Słoneczko, nie rozumiem tych narzekań...
To Słoneczko to kolejne dziecko F(r)og in the Garden i Bell. I tak jak konturownika w sticku Shape Makera Bronzera byłam NIESAMOWICIE ciekawa przez ten niezwykły zimny kolor dedykowany bladym licom, tak ten wydał mi się czymś ładnym, ale totalnie zwyczajnym. Po testach okazało się, że jest dokładnie na odwrót! Już mówię, jaaak... [tajemniczy szept]
Spójrzcie tylko na to opakowanie... Niby zwykła plastikowa kasetka - okrągła, typowa dla tego typu produktów, aaale...
doceńmy te "złote, a skromne" minimalistyczne napisy i piękny wizerunek tematu przewodniego, a więc róż i truskawek. "fog in the garden" pisane złotym połyskiem odbijającym światło gotykiem, ACH! <3
Otwórzmy pudełeczko!
Cóż za cudnej urody wypraska! Cała w róże i kilka truskawek. ♥️ Do tego da radę jej nie zniszczyć. ;) Pod względem estetycznym prezentuje się doskonale!
Czy pachnie? - pachnie. Niebrzydko, ale według mnie trochę za intensywnie jak na kosmetyk do makijażu twarzy i zbyt sztucznie. Na pewno zapach nie zasługuje na ochy i achy, jakie wydała z siebie Iza czy inni zachwyceni różanym aromatem youtuberzy. A jako wielka wielbicielka róż i zapachu różanego, byłam przeciekawa kolekcji głównie przez wzgląd na to, że pachnie różami! :3 I zawiodłam się. To nie są róże, których oczekiwałam - żaden tam ogród różany po deszczu, żadne płatki majowej róży, żadna babcina konfitura z dzikich róż - to zapach starego różańca. Ładny jako różaniec vintage (trochę już wywietrzały), ale jako aromatyczny ładunek do bronzera to już przerost formy nad treścią. Bez sensu i na siłę. Jestem na nie.
Bronzer ma złotą bazę kolorystyczną. Jest to odcień starego złota. Mi, choć jestem blada, bardzo przypadł do gustu. Moja cera wybija bardziej żółte, niż różowe tony, więc pasuje. Wystarczy wziąć puchaty albo wachlarzykowaty pędzel, nabrać nim odrobinę bronzera i omieść nim twarz - w ten sposób wyraźnej bazy kolorystycznej na buzi nie będzie widać, a zostanie na niej tylko taką słoneczna woalka z iskierkami mieniącymi się na złoto, srebrno i... - UWAGA - różowo i fioletowo! <3 Wygląda to wspaniale! Dokładnie jak skóra muśnięta słońcem - ale niekoniecznie opalona.
Jako że lubię eksperymentować i mam nieco zbuntowaną naturę odkryłam do tego Słoneczka kilka dodatkowych zastosowań - oprócz bronzera, którego można aplikować nie tylko na twarz, ale także na szyję, dekolt, ramiona, nogi... (gramatura i wydajność na to pozwala), to jeszcze sprawdza się wprost GENIALNIE jako cień do powiek. Tak, cień do powiek! :) Intensywność możemy budować - albo lekko smyrnąć nim pod łukiem brwiowym jak rozswietlacz, albo nawalić kilka warstw tego produktu na ruchomą powiekę i w ten sposób zrobić z siebie sumeryjską boginię z miedzianymi powiekami. :P Cenię takie wielofunkcyjne kosmetyki, kreatywne rozwiązania. Na twarzy spokojnie wytrzymuje od makijażu do demakijażu. Posiada w składzie nasiona truskawek, więc może powodować świąd w przypadku cer wrażliwych i osób uczulonych na truskawki. Tak, czuję lekkie łaskotanie, kiedy zaaplikuję go na policzki, linię żuchwy czy skronie (ten efekt przemija po jakimś czasie i nie jest nie do zniesienia), ale użyty np. jako cień do powiek nie daje mi żadnych, nawet minimalnie nieprzyjemnych odczuć.
Bronzer może zarówno pięknie podkreślać opaleniznę, ale będzie ślicznie wyglądał na jasnych karnacjach - doda im blasku i ściągnie anemiczność. Można go traktować zgodnie z jego przeznaczeniem, ale także jako rozswietlacz czy cień do powiek. Bawcie się, więc, tym Słoneczkiem śmiało! Jest to świetny produkt, ale nie kupię go ponownie, bo ilość jaką posiadam spokojnie starczy mi na lata, a jest to kolekcja limitowana.