HairBoom O3zon, Enzymatyczny ozonowy peeling do skóry głowy i włosów 

Dziwią mnie tak niskie oceny. Ja jestem z tego produktu zadowolona. Nie podrażnia mnie, delikatnie złuszcza naskórek głowy. Włosy są dzięki jego stosowaniu delikatnie odbite od nasady. Używam raz w tygodniu. Pipeta owszem, szału nie robi, ale też nie ma dramatu. Mam cienkie słowiańskie włosy, więc też nie mam trudności z dotarciem do skóry głowy. Peeling jest wydajny, często na promocji. Zapach ładny, świeży. Łatwo się rozprowadza i wmasowuje. Kompletnie go nie czuć. Trzymam zwykle jakieś 10-15 minut i spłukuję. Nie ma problemu z jego zmyciem. Peeling nawilża skórę głowy. Ja tam będę do niego wracać. Opakowanie prześliczne. Ma konsystencję płynno- emulsyjną.

HairBoom O3zon przyciąga wzrok eleganckim opakowaniem, ale niestety praktyczność nie idzie w parze z estetyką. Pipeta, która ma ułatwiać aplikację, w rzeczywistości jest dość problematyczna. Produkt trudno się z niej wydobywa, co sprawia, że proces nakładania na skórę głowy jest uciążliwy. W przypadku kosmetyku do pielęgnacji skóry głowy, wygoda aplikacji jest kluczowa – tutaj niestety ten aspekt zawodzi. Po kilku użyciach peelingu enzymatycznego trudno dostrzec jakiekolwiek widoczne efekty działania. Skóra głowy nie wydaje się ani bardziej oczyszczona, ani odświeżona. Produkt obiecuje wiele dzięki ozonowej formule i enzymatycznym właściwościom, jednak w praktyce brakuje zauważalnych rezultatów. Może być to rozczarowujące, zwłaszcza że kosmetyk tego typu powinien już po kilku zastosowaniach przynosić wyczuwalne efekty, takie jak lepsza kondycja skóry głowy czy mniejsza ilość łupieżu.

Ten peeling zainteresował mnie kwasem szikimowym w składzie. Ma bardzo ładny zapach, podobny do reszty z tej serii. Jest gęsty, lekko żelowy. Bardzo dobrze oczyszcza skórę głowy, nie podrażnia i nie wysusza. Jest skuteczny, sprawdzałam jego działanie pod kamerą i nie mam zastrzeżeń. Niestety aplikator w formie pipety nie nadaje się do tego produktu. Peeling jest gęsty i śliski, ledwo przeciska się przez pipetę. Dodatkowo zbiła mi się już przy drugim użyciu, bo wyślizgnęła się z ręki.

Ok, a więc zacznijmy od tego, że jak na razie nie mam żadnego swojego ulubionego "peelingu" do skóry głowy i z racji, że (jak pisałam kiedyś w swoich poprzednich recenzjach) uwielbiam testować nowości to w moje ręce wpadł o ten ten właśnie peeling. W mojej opinii jest on naprawdę bardzo dobrym produktem. Dobrze sobie radzi z usuwaniem nadmiaru "syfu" (jak to lubię określać XDD) z głowy. Nigdy też nie podrażnił mojej skóry głowy co na pewno jest na giga plus. Ale bardzo nie lubię tego aplikatora jest lekko gęstej konsystencji samego produktu, ugh... Moim zdaniem ten produkt mógłby być bardziej płyny aby mózg łatwiej go aplikować, szczególnie gdy ktoś ma mega gęste włosy tak jak ja.

Zakupiłam ten peeling od razu jak zobaczyłam nową serię w Rossmanie. Akurat peelingu nie miałam w zapasie, więc skusiłam się na ten produkt. Peeling zamknięty jest w niebieskiej, nieprzezroczystej buteleczce z pipetką. Sama w sobie konsystencja peelingu jest dość rzadka. Niestety według mnie nakładanie tego typu produktu pipetą to straszny niewypał. Jest to męczące, produktu nie nabiera się dużo za jednym razem, przez co trzeba się namachać żeby dobrze pokryć skórę głowy. Pod koniec opakowania już wylewałam produkt bezpośrednio z butelki na głowę. Jeżeli chodzi o efekty - to nie ma zupełnie żadnych. Ani nie czuję odświeżenia skóry głowy, ani wyjątkowego oczyszczenia, ani odbicia włosów od nasady. Nie jest też specjalnie wydajny. Niestety produkt całkowicie nie spełnił moich oczekiwań.