Round Lab Birch Juice, Moisturizing Serum Nawilżające serum do twarzy z sokiem z brzozy

Serum, które może spodobać się skórom tłustym ze względu na swoją lekkość oraz dawkę nawilżenia oraz właściwości kojące. Dla mojej tłustej, ale jednak odwodnionej cery to nawilżenie jest nie wystarczające dlatego nie wrócę już do tego kosmetyku, ale nie jest tak, że absolutnie nie polecam. Serum posiada formułę delikatnej emulsji, która przyjemnie rozprowadza się po skórze dając efekt odświeżenia (co szczególnie latem będzie przyjemne). Jak wspomniałam, nawilżenie jest, owszem, ale dla mnie za słabe. Kosmetyk, według zapewnień producenta, posiada również właściwości antyoksydacyjne, które cenię sobie bo w dzisiejszych czasach takie właściwości są dla skóry (i nie tylko) wartościowe. Nie da się, rzecz jasna, zauważyć tych procesów gołym okiem, czy odczuć ich na twarzy, trzeba zawierzyć producentom i składnikom. Kosmetyk zamknięty jest w wygodnej buteleczce o pojemności 50 ml, wykonanej z przeźroczystego plastiku więc widać zużycie preparatu, a że nie ma tu składników czułych na światło, to jasny kolor (a w zasadzie jego brak) nie wpływa negatywnie na kosmetyk. Butelka wyposażona jest w pompkę, która odpowiednio aplikuje serum, nie zacina się, nie wyrzuca też z dużą siłą produktu. Sięga też do samego dna więc pozwala w zasadzie w całości zużyć kosmetyk bez kombinowania. Dla mnie poziom nawilżenia jest za słaby, więc nie spotkamy się ponownie.

Na początku nie byłam zadowolona z tego serum, bo naczytałam się, że jest ultranawilżające, a u mnie ten efekt nie był spektakularny. Tak, przy regularnym stosowaniu czuć zachowane nawilżenie skóry, ale są lepsze produkty. Natomiast, co mnie przekonało, że jednak warto mieć go na stałe w kosmetyczce to to, że ratował moją skórę po nieudanych testach innych kosmetyków. Może sam jego efekt nawilżenia mnie nie zachwycił, ale już podrażnionej skórze zapewnił zarówno nawilżenie, jak i ukojenie i pozwolił załagodzić wypryski i zaczerwienienia.