L'biotica Biovax Glamour Gold, Oleo krem do włosów 

To jeden z kosmetyków, które są podobne do mojego byłego chłopaka. Moim zdaniem powinien nazywać się "Marcin", a nie jakiś "Oleo-Krem". Bo robi wspaniałe pierwsze wrażenie i na początku się w nim zakochujesz, ale po pewnym czasie czar pryska i zauważasz, że Cię zniszczył. NA POCZĄTKU DAJE KLASYCZNY LOVEBOMBING Używam tego kremu od kilku miesięcy. Przez kilka pierwszych tygodni byłam wręcz oczarowana tym, jak cudownie wygładza, nawilża i układa moje włosy. Mam włosy z natury wysokoporowate, spuszone, po każdym myciu tworzące szopę. A po tym kremie były jak z reklamy: sypkie, gładkie, lśniące, cudownie miękkie w dotyku i wypielęgnowane. Czułam się w nich jak modelka. Powiedziałabym nawet, że nigdy żaden kosmetyk nie zrobił na moich włosach takiego efektu wow. Zakochałam się w tym kremie po uszy. Odstawiłam wszystkie inne kosmetyki do pielęgnacji włosów po myciu, i używałam tylko Oleo-kremu. PO KILKU TYGODNIACH WYCHODZI Z NIEGO TOKSYK Używałam tego kremu po każdym umyciu i wstępnym osuszeniu włosów ręcznikiem, na wilgotne włosy. Ale nakładałam go też na suche włosy, dla ujarzmienia odstających kosmetyków i spuszeń. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam zauważać, że mam coraz więcej odstających włosków. Moje włosy stawały się coraz bardziej spuszone i kruche, matowe, suche w dotyku, łamliwe, trudne do ułożenia. Po kilku miesiącach wyglądały jak po rozjaśnianiu chemicznym rozjaśniaczem - nie pod względem koloru, tylko pod względem kondycji. Były masakrycznie zniszczone. ROZSTANIE Kiedy zorientowałam się, jak źle ten kosmetyk działa na moje włosy, od razu go odstawiłam. Na szczęście w opakowaniu została resztka kremu, więc udało mi się ją zużyć, nakładając na włosy mniej więcej raz w miesiącu. Ogólnie myślę, że jeśli już kupujecie ten krem, to właśnie z taką częstotliwością powinnyście go używać: raz na kilka tygodni, może raz w miesiącu. Myślę, że wtedy może dać jednorazowo piękny efekt, a jednocześnie nie zniszczyć włosów zbyt mocno. WNIOSKI Dobrze, że istnieje Wizaż, bo dzięki temu możemy przestrzegać siebie nawzajem przed złymi kosmetykami, takimi jak Oleo krem z L'Biotica. Gdyby tylko jeszcze istniał rejestr fatalnych byłych chłopaków... ;)

Bardzo lubię kosmetyki Biovad. Miałam już kilka masek i szamponów. Postanowiłam więc sięgnąć po coś nowego i po raz kolejny przekonałam się o tym, jak bardzo moje włosy lubią kosmetyki Biovax. Oleokrem wygładza i nawilża włosy. Dodaje im również naturalny blask, nie przetłuszcza włosów. Oleokrem używałam, kiedy moje włosy były okropnie zniszczone. Miedzy innymi właśnie dzięki tej odżywce moje włosy szybko wróciły do dobrej formy.

Jestem zaskoczona, bo byłam przekonana, że pisałam już recenzję tego kremu. Widocznie ktoś usunął lub może tylko wydawało mi się, że ją pisałam? Napiszę krótko. Na początku byłam zachwycona. Moje włosy po żadnym innym kosmetyku nie wyglądały tak ładnie: były sypkie, wygładzone, a jednocześnie błyszczące, naprawdę miękkie w dotyku. Takie "wypielęgnowane". No cud, miód i orzeszki. Doszło do tego, że odstawiłam wszystkie inne kosmetyki stylizujące do włosów i używałam tylko tego oleo-kremu. Używałam go po umyciu i wstępnym osuszeniu włosów ręcznikiem, tuż po spryskaniu ich odżywką w mgiełce. Normalnie, na wilgotne włosy, jak każdy. Ale lubiłam też stosować ten krem na suche włosy, dla ujarzmienia odstających kosmetyków i spuszeń. Tyle że z czasem zauważyłam, że tych odstających kosmyków i spuszeń mam więcej i więcej. No cóż... okazało się, że po miesiącach używania ten ole-krem po prostu zniszczył i przesuszył mi włosy. To typowe dla hitów z drogerii, więc sama nie wiem, czemu się dziwię. Działa super raz czy dwa, ale używany regularnie przesusza i zmusza nas do kupowania kolejnych kosmetyków. Powstaje błędne koło: chcemy wygładzić włosy, więc kupujemy ten kosmetyk, który wygładza na chwilę, a na dłuższą metę jest przyczyną jeszcze gorszych przesuszeń i zniszczeń. I wtedy znowu kupujemy ten kosmetyk i używamy go jeszcze więcej, bo nasze włosy potrzebują przecież ujarzmienia... Potrzebujemy coraz więcej kosmetyku i mamy coraz więcej problemów z włosami. Dlatego mówię "nie" i przestrzegam Was przed tym hitem-bublem. Szkoda kasy na piękny efekt, który po wielu miesiącach regularnego używania staje się koszmarkiem.

Nie jest to jakis cudny krem do włosów, który je odżywi czy "naprawi", ale super sprawdza się jako preparat do uładzenia i wygładzenia fryzury. Mam tendencje do puszących się włosów więc sprawdzał się świetnie. Przy okazji włosy są po nim bardzo delikatne i miękkie.

Krem ma okropny zapach, nic nie robi dobrego ani właściwie szkodliwego ( jak na tą firmę to normalnie wow) w składzie są silikony zmywalne mocnym szamponem nie wiadomo po co, nie polecam, kolejny śmietnik u mnie.

Produkt zamknięty jest w ładnym stylowym opakowaniu - typowym dla marki Biovax. Opakowanie przypomina standardowe opakowania do kremów do rąk, dzięki czemu można go zabrać wszędzie ze sobą i nie zajmuje nam dużo miejsca. Produkt jest bardzo wydajny i starcza mi na bardzo długo. Mam włosy dość długie do ramion - więc do codziennego użytku potrzebuje wielkość ok. łyżeczki. Oleo-krem łatwo rozprowadza się na włosach i co najważniejsze - nie pozostawia ich lepkich. Pachnie intensywnie, ale nie na tyle mocno, by zdominować wszystko wokoło. Można go stosować na kilka sposobów - jako maskę przed umyciem włosów, jako krem -odżywkę po umyciu włosów - (nałożony na mokro) i na suche włosy. Ja cenie sobie nałożenie kremu na mokre włosy tuż po ich umyciu wtedy widać najlepsze efekty ! Po aplikacji : włosy są nabłyszczone, lekkie, gładkie, wyglądają na zdrowsze. swietnie ujarzmia puszące się i niesforne włosy. Fajnie odbijają światło a w przypadku refleksów blond ładnie podkreślony jest kolor. Największe zaskoczenie jednak przyniósł mi widok końcówek są nieco scalone nie widać pokruszonych strzępów. Plus za brak alkoholu w składzie !

Nigdy wcześniej nie używałam produktów z tej firmy. Kupiłam tą odżywkę po przeczytaniu pozytywnych opinii i po obejrzeniu filmików na yt z polecanymi produktami. Mam włosy suche, matowe i z tendencją do rozdwajania się końcówek. Odżywka może i faktycznie odżywia włosy, ale spodziewałam się czegoś lepszego. Włosy są dalej matowe. Odżywka nie obciąża włosów, ale trzeba uważać żeby nie nałożyć jej za dużo, bo potem szybciej się włosy mogą przetłuszczać. Ogólnie to łatwiej się po nim rozczesują włosy (a zawsze mam z tym problem) i wygładza je, ale jako tako dla mnie ma przeciętne działanie. Mi odżywka słabo pomogła, ale może innym bardziej spasuje, bo dużo dziewczyn chwali ten produkt :) Ja aktualnie stosuję go raz w tygodniu na zmianę z inną odżywką.

Do tej pory nie byłam zawiedziona produktami Biovax, ale OleoKrem budzi u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony całkiem dobrze zabezpiecza końcówki, dyscyplinuje włosy, a z drugiej sprawia, że są matowe i szybciej się przetłuszczają. Inne plusy kosmetyku to zapach, konsystencja oraz szybkość wchłaniania. Dla cienkich i delikatnych włosów OleoKrem może okazać się zbyt ciężki, treściwy.

Odżywka mnie nie zachwyciła. Faktycznie odżywia włosy i ich nie obciąża, jednak spodziewałam się większej skuteczności. Dodatkowo na początku puszy włosy. Bardzo podoba mi się, że nie trzeba jej spłukiwać. Niestety odżywka nie jest również zbyt wydajna a zapach nie utrzymuje się długo na włosach.

Bardzo lubię ten krem do włosów. Ma bardzo dobry skład - zawiera między innymi organiczny olejek arganowy i olejek z baobabu. Oleokrem wcieram w lekko mokre pukle, które później suszę suszarką. Dzięki temu moje włosy są miękkie, lśniące i dodatkowo chronione przed użyciem wysokiej temperatury. Co istotne - krem znacznie ogranicza puszenie się włosów. Od kiedy go używam, zauważyłam znaczną poprawę kondycji moich włosów. Niewątpliwym atutem produktu jest też jego wydajność - jedno opakowanie starcza mi na trzy miesiące (używam kremu średnio 3 razy w tygodniu). Niska cena kosmetyku i drogeryjna dostępność również zachęca do zakupu. Polecam!

Tak jak inne oleo kremy biovaxa (oraz balsam odbudowujący opuncja) produkt ten jest dobry jeżeli ktoś ma włosy łatwe do obciążenia. Daje bardzo lekki efekt co przy cienkich włosach jest zbawienne jednak niektóre osoby mogą być rozczarowane słabym efektem. Trochę odżywia włosy, mam jednak po nim puch na włosach przez co raczej już po niego nie sięgnę. Może sprawdzi się u kogoś z innymi włosami. Tak jak inne oleokremy jest wydajny, posiada ładne i wygodne opakowanie, cena jest ok. Niestety wersja gold kompletnie nie przypasowała mi z zapachem - na szczęście nie utrzymuje się on na włosach.

Nie przepadam za tym kremem, obecnie używam go z powodu wycofania podobnego produktu innej marki. Jest dziwny, ciężko rozczesuje się po nim włosy, mam wrażenie, że je skleja. Nie zauważyłam jakiegoś superdziałania, lekko wygładza włosy i ma całkiem ładny zapach

Nie zauważyłam żadnej różnicy po stosowaniu produkt. Trochę szkoda pieniędzy. Prócz ładnego zapachu nie mogę nic pozytywnego powiedzieć... Nie widzę by moje włosy były jakoś ładniejsze po tej odżywce. Ogólnie dobrze brzmi... Gold Oleje afrykańskie Arganowy i z Baobabu... No to sobie myślę... Czemu nie? Może wygładzi chociaż trochę moje puszące się włosy albo je zregeneruje...

Lubię nowości do pielęgnacji włosów, a że moje włosy tego bardzo potrzebują to wzięłam... Po myciu, nałożeniu odżywki osuszam włosy w ręczniku i jak już są dość dobrze przeschnięte wtedy wcieram oleo krem we włosy i idę suszyć. Doskonale się układają, fajnie można je "odbić" od nasady i nadać im oczekiwaną formę. Dodatkowo wydaje mi się że włosy są dłużej świeże i mniej podatne na jakieś "odkształcenia".

Mam wrażenie,że nie dość,że nic nie robi z włosami, to jeszcze je wysusza, mam włosy rozjaśnione i dość wymagające, ale niektóre olejki sobie z nimi radzą - oleokrem to kompletna klapa!

Mam włosy rozjaśnianie, wysokoporowate. Zapach piękny. Po za tym nie robi nic na moich włosach. Włosy są jakbym nie używała żadnej odżywki na włosy. A nawet gorzej, bo ciężej jest je rozczesać. Tragedia. Gorszego produktu do włosów nie miałam. Pieniądze wyrzucone w błoto.

Ta wersja oleokremu pachnie przepięknie. Bardzo lubię jego zapach. Jestem w trakcie zużywania drugiej tubki tej wersji oleokremu. Rzadko który kosmetyk przypada mi na tyle do gustu żebym używała drugie opakowanie, więc to już coś znaczy. Oleokrem ma bardzo lekką konsystencję. Nie jest tłusty i całkowicie schodzi z rąk na włosy. Przy tym produkcie możemy zauważyć wygładzenie włosów. Na pewno mniej się spuszą. Minimalnie je odżywia. Mimo, że jest to całkowite minimum to jednak jest to dość przyjemne. Zwykle używamy wszelkich kosmetyków po myciu żeby obciążyć włosy i nadać im trochę blasku. Tutaj faktycznie tak jest. Mimo, że nie widać tego obciążenia, a raczej nie czuć go to jednak można zauważyć różnicę.

Krem przyjemny w stosowaniu, na mokre bądź suche włosy, ładnie pachnie. Nakładałam jako maskę przed myciem lub po, na mokre włosy. Na początku dosyć ładnie wygładzał, włosy były ujarzmione, miękkie w dotyku. Po jakimś czasie nie robił już praktycznie nic. Nie odżywiał, ale też nie przetłuszczał ani nie puszył. Po prostu jakby go nie było. Na moich suchych, zniszczonych włosach niestety krem sobie nie poradził.