Nivea Blackberry Shine, 24h Melt-in Moisture Pielęgnacyjna pomadka do ust jeżynowa

Kupiłam tę pomadkę, ponieważ zamarzyły mi się nieco mocniej podkreślone usta. Niestety jestem posiadaczką szybko przesuszających się warg, przez co standardowe szminki są dość ryzykowne - kolorowa skorupa to nie jest efekt, o jaki mi chodzi :D Dlatego sięgnęłam po produkt, który miał w teorii łączyć zarówno właściwości pielęgnacyjne, jak i pigment. A jak to wyszło w praktyce? Niestety średnio, ale zacznijmy od początku. Pomadka znajduje się w kartoniku, na którym zamieszczono wszelkie niezbędne informacje o kosmetyku. Specyfik ma postać klasycznego sztyftu, który mieści 4,8 g produktu. Tworzywo, z którego wykonano opakowanie, jest wytrzymałe - nie łamie się ani nie pęka pomimo kilku upadków na podłogę. Mechanizm wysuwania działa sprawnie od początku do końca, a zatyczka szczelnie przylega, dzięki czemu mamy pewność, że nie otworzy się sama np. w torebce. Pomadka pachnie jeżynowo. Jest to świeża i soczysta woń, chociaż gdzieś tam w tle czuć nieco chemiczne nuty. Jednak ogólnie aromat jest całkiem przyjemny i umila jej stosowanie. Kosmetyk ma bordową barwę, identyczną jak jego opakowanie. Twardość sztyftu określiłabym jako średnią - nie jest zbyt tępy, ale też nie rozmięka. Kolor można budować od lekkiego po niemal wieczorowy. Oczywiście nie jest to taka intensywność, jak w przypadku szminek, ale jest on jednak dobrze widoczny i dla mnie wystarczający. Niestety pomadka nie spełniła moich oczekiwań. Przede wszystkim specyfik jakby osiada na powierzchni skóry, praktycznie w ogóle nie nawilżając ust. Już po upływie około pół godziny miałam ochotę dołożył kolejną warstwę produktu, bo nie czułam dostatecznej ochrony przed przesuszeniem. W tym celu trzeba też posiłkować się lusterkiem, bo to jednak kosmetyk z pigmentem, co przy takiej częstotliwości jest irytujące. Jeśli tego nie zrobię, na wargach pojawiają się pionowe kreseczki, będące zapowiedzią suchych skórek. Pomadka ledwo co była w stanie utrzymać usta w jako takiej kondycji, a co dopiero mówić o poprawie. Wielka szkoda, bo kolor naprawdę jest piękny, ale właściwości ochronnych na próżno tu szukać.

Kupiłam ten balsam ze względu na piękny kolor. I faktycznie, kolor jest uroczy. Natomiast nie trzyma się zbyt długo, brzydko się zjada i w ogóle nie nawilża ust, a wręcz je wysusza i podkreśla suche skórki, co w połączeniu z tym intensywnym kolorem nie wygląda zbyt dobrze. Ogólnie wygląda dobrze chwilę po nałożeniu. Konsystencja jest dla mnie zbyt śliska i woskowa. Niestety, kiedyś pomadki Nivea to było naprawdę WOW, jednak dzisiaj mamy mnóstwo innych produktów tego typu, które są po prostu lepsze. Nie kupię ponownie i nawet chyba nie zużyję do końca.

Poszukując balsamu na dzień z kolorem, przypadkowo natknęłam się na Nivea Blackberry Shine. Oczekiwałam od produktu przede wszystkim nawilżenia, jak i ładnego odcienia. Opakowanie jest proste, z logiem marki oraz bardzo wygodne. Sztyft nie zacina się, myślę, ze jedyną jego małą wadą są ścierające się napisy. Zapach jest po prostu przepiękny, a po nałożeniu balsamu na usta całkiem trwały. Konsystencja produktu jest delikatna, bardzo łatwo rozprowadzić tę pomadkę na ustach. Balsam ma obłędny kolor! Jedyną jego wadą jest nietrwałość - bardzo szybko się ściera, zjada. Oczekiwałam od tego balsamu nawilżenia - tutaj jest po prostu znikome, po dłuższym noszeniu produktu na ustach po prostu go nie ma. Zdecydowanie lepiej sprawdzi się jako pomadka na krótkie wyjście.

Pomadkę kupiłam, bo słyszałam o pomadkach z każdej strony, reklamy, posty na instagramie, tik toki. Jak byłam w drogerii to akurat były na promocji, dlatego się skusiłam. Muszę przyznać, że efekt jest bardzo ładny. Naturalny, lekki połysk na ustach z kolorem. Wygląda to zdrowo i młodzieńczo. Kolor idealnie współgra z moim typem urody, a mam jasną cerę. Trwałość to duża wada produktu. Pomadka nie trzyma się na ustach moim zdaniem nawet godziny. Opakowanie jest plastikowe, szybko się ścierają napisy, po miesiącu użytkowania wygląda to nieestetycznie. Zapach ładny, ale szybko się zmieni na zwietrzały, stary kosmetyk. Nawilżenie jest naprawdę minimalne. Podsumowując, nie polecam. Nie kupiłabym ponownie.

Kupiłam tę pomadkę skuszona świetnymi recenzjami. Lubię delikatny kolor na ustach i miałam nadzieję również na nawilżenie ust, ale trochę się zawiodłam. Co do nawilżenia to niby jest, ale na krótko. Jak mam bardziej przesuszone usta, to kompletnie sobie z tym nie radzi. Zauważyłam, że nawet po jakimś czasie zaczyna je trochę wysuszać. Mam wrażenie, że to bardziej taka chwilowa warstwa ochronna. W kwestii koloru to jest on bardzo delikatny. Myślę, że to kwestia gustu jaki kto lubi efekt na ustach. Znacznie lepiej wygląda na policzkach, niż na ustach, za co ogromny plus! Innym plusem jest zapach tej pomadki. Bardzo przyjemnie się przez to ją używa Prawdopodobnie zużyje ją jako róż do policzków, bo jako pomadka do ust, przez nikłe nawilżenie, nie jest mi z nim po drodze

Ten balsam to mój totalny faworyt jeśli chodzi o delikatne makijaże. Ma przyjemną konsystencję i świetny zapach. Oprócz nawilżenia zostawia przepiękny kolor, co podkreśla usta ale bez przesadzonego efektu. Jest też bardzo wydajny - używam go codziennie, a mimo to wystarcza mi na długo!

Używam tej pomadki już dłuższy czas i jestem bardzo zadowolona z jej działania. Długotrwale nawilża moje usta i pozostawia na nich piękny, błyszczący odcień. Posiada też bardzo aromatyczny, owocowy zapach. Aplikacja jest wygodna, produkt starcza na długi czas. Jednakże po dłuszym okresie używania, zauważyłam, że moje usta stały się jeszcze bardziej przesuszone niż były wcześniej.

Pomadkę kupiłam z myślą o noszeniu jej na co dzień, kiedy nie chcę nakładać żadnych kolorowych produktów tylko balsam nawilżający. Wersja z kolorem to idealna wersja dla mnie :) Opakowanie bordowe, typowe dla pomadek ochronnych, wykręcane, starcza na baaardzo długi czas. Jest miękka, gładko sunie na ustach zostawiając usta w bordowym kolorze. Kolor jest intensywny, ale połtransparentny, błyszczący. Usta wyglądają na soczyste, idealna do 'no makeup day', ale również ładnie prezentuje się z delikatnym makijażem. Kolor utrzymuje się dosyć długo, ale również nawilżenie jest bardzo dobre. Przepięknie pachnie jeżynami. Niestety może delikatnie podkreślać suche skórki, dlatego warto dbać o regularny peeling ust oraz mocne nawilżenie na noc :)

Mój #1 balsam z kolorem. Kiedy nie chcę używać szminki, ale chcę trochę koloru, wybieram ten balsam. Ma świetny kolor, ciemny jak na balsam, dlatego pasuje do mojego typu urody - jasne kolory są na mnie okropne. Polecam dla zwolenników półprzezroczystych produktów do ust. Warto pamiętać, że mimo wszystko jest to ciemny produkt, a nie przezroczysty balsam, którym można bez przejmowania się jechać po twarzy. Trzeba go nakładać ostrożnie, bo może wyjechać poza usta albo na zęby. Oprócz tego działanie jest okej, ani nie jest złe, ani niesamowite. Dobrze trzymać w torebce i dokładać w razie potrzeby. Gdy wysycha, zostawia kolor na ustach w całkiem ładny wg mnie sposób.

Ja trochę z innej beczki. Pomadka nie spełnia moich oczekiwań co do pielęgnacji ust. Zostawia delikatny kolor i przyjemne wykończenie, ale widzę tego nawilżenia. Szkoda mi było wyrzucić/oddać cały produkt, więc znalazło się inne zastosowanie. Zacząłem go używać jako róż w sztyfcie. Kolor idealny dla zimnych tonów skóry. Zostawia efekt świeżego i zdrowego policzka. Nie rozmazuje się po użyciu pudru. Można również budować krycie. Sprawdza się do codziennego makijażu korekcyjnego jak i do wieczorowego. I to wszystko za 12zł! Polecam:) Inne pomadki nivea nie sprawdziły się jako róż.

W sezonie pomadek nawilżających jest idealna, aplikuje w miarę często (podobnie jak bezbarwne), kolor "wpija się" w usta. Miałam jedną z tej serii-chyba wiśniową i zużywałam trzy, cztery lata. Nigdy nie testowałam na super wyschniętych ustach. Bardzo naturalnie podbija kolor ust. Dla mnie hit.

Pomadka dla mnie pełni rolę kosmetyku kolorowego, nie pielęgnacji. Daje bardzo ładny kolor, możemy go stopniować. Wykończenia jest przyjemne, masełkowe, zostawia ładny połysk. Właściwości nawilżających i ogólnie pielęgnacyjnych nie zauważyłam - do takich zadań mam inne zaufane produkty, ten się do nich zdecydowanie nie umywa. Podsumowując, obietnice producenta są moim zdaniem na wyrost, ale moim zdaniem to i tak produkt udany i wart uwagi. No i uwielbiam ten zapach! ????

Nivea Blackberry Shine 24h Melt-in Moisture to pomadka do ust, która zaskakuje swoją delikatnością i skutecznością. Jej jeżynowy odcień dodaje subtelnej kolorystyki, idealnej do codziennego użytku. Formuła tego produktu sprawia, że pomadka dosłownie topi się na ustach, pozostawiając uczucie miękkości i nawilżenia. To świetny wybór dla osób poszukujących prostego, ale efektywnego produktu do pielęgnacji ust. Dodatkowy atut to długotrwałe działanie - pomadka utrzymuje się przez całe 24 godziny, co sprawia, że nie trzeba martwić się o świeżość efektu. Subtelny owocowy aromat dodaje przyjemnego doświadczenia użytkowania. Blackberry Shine to praktyczna i efektywna pomadka, idealna dla tych, którzy cenią sobie prostotę i skuteczność w pielęgnacji ust.

Pomadka fajnie nawilża, usta są po niej przyjemnie miękkie, ale nie utrzymuje się jakoś super długo. Jednakże nadrabia ona naprawdę świetnym owocowym zapachem a przede wszystkim pięknym, chłodnym, lekko bordowym odcieniem. Najbardziej lubię używać jej na zimę oraz zastępuje mi matową pomadkę/błyszczyk, gdy nie mam ochoty mocniej się malować.

na prawdę pięknie pachnie, po nałożeniu na usta sprawa, że przez chwilę są one nawilżone a skórki mniej suche. trwałość jest średnia i mimo że wiem że pomadki nie utrzymują się jakoś długo na ustach, to jednak oczekiwałabym więcej. zwłaszcza przez to, że jakby się roztapia i brudzi okolicę ust. kolor? jest ale trzeba sporo zaaplikować sobie tej pomadki by go uzyskać na jakiś w miarę ok poziomie. odcień ok.

W okresie zimowym zawsze muszę mieć pod ręką pomadkę nawilżającą albo balsam dla ust, tym razem mój wybór padł na Nivea.
 Podoba mi się, że pomadka daje kolor, taki przyjemny odcień jeżyny. Codziennie nakładam odrobinkę i blenduję palcami. Pomadka odrobinkę nawilża, ale nie trzyma się długo na ustach. W sumie produkt nie jest zły, ale całkiem nie zastąpi mi zwykłego balsamu czy pomadki higienicznej. Jest to dobra opcja dla osób, którym podoba się kolorować usta i odczuwać lekkie nawilżenie.

Pomadki ochronne noszę przy sobie non-stop; do pracy, do sklepu, do urzędu, zawsze razem. W tę zaopatrzyłam się w rossmannie. Moje usta należą do tych łatwiej przesuszających się, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, głównie przez warunki pogodowe oraz podróżowanie w ciągu dnia między ogrzewanymi pomieszczeniami i byciem na powietrzu. Z pomadkami nivei znam się nie od dzisiaj, bowiem marka proponuje dziesiątki rozwiązań w kwestii ochrony ust. Opakowanie nie odbiega niczym od innych, na tle reszty wyróżnia je wyłącznie jakby różowawo fioletowy kolor i jeżyny na opakowaniu. Producent zapewnia o naturalnej formule produktu i długotrwałym nawilżeniu, które ma nam on zapewnić. Sama pomadka jest poręczna, mieści się bez problemu w mniejszej kosmetyczce w torebce, nie przeszkadza też w kieszeni. Sztyft wysuwa się, tak jak powinien i nie topi się ani nie rozpada z czasem. Jego kolor jest jaśniejszy i cieplejszy niż to, co prezentowane jest na tekturce i poprzez barwę plastiku ochronnego pomadki. Widnieją na nim małe, połyskujące drobinki. Na ustach jest jeszcze jaśniejszy i mniej wyrazisty, dużo cieplejszy niż się spodziewałam. Przypomina on bardziej róż, niż tę wyrazistą barwę widoczną wszędzie indziej. Pachnie słodko i owocowo, faktycznie kojarzy mi się z jeżynami. Woń ta jest odczuwalna głównie przy nakładaniu, szybko zapach robi się transparentny. Produkt dobrze rozprowadza się po ustach, powiedziałabym wręcz, że trochę zbyt dobrze. Po chwili noszenia, mimo dokładnego nałożenia go tylko w obrębie ust, zaczyna on wymykać się spod kontroli i rozpływać poza ich granice i kąciki, co wygląda stosunkowo nieestetycznie i jest wręcz podkreślane w związku z tym, że pomadka jest barwiona. Nie regeneruje ona specjalnie ust, odrobinę nawilża je i trzeba ją dość często reaplikować. Uważam, że jest dość mocno gorsza od reszty pomadek tej marki. Nie spodobała mi się, ale za tę cenę nie jest aż tak źle.

Pomadek ochronnych używam, odkąd pamiętam- to był mój pierwszy kosmetyk, który dostałam od mamy jako malutka dziewczynka. Jednak jeszcze nigdy nie używałam formuł z kolorem, zawsze wyłącznie te transparentne. Kocham pomadki i mam zawsze umalowane usta, więc w końcu zachciałam połączyć pielęgnację z makijażem. Moje usta raczej nie są wymagające, nie przesuszają się zbytnio, ale to też zasługa regularnej pielęgnacji. Pomadka zapakowana jest bardzo higieniczne, plastik zabezpiecza ją przed pierwszym otwarciem, a na kartoniku mamy wszystkie niezbędne informacje o produkcie. Opakowanie to klasyczny sztyft marki Nivea. Bardzo wysoka jakość wykonania. Napisy ani grafika się nie zmazały, a plastik nie porysował. Szata graficzna czytelna, a bordowa kolorystyka elegancka. Zatrzask spełnia swoją rolę, zatyczka sama z siebie się nie otwiera. Sztyft wydawał mi się porządnie osadzony i stabilny, ja i tak zawsze pilnuję, żeby nie wysunąć go zbyt dużo podczas aplikacji. Jednak pod koniec zaczął się on chwiać i próbować wyłamać z podstawy. Kolor produktu wciąż jest dla mnie zagadką. W opakowaniu intensywnie bordowy, wpadający w fiolet. I tak też, dość intensywnie prezentuje się na ustach. Można stopniować efekt. Pigment jest więc całkiem dobry jak na produkt pielęgnacyjny. Niestety ton koloru mi nie odpowiada. Niezbyt twarzowy, nie do końca pasuje mojej karnacji. Poza tym optycznie zażółca zęby. Jestem bladą szatynką o brązowych oczach, gdyby komuś ta informacja miała pomóc. Wykończenie błyszczace, ale bez perły ani drobinek. Trwałość w porządku. Nie znika z ust szybko, kolor jest, ochrona też. Oczywiście wiadomo, że jedzenie i czeste picie ją pokona. Można ją uzupełniać w dowolnej częstotliwości w trakcie dnia. Ja pomimo tego, że mam dużą wprawę w malowaniu ust, to jednak potrzebuję do tego lusterka. Głównie ze względu na pigmentację oraz sztyft, który jest ścięty na płasko, a więc mało precyzyjny. Konsystencja... co kto lubi. Jest bardziej miękka niż twarda. W kontakcie z ciepłem ust ładnie się roztapia i transferuje. Zużywa się jednak dość szyko. Zapach delikatny i przyjemny, słodki. Nie wyczuwam żadnego smaku. Działanie może do najbardziej regenerujących nie należy, ale też naprawdę nie jest źle. Ładnie nawilża, lekko odżywia usta. Sprawdziła się w okresie jesiennym. Używałam jej zarówno w dzień, jak i na noc. Jako podstawowa, codzienna pomadka ochronna jest okej. Warto pamiętać o peelingu i co jakiś czas dać coś mocniej regenerującego na noc i będzie dobrze. Ja nie kupię jedynie ze względu na kolor.