Cettua Moisture Balancing Facial Mask Nawilżająca maska w płachcie

W dni bardzo upalne lubię porządnie oczyścić skórę, a rytuał zwieńczyć maseczką nawilżającą, żeby skóra nie straciła zbyt wiele wody. Moją uwagę tym razem przyciągnęła maska marki cettua z linii silnie nawiązującej do koreańskiej pielęgnacji, w którą postanowiłam się ostatnio zagłębić. Maseczki pakowane są w prostokątne plastikowe saszetki zachowane w jasnej, nieco pastelowej kolorystyce. Ten konkretny wariant inspirowany jest seulską rzeką Hangang, znaną z licznych otaczających ją parków idealnych do wypoczynku. Producent obiecuje efekty nawilżające. Sama płachta maski ma wycięcie na oczy, nos i usta, dobrze trzyma się buzi. Nie przesuwa się, a płynna część produktu nie spływa po twarzy i szyi (zapachem bardzo przypominała mi deser z kremem waniliowym?). Zaaplikowałam swoją na około 15 minut. Po zdjęciu na skórze pozostała resztka produktu, której nie miałam problemu doklepać, żeby lepiej się wchłonęła. Nie pozostawiła na skórze lepkiej warstwy, co uznaję za duży plus! Efekty były widoczne od razu, skóra była nieco wygładzona i nawodniona. Zrezygnowałam tej nocy z kremu nawilżającego. Nie zauważyłam następnego dnia podrażnień ani łojotoku, które zdarzają mi się po tego typu produktach. Maska dogłębnie, ale delikatnie pomogła mojej skórze zachować odpowiedni poziom wilgoci. Cenowo nie jest to najniższa półka, ale maska nie jest też zbyt droga. Na pewno nie raz jeszcze sięgnę po nią!:)