Śliczny zapach, idealna konsystencja pod makijaż, mega nawilżenie i widoczne działanie anti-aging
Życie i Wizażowe testy potrafią nieraz bardzo zaskoczyć i to na tyle, że po 35 latach życia jako osoba całkiem zainteresowana tematyką kosmetyków nagle odkrywasz, że całkiem przespałaś fakt istnienia jednej z najstarszych firm kosmetycznych w Polsce, której to początki sięgają wczesnych lat 60. Trochę wtopa, bo AVA Laboratorium to marka od lat ciesząca się bardzo dobrą opinią wśród swoich klientek i klientów, którym zależy na jak najlepszych efektach uzyskanych dzięki ekologicznym, bogatym w najwyższej jakości składniki naturalne formułom o udowodnionym naukowo działaniu. No, ale jak tam MOJE osobiste wrażenia po kilkutygodniowych testach zestawu trzech anti-agingowych kosmetyków AVA z linii Neuropeptydy (kremu na dzień, eliksiru naprawczego z peptydem miedziowym i serum liftingującego pod oczy), która wpisuje się w trend Intelligent Aging? Odpowiem krótko - mega pozytywne i zachęcające do dalszego, sumiennego stosowania tych kosmetyków, polecania ich wszystkim osobom zainteresowanych pielęgnacją przeciwstarzeniową i bliższego przyjrzenia się innym propozycjom pielęgnacyjnych od AVA Laboratorium. W tej recenzji skoncentruję się na moich wrażeniach z testowania ujędrniającego kremu do twarzy na dzień z serii Neuropeptydy, ale już teraz zachęcam Was, drogie Czytelniczki, do rzucenia okiem także na recenzje pozostałych dwóch produktów, o których tu wspomniałam, bo naprawdę warto wiedzieć, że owszem istnieją i swoim działaniem nie ustępują nawet dużo droższym alternatywom dostępnym na polskim rynku kosmetyków. Już na wstępie zaznaczę, że naprawdę doceniam fakt, że producent przy pakowaniu swoich produktów stawia na opakowania, które faktycznie stabilizują i zabezpieczają kosmetyk przed uszkodzeniem w transporcie. Wiele nie potrzeba by osiągnąć ten efekt - wystarczy trochę dodatkowej tekturki i wszystko pozostaje na swoim miejscu i nie obija się wewnątrz opakowania. Co znajdziemy w jego wnętrzu? Solidny, bo wykonany z grubego szkła słoiczek o pojemności 50 ml z wykonaną z plastiku zakrętką w srebrnym kolorze, pod którą znajduje się, zabezpieczające przed niechcianymi paluchami, sreberko. Dla mnie bomba, bo od razu widać czy produkt jest faktycznie nowy i niewymacany czy wymęczony przez stado ludzi, którym obca jest koncepcja testerów czy próbek. Krem zdecydowanie zachwycił mnie swoim zapachem już od pierwszego powąchania. Przyznam, że nie spodziewałam się po nim tak ładnego, słodkiego i trochę cukierkowego, ale nie mdłego zapachu, który na skórze jest wyczuwalny nawet do godziny. Krem jest standardowo biały, a jego kremowo-żelowa, bardzo lekka formuła ma mega przyjemną konsystencję, która ułatwia poranna aplikację kosmetyku i sprawia, że jest szybka i przyjemna. Po kilku tygodniach stosowania mogę stwierdzić, że ta formuła jest naprawdę wydajna i będzie starczyła na długo - niewielka ilość kremu wystarczy na całą twarz. Krem gładko się rozprowadza, szybko wchłania i dobrze wmasowany nie pozostawia na skórze absolutnie żadnego nieprzyjemnego filmu nawet zaraz po zakończeniu aplikacji. Skóra nie jest tłusta i nie klei się - wprost przeciwnie - ma matowe wykończenie z wyczuwalnym efektem nawilżenia i odżywienia skóry. W przypadku mojej mieszanej i skłonnej do podrażnień i niedoskonałości cery 35 plus krem sprawdził się lepiej niż podejrzewałam. Po pierwsze nie podrażnił mnie i nie zapchał, więc obyło się bez reakcji alergicznych i wszelkich atrakcji z tym związanych (suchości, zaczerwienienia, swędzenia i ściągnięcia skóry) i wysypu pryszczy czy krostek. Po drugie krem na piątkę z plusem sprawdził się w przypadku mojej mieszanej skóry - zapewnił matowe wykończenie w strefie T, a przy tym fajnie nawilżył i odżywił skórę w pozostałych rejonach twarzy, które z natury są raczej przesuszone i bez życia. Biorąc pod uwagę takie działanie, nie powinno nikogo dziwić, że krem ten stał się szybko moim go-to, jeśli chodzi o kremy na dzień do stosowania pod makijaż. Moja skóra pokochała go, a mnie cieszy fakt, że dzięki niemu w kilka chwil mogę cieszyć się idealnie nawilżoną, a przez to gładszą, bardziej elastyczną i jędrniejszą skórą ze zredukowanymi zaczerwienieniami i bez oznak zmęczenie. Skóra wygląda zdrowiej i młodziej - jest rozświetlona, odzyskuję ładną teksturę, a jej koloryt jest bardziej jednolity. Dodatkowym bonusem jest dla mnie fakt, że krem od AVA nie wpływa negatywnie na trwałość mojego makijażu, wprost przeciwnie - poprawia ją, bo moja mieszana skóra dzięki niemu jest jednak bardziej ujednolicona i przez minimum kilka godzin zachowuje się jak skóra normalna (nie mam na twarzy wysuszonych i tłustych placków, które mogłyby sprawić że makijaż niemal od razu ciastkowałby się lub ważył). A co w kwestii anti-aging? Tutaj muszę przyznać, że w przypadku mojej skóry neuropeptydy okazały się prawdziwym strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o skuteczność i szybkość działania. Przy codziennym stosowaniu kremu (zaznaczę, że równolegle z eliksirem naprawczym i serum pod oczy) już po jakiś dwóch tygodniach zaczęłam widzieć naprawdę fajne efekty odmładzające - wszystko na twarzy było bardziej gładkie, zwarte i jędrne, a drobne zmarszczki dzięki temu, że skóra stała się bardziej pulchna przestały rzucać się w oczy, a miejscami znacznie się spłyciły lub całkiem zniknęły. Dla mnie to prawdziwy sztos. Polecam i sama planuję trzymać się tego kremu w najbliższej przyszłości, bo robi robotę, a nie kosztuje małej fortuny.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl