Oczywiście, że nie wierzę w to, że jakiś tam balsam wymaże mi cellulit(który swoją drogą mam naprawdę niewielki mimo gruszkowej budowy ciała z solidnymi nogami :D), odejmie mi mnóstwo centymetrów w brzuchu i biodrach, odchudzi mnie o 10 kilo i do tej zrobi naleśniki i posprząta mi w kuchni. Oczywiście bez diety, ćwiczeń i wyrzeczeń z mojej strony.
Kupiłam ten balsam, bo chciałam coś lżejszego na cieplejsze dni, a tutaj skusiła mnie trokserutyna, która jest dobra na zmęczone nogi. Z racji mojej pracy, która jest chodząco-stojąca mam właśnie takie problemy z nogami, często bolą i są ciężkie, więc spodobała mi się idea balsamu do ciała ze składnikiem, który na nie pomoże i ma przyjemną relację ceny do ilości(i jak się okazuje jakości też).
Zacznę od konsystencji-niby lekka i rzadka, ale wchłania się wolno. I TAKA MA BYĆ WŁAŚNIE. Ważnym elementem pielęgnacji ujędrniającej jest regularny masaż, który pobudzi krążenie i tkanki do pracy. Ten balsam daje super poślizg do dłuższego masażu, który świetnie pobudza i pomaga napinać skórę, do tego zawsze przy dłuższym masażu składniki aktywne lepiej wnikną(a przynajmniej jestem o tym przekonana). Wchłania się bardzo ładnie(po tym masażu), nie zostawia tłustej czy śliskiej warstwy. Przyznam, że nie zawsze miałam siły i czas by tak się dłużej masować, więc tylko chwilę wcierałam balsam i się ubierałam, nigdy nie pobrudził mi piżamy.
Jestem ruchliwą osobą, do pracy staram się docierać aktywnie(rower, a jeśli jadę autem to parkuję na dalszych parkingach, aby pospacerować) w pracy dużo chodzę, wybieram schody zamiast windy, w domu nie leniuchuję, ale za to mam słabość do twarożku śmietankowego i lodów :D Ale zawsze się staram dbać o to co jem.
Piszę to po to, abyście wiedziały, że nie siedzę na upie i czekam aż balsam zadziała sam, bo to jest wspomaganie, a nie główny filar ujędrniania ciała. Ja osobiście efekty widzę-balsamu używam na nogi, czasami na ramiona i widzę, że skóra stała się tam jeszcze bardziej napięta i jędrna. Wiadomo, że to przede wszystkim zasługa nawilżania i wygładzania skóry-odżywiona skóra zawsze będzie bardziej napięta i jędrna niż taka, która jest sucha i zaniedbana. Jednak moim zdaniem ten balsam lepiej napina skórę niż takie typowo odżywcze/nawilżające, uda mam teraz przyjemnie twarde i jędrne, gotowe na letnie szorty i spódnice :D Mam też wrażenie, że pobudza skórę do odnowy-mam na udach blizny, przy stosowaniu tego balsamu Ziai stały się jaśniejsze i gładsze. Dodam, że stosowałam na blizny No-Scar i Evolet, Multimodeling dla mnie działa o niebo lepiej niż one, serio. Myślę, że jakbym regularnie używała go przez okrągły rok to mogłabym naprawdę solidnie je zmniejszyć.
Do tego naprawdę relaksuje zmęczone nogi, jak posmaruję je wieczorem to od razu stają się lżejsze, myślę, że sprawdzi się też jako wspomaganie prewencji żylaków(gdzie ja należę do grupy ryzyka osób na nie narażonych).
Przy takim fajnym działaniu jestem skłonna nie widzieć jego drobnych wad:
-zapach. O ile w butelce jest chemicznie cytrusowy i znośny tak na skórze staje się dziwny, jakby zjełczały i duszący, na szczęście długo się nie trzyma.
-drobinki. Balsam ma w sobie taki srebrny pyłek, coś jak dobrze zmikronizowana mika. Nie jest to gruby i tandetny brokat, myślę, że tutaj ma służyć do podkreślania skóry w słońcu. Nawet fajna myśl i całkiem sensowna(bo wpisuje się w ideę podkreślania ciała latem), ale dla mnie tych drobinek mogłoby nie być.
-opakowanie. Twarda butelka, którą ciężko otworzyć i postawić na głowie. Ziajo, poproszę miękką tubę tutaj! ^^
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie