Ovium Retinal 0,02% 

Retinal ten otrzymałam w prezencie od narzeczonego w zestawie z kremem oczyszczającym tej samej marki. To było spełnienie mojego małego marzenia :). Chyba każda z nas ma jakieś wymarzone produkty, a te były moimi - w szczególności właśnie retinal. Widziałam kilka pozytywnych opinii na Instagramie i słyszałam tam o nim również wiele dobrego - no i wpadł mi w ręce <3. Moja cera jest mieszana, wrażliwa, trądzikowa. Twarz przetłuszcza się na strefie T, a boki bywają na zmianę normalne i suche. Dotychczas miałam do czynienia z jednym stricte retinoidowym kosmetykiem - było to serum La Roche-Posay z retinolem, które bardzo dobrze wspominam, mimo skutków ubocznych. A tym razem był to retinal od bardzo fajnej, polskiej marki Ovium (polecam zajrzeć na ich Instagram - mega estetyczny i pełen wiedzy!). Jednak mimo tego, że był to dopiero mój drugi kosmetyk z pochodną witaminy A, to już wiem, że jeden z najlepszych. Dla jednych to może być krem, dla innych serum - zależy od naszych preferencji. Dla mnie było to serum, nakładane pod krem codziennie przez około 2 i pół miesiąca w ilości wielkości mniej więcej ziarna grochu. Ma konsystencję leciutkiego kremu o żółtym kolorze i naprawdę szybko się wchłania. Od razu zapewnia przyjemne nawilżenie i blask. Ale to te długofalowe efekty są najważniejsze. Zużyłam całą buteleczkę i mogę ze spokojem stwierdzić, że DZIAŁA! W czasie używania powstawało o wiele mniej pryszczy, strefa T nie przetłuszczała się tak bardzo, cera stała się zdecydowanie bardziej jednolita, zniknęły drobne przebarwienia, no i nastała gładkość (fizyczna i wizualna)! A to wszystko bez przesuszenia i podrażnień, jakie czasami dają retinoidy. Kocham! Używałam go wraz z kremem oczyszczającym tej marki i to było połączenie marzeń <3. Nie ma lepszego uczucia od tego, kiedy wymarzone kosmetyki dobrze się sprawdziły :). Mogę odhaczyć kolejną pozycję z mojej listy marzeń i lecę spełniać kolejne! Zapach ma podoby vibe do cleansera, czyli kremowy i nienachalny. Ten jednak nie przypomina mi kosmetycznej bitej śmietany, jest o wiele mniej ''jadalny''. Jednak wciąż bardzo przyjemny, dobrze wpływający na zmysły. Nie drażni nosa jak niektóre zapachy w kosmetycznym świecie. Opakowanie to biała plastikowa buteleczka typu airless z plastikową zatyczką. To mój ulubiony rodzaj opakowania, bo nie dosyć, że jest higieniczne, to również wygodne i zużywamy kosmetyk praktycznie do ostatnej kropli. Na buteleczce jest fajna etykieta, która wygląda trochę, jakby była zrobiona z materiału typu bawełna. Jednak z bliska widać, że to po prostu grubszy papier, który prawdopodobnie pochodzi z recyklingu, gdyż pełen jest drobnych cząsteczek. No i góruje tutaj przede wszystkim minimalizm w czystej postaci. Biel i czerń, kojarzące się z czystością i spokojem, więc też z marką Ovium. Pełna harmonia :). Pojemność to 30 ml.