Lovely Jelly Gold Highlighter Rozświetlacz w galaretce

Rozświetlacz kupiłam w ciemno podczas zakupów w Rossmannie. Akurat byłam w trakcie poszukiwania czegoś dającego efekt mokrej skóry i tafli bez drobinek. Podeszłam do szafy Lovely i moim oczom ukazał się właśnie Jelly Gold Highlighter, do tego na promocji. Lata temu używałam ich najpopularniejszego rozświetlacza w kamieniu w tym samym odcieniu i wspominałam go dobrze, a ponieważ pożądany przeze mnie efekt łatwiej uzyskać kremowym kosmetykiem, skusiłam się i włożyłam błyszczącą galaretkę do koszyka. Po powrocie z zakupów ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że w internecie próżno szukać opinii o tym rozświetlaczu, mimo że nie jest nowością, więc spodziewać się mogłam po nim wszystkiego. Rozświetlacz zamknięty jest w typowym dla Lovely odkręcanym plastikowym opakowaniu. Nie nazwałabym go galaretką, raczej przypomina mi masło, które pod wpływem ciepła palca delikatnie się roztapia. W ten właśnie sposób najlepiej jest go nakładać - jest to szybkie i całkiem precyzyjne. Już niewielka ilość wystarczy, żeby nadać skórze blasku. Jego kolor na palcu może wydawać się zbyt złoty, ale po nałożeniu na twarz nie odznacza się od cery. Z bliska widać w nim mikroskopijne drobinki, ale przede wszystkim daje efekt mokrej tafli. Wygląda naprawdę ładnie i naturalnie. Nie mam dużych zarzutów co do trwałości - rozświetlacz po całym dniu jest zauważalny, ale wygląda subtelniej, jeśli przyłożę rękę do twarzy to znika - ale ciężko oczekiwać cudów od nieprzypudrowanego kosmetyku na mieszanej/tłustej cerze. Podsumowując, jestem naprawdę zachwycona tym rozświetlaczem i zaskoczona, że tak mało się o nim mówi! Myślę, że jest to jeszcze lepszy wybór niż kultowy rozświetlacz Gold w kamieniu - zamiast pudrowego blasku można uzyskać mokry, lepiej stopiony ze skórą.