Yves Saint Laurent All Hours, Precise Angles Concealer Korektor

Byłam bardzo ciekawa tego korektora, ponieważ uwielbiam podkład All Hours tej samej marki. Zdecydowałam się na odcień LC5. Gdy na niego patrzymy, zdecydowanie!, wpada w pomarańczowe tony, jednak po wklepaniu w skórę idealnie stapia się z moim kolorytem skóry. Nie ukrywam, po otwarciu opakowania byłam lekko przerażona, zupełnie niepotrzebnie. Ten odcień nie powoduje u mnie rozjaśnienia wybranych stref, po prostu kryje. Producent stworzył opakowanie z wielofunkcyjną i ultraprecyzyjną końcówką. Nie powiem, bardzo łatwo manewrować aplikatorem, ale czy wpływa to jakoś znacząco na użytkowanie produktu? Nie zauważyłam. Korektor można stosować nie tylko pod oczy, ale i do konturowania lub na całą twarz. W każdym przypadku spisuje się bardzo dobrze. Formuła produktu została wzbogacona o ekstrakt z kofeiny oraz kwiaty jaśminu, potęgując tym samym efekty pielęgnacyjne. Dzięki tym składnikom skóra jest odświeżona, złagodzona, a oznaki zmęczenia zredukowane. Wiadomo, kremu nie zastąpi, ale fajnie, że składy kosmetyków kolorowych są wzbogacane o ciekawe akcenty dbające o stan naszej cery. Krycie określiłabym jako średnie, codzienne. Oczywiście można je stopniować, bez efektu rolowania, "ciastkowania", choć z doświadczenia wiem, jak wiele zależy od bazy (czyli kremu) jaki stosujemy pod korektor. I tutaj, przy dwóch delikatnych warstwach korektora nadal widzę swoje fioletowe żyłki (lecz naprawdę minimalnie), co mi kompletnie nie przeszkadza. Ale producent nie obiecuje mocnego, pełnego efektu, więc nie ma się do czego przyczepiać. Ja również nie wybieram tych pełnokryjących formuł, zatem jestem zadowolona. Produkt pozostawia bardzo miłe odczucie na twarzy, lekkie, matowe, ale nie suche. Raczej aksamitne i komfortowe. Ogólnie, bardzo fajny korektor do codziennego użytkowania. Nie powoduje podrażnienia, swędzenia, a wręcz przeciwnie, jest komfortowy i odświeżający.