach - podejrzewam, że za sprawą mirtu cytrynowego. Maseczka jest kremowa, ma barwę ziemisto-lekko zielonkawą. Aplikuje się ją dobrze. Chwilę po nałożeniu ma się odczucie chłodu i lekkiego mrowienia, szybko ono jednak znika i nie jest ono jakoś nieprzyjemne. Po koło 10 minutach maseczka zaczyna zastygać - zmywam ją wówczas ciepłą wodą przy użyciu gąbeczki konjac. Efekty są naprawdę zadowalające. Skóra jest odczuwalnie oczyszczona, odświeżona, gładka, mam wrażenie że jaśniejsza i ładnie zmatowiona. Uważam, że wszystkie obietnice producenta zostały spełnione. Do pełni szczęścia brakuje tylko większej pojemności w tubce bądź słoiczku.

- gęsta formuła, ale łatwo się aplikuje i rozprowadza po skórze - duża ilośćjak na jedną aplikacje - dość wolno zasycha, co jest dla mnie plusem - tuż po nałożeniu daje uczucie lekkiego chłodu i delikatnego szczypania na skórze - nie daje uczucia ściągnięcia skóry po aplikacji - w składzie chlorofil, mirt cytrynowy oraz zielona glinka działająca oczyszczająco i pomagająca w walce z niedoskonałościami - Na opakowaniu oczyszczającej maseczki glinkowej producent radzi żeby zmyć ją po zaschnięciu jednak ja staram się nigdy produktów z glinką do takiego stanu nie doprowadzać (przezorny zawsze ubezpieczony ;) ). Robiałm do niej dwa podejścia i za drugim razem o wiele lepiej mi się sprawdziła. Za pierwszym zaaplikowałam ją dzień po kremie z retinolem i to chyba było dla niej zbyt wiele. Za drugim już było zupełnie ok. Czułam taki powiew odświeżenie (to zapewne zasługa mirtu cytrynowego) i leciutkie szczypanie, ale nie było już dla mnie niczym strasznym. Bez problemu zmyłam maseczkę i nie miałam uczucia przesuszenia, czy nieprzyjemnego ściągnięcia. Po maseczce skóra po jest jakby jaśniejsza i odznaczające się wcześniej ciemne kropeczki/pory jakoś tak mniej widoczne. W dotyku skóra była miękka.

Maseczkę kupiłam na promce w Rosku i nie żałuję. Maseczka znajduje się w saszetce o pojemności 8ml. Ma gęsta, zbita konsystencje, która bardzo łatwo rozprowadza się po twarzy. Kolor maski po wydobyciu z opakowania jest taki beżowy a po aplikacji wpada w taki pistacjowy kolor. Produkt ma przyjemny cytrynowy zapach, ale nie jest jakiś chemiczny tylko taki rześki i świeży. Produkt spokojnie wystarczy na dwie aplikacje. Po nałożeniu na twarz maseczka nie wywołuje szczypania ani innych nie przyjemnych odczuc, ja wręcz miałam wrażenie, że jest lekko chłodząca. Produkt zastyga w średnim tempie i nie tworzy takiego strupa tylko moim zdaniem jest po prostu sucha, miejscami wygląda jak wzorki na skórze węża. Zmywa się szybko i bezproblemowo. Po usunięciu jej buzia jest świeża, czysta,pory są widocznie zmniejszone, po sebum nie ma śladu, w dotyku jest przyjemnie gładka. Polecam dla skóry mieszanych,bo taka posiadam nawet w regularnej cenie.

Szkoda, że tak dobre maseczki sprzedawane są w takich opakowaniach. Bardzo tego nie lubię. Maseczka glinkowa działa tak jak powinna. Skutecznie oczyszcza skórę, pochłania nadmiar sebum, ale też reguluje jego wydzielanie. Oprócz tego działa wygładzająco. Maska jest gęsta, łatwo się rozprowadza. Jest bardzo wydajna i jedną saszetkę spokojnie można użyć na dwa razy. Jak na maskę glinkową bardzo łatwo się spłukuje, co jest miłym zaskoczeniem. Zapach koresponduje z całą serią, ale nie jest drażniący dla nosa i oczu. Po użyciu skórka jest niezwykle gładka i miękka, pory są zwężone. Maseczka pomimo bycia glinkową, nie zasycha na skorupę i nie wysusza tym samym skóry, co bardzo cenię. Odejmuję jednak gwiazdkę za opakowanie, które nie pozwala mi na jej regularne stosowanie.

Gdy tylko ją kupiłam to od razu wypróbowałam wieczorkiem. Oczyszczająca maska glinkowa z linii Chlorofil ma dobry skład. Posiada bardzo ładny, delikatny roślinny zapach. Aż miło ją było mieć na twarzy bo fajnie pachnie :) . Saszetka starczyła mi na 1 użycie przy takim nałożeniu grubszej warstwy. Po oczyszczeniu twarzy nałożyłam ją na czas aż zaschnela na twarzy. Dobrze się ją zmywa, nawet szybko jak na maskę glinkowa. Efekt? Gładka,promienna i mieciutka skóra. Dla cery mieszanej to zbawienie, bo za działała super. Oceniam ją bardzo pozytywnie i napewno jeszcze ponownie ją kupię bo zaliczam ją do bardzo dobrych masek z których jestem bardzo zadowolona .

Najnowsza seria kosmetyków od marki Soraya z serii Chlorofil bardzo mnie zainteresowała już d momentu wejścia na rynek. Nie wydaje mi się, abym kiedykolwiek wcześniej widziała produkty do pielęgnacji z tym składnikiem w roli głównej, a przez swoją nietypowość tym bardziej jest on dla mnie interesujący. Najczęściej, kiedy planuję testować jakąś nową linię kosmetyków, sięgam właśnie po maseczkę do twarzy, gdyż stosowanie tego typu produktów jest stosunkowo szybkie i krótkie, a dosyć sporo może nam powiedzieć o danych kosmetykach. Ten produkt szczególnie przykuł moją uwagę, ponieważ w jego składzie znajdziemy glinkę, czyli składnik, który bardzo lubię, natomiast zdecydowanie preferuję gotowe już maseczki glinkowe, bo proces ich samodzielnego robienia okazał się nie dla mnie. Recenzowana maseczka została zamknięta w opakowaniu w formie niedużych rozmiarów saszetki o pojemności 8 ml. Posiada ona kolorystykę zachowaną w zielonych barwach o różnych odcieniach. W centralnej części znajdziemy roślinną grafikę oraz logo producenta wraz z nazwą kosmetyku. Z drugiej strony przedstawiono nam bardziej szczegółowy opis produktu, tak jak i jego skład oraz zalecany sposób użytku. Cena regularna wynosi tutaj około czterech złotych, w zależności od miejsca, w którym planujemy ją kupić. Produkt posiada kremową konsystencję, bardzo charakterystyczną dla wcześniej stosowanych przeze mnie masek posiadających glinkę w składzie. Ma jasnoszarą barwę i pachnie bardzo ładnie, delikatnie, ale świeżo oraz roślinnie. W produkcie umieszczono rzecz jasna już wcześniej wspominaną przeze mnie glinkę, w tym wypadku jest to glinka zielona o działaniu neutralizującym poziom wydzielanego przez skórę sebum oraz mocno oczyszczającą z niedoskonałości i zaskórników. Posobne działanie ma także mirt cytrynowy, który także umieszczony został w produkcie. Oczywiście nie może zabraknąć tytułowego chlorofilu, który wykazuje działanie antyoksydacyjne. Kosmetyk zaaplikowałam na czystą, odświeżoną buzię. Na opakowaniu nie znajdziemy dokładnej informacji, po jakim czasie mamy go zmyć, po prostu po zastygnięciu. Produkt po kilku minutach na skórze z kremowej formy zmienia się w taką bardzo twardą, ale nie do końca przypominającą zastygniętą glinkę. Zmywa się bardzo dobrze, bez większego problemu. Samo działanie moim zdaniem jest naprawdę bardzo fajne oraz godne zainteresowania. Maseczka przede wszystkim świetnie oczyszcza naszą skórę. Daje bardzo zadowalający efekt wygładzenia oraz zmiękczenia, ale i nawilżenia. Niweluje sebum, ale jednocześnie nie sprawia, że skóra jest tępa i matowa. Moim zdaniem maseczka od marki Soraya to bardzo dobre wprowadzenie do całej serii Chlorofil. Bardzo dobrze oczyszcza, wygładza i zmiękcza skórę, jednocześnie posiada ciekawy skład, dobrą wydajność i przyjemną cenę. Zdecydowanie polecam, jak najbardziej będę dalej testować kosmetyki z tej serii.