Cenię youtubową działalność F(r)og in the garden - oglądam jej filmiki, podoba mi się jej estetyka i ekscentryczność; nie męczy mnie jej gadanie, mimo że mówi duuuużo... (ale z sensem, ciekawie, wciągająco ;] można więc słuchać, polecam jej kanał), poza tym jest niezwykle piękną kobietą, na którą miło jest patrzeć (ta uroda, zaskakujące stylizacje, ręka do makijażu, wyczucie stylu... moim zdaniem jest zdecydowanie najpiękniejszą beauty influencerką na polskim - youtubie obok Sylwii Gorączkowskiej z kanału RedMyLips Art - i jedna z najpiękniejszych, biorąc pod uwagę zagraniczne :P).
Bardzo się ucieszyłam, kiedy usłyszałam, że wypuściła swoją różaną kolekcję wraz z Bell - to przecież oznacza, że będzie dostępna w każdej Biedronce!!! Produkty zostały tak przedstawione, że aż wrzałam z ciekawości! Zupełnie tak jak ona kocham róże! (No może nie tak jak ona, ale uwielbiam je i bardzo mi brakowało takiego nawiązania w kolorówce).
Nigdy nie konturowałam twarzy - nie było mi to do niczego potrzebne, ale pomyślałam, że może warto wprowadzić jakieś zmiany do makijażu... Nadal nie potrafię tego robić i nadal uważam, że ten krok sobie mogę odpuścić. Konturownik ma imitować cień, a tym samym zmieniać rysy twarzy - wyostrzać je, wyszczuplać, sprawiać, że buzia staje się smuklejsza. Ja mam drobną i pociągłą twarz i zawsze bałam się, że konturując twarz będę wyglądać zbyt... ostro, zbyt chudo. Czy ta obawa była uzasadniona? Od razu odpowiadam, że... NIE. Zaraz o tym opowiem.
Shape Maker Bronzer został umieszczony w małym zgrabnym opakowaniu takim samym jak do tych z Essence. Trzon wykonany z dobrej jakości plastiku w chłodnym brązie ozdobiony wizerunkiem róż i truskawek, a więc tematem przewodnim serii - ta czerwona folijka tak pięknie odbija światło! Wygląda to naprawdę uroczo i doskonale pasuje do tego brąziku. :) Poza walorami estetycznymi jest praktyczne i bardzo wygodne. Gramatura jest odpowiednia, bo jest to kosmetyk, którego używamy w niewielkich ilościach, więc wystarczy na długo (szczególnie osobom, które tak jak ja konturują twarz rzadko). Urocze! Opakowanie superfajne! <3
Uwaga na zapach - jest straszny! Chemiczny, sztuczny, bardzo nieprzyjemny. Im dłużej go używam, tym robi się ładniejszy (albo mój nos już przywyknął), ale na samym początku nie mogłam uwierzyć, że jest jednym z elementów 'pachnącej' kolekcji. Odrażający, przypominający coś plastikowego czy gumowego kupionego w Chińczyku za jakieś grosze... Coś, co koniecznie trzeba wywietrzyć na balkonie, bo jest nie do wytrzymania.
Kolor jest wspaniały i naprawdę imituje cień. O to właśnie chodzi! :) Moje gratulacje! Jeszcze nie widziałam tak chłodnego odcienia brązu w konturowniku - zazwyczaj te brązy wpadają w pomarańcze albo fiolety, a tu kolor jest idealny - mieszanka brązu, szarości i zieleni. Pigment jest delikatny i jako nowicjuszce, ciężko jest mi dobrać odpowiednią ilość, bo mam wrażenie, że przy jednym muśnięciu po rozblendowaniu krechy niewiele widać... - a mam bladą cerę (jestem jaśniejsza od Izy), czyli taką, której ten kontur jest dedykowany. Wzrok też mam dobry. Formuła jest masełkowata, kremowa, bardzo fajna, dosyć łatwa w pracy i generalnie dobrze się rozciera, ale nie aż tak świetnie jak to opisują... (albo ja jestem niewprawiona w boju - co też jest prawdopodobne). Minusem jest to, że niestety podkreśla przebarwienia (a mam naprawdę drobne) i nie zawsze jestem w stanie go dobrze rozblendować... Wyglądam wtedy na brudną. Potrafi dać burtonowski efekt (gdybym miała się przebrać za narzeczoną Frankensteina albo gnijącą pannę młodą, to na pewno sięgnęłabym po ten stik).
Minusy minusami - z nimi można sobie poradzić albo znaleźć nietypowe zastosowanie, ale jedyne, co mnie naprawdę niepokoi w tym kosmetyku i coś, co jest jego ewidentną WADĄ to to, że... NIESTETY, ale mam wrażenie, że... PODRAŻNIA... :/ Zauważyłam, że swędzi mnie miejsce, w którym nałożyłam ten kontur. Nie jest to uczucie nie do zniesienia, nie wystąpiły też na skórze żadne zmiany, ale czuć jakieś takie dziwne łaskotanie... To pewnie przez zawarte w produkcie nasiona truskawek, które mogą alergizować.
Reasumując: być może jest to prosty w obsłudze kosmetyk, ale ja takiego nie używałam. Z punktu widzenia totalnego świeżaka - trzeba się go nauczyć i najpewniej nabrać doświadczenia, by mieć skalę porównawczą, której na ten moment nie mam. Lepiej go nie wąchać - nic przyjemnego. ;) Kolor idealny w punkt, pigment delikatny - pewnie daje możliwość budowania bez robienia plam (jeśli ktoś potrafi to zrobić). Jestem pewna, że zachwyci mnóstwo osób ze względu na idealny kolor i formułę, ale... Osoby uczulone na truskawki nie polubią się z nim. Nie będę go unikać, ale nie zostanie on ulubieńcem, ani kosmetykiem do codziennych makeupów... pomimo licznych zalet, które w nim dostrzegam! Raczej nie kupię go ponownie, ponieważ prawdopodobnie zanim zużyję swój egzemplarz, kolekcja dawno się zwinie.