Ten krem to był mój gateway do świadomej pielęgnacji. Zaczęłam dbać o skórę w wieku 36 lat i "wyczaiłam" go u koleżanki w moim wieku z piękną, zadbaną cerą, kiedy nie wiedziałam zupełnie nic. Od tej pory minęło trochę czasu, dużo się doszkoliłam, wybieram rzeczy bardziej świadomie i chociaż pewnie do niego nie wrócę to ten krem ma wiele zalet, zwłaszcza w tym progu cenowym.
Jest bezolejowy, ma krótki skład - więc nadaje się do cer tłustych i skłonnych do zapychania i wyprysków. Ta bezolejowość to był gamechanger dla mojej skóry. Wcześniej (i czasem potem) wybierałam kremy przypadkowo, bo ładne, lub bo dostane w prezencie. Duża część z nich miała oleje w składzie i moja cera po krótkiej poprawie - zapychała się, a nie rozumiałam czemu. Nawet gdy to były kremy lekkie, do cer tłustych, tylko z "bezpiecznymi" olejami. Mogłam ich używać co parę dni, ale w kremie szukam uniwersalnego, codziennego kosmetyku do nawilżenia i okluzji, domknięcia nieprzesadnie rozbudowanej, ale aktywnej pielęgnacji, a przede wszystkim bezpiecznego do współpracy ze wszystkim innym co faktycznie pomaga mojej skórze (retinol, kwasy, spf).
Odkąd odrzuciłam oleje z pielęgnacji całkowicie - problem nie wraca (lub wraca gdy przesuszę cerę, ale to osobny temat). A zapchał mnie nawet drogi i jakościowy olejek do demikajażu, polecany do skóry tłustej i podobno w ogóle nie zapychający. Piszę ten przydługi wstęp, bo gdybym sama przeczytała coś takiego na starcie - dużo by mi to uprościło nietrafnych wyborów.
Do kremu raczej nie wrócę z dwóch powodów. Po pierwsze jest nieco za ciężki gdy chcę nałożyć też spf (niektóre nielepiące się spfy zaczynają się nagle lepić i robią się ciężkie, a kremów z filtrem używam codziennie), a jak na to jeszcze dołożyć podkład to już w ogóle. Więc nadaje się na noc. A na noc.. wolę wtedy ślimaka Cosrx (krem, esencja to osobny temat, ale też jest świetna). Cenowo wychodzi podobnie (bo jest 2x większy), a ma więcej "ślimaka w ślimaku", tylko jest bardzo śluzowaty (ale na noc to nie problem). No i nie ma zapachu. A ten ma. Generalnie wolę kosmetyki bez zapachu, bo po pierwsze zapach może mocno uczulać (chociaż ten mnie nie uczulił, ale im więcej kosmetyków zapachowych w rutynie - tym większa szansa, a nie zawsze się uda tego uniknąć), a po drugie jaki ten zapach jest - to kwestia gustu. Mnie wiele zapachów irytuje, zwłaszcza tych w stylu "stara nivea". Ten jest niedrażniący, chociaż i nie jakiś super.
Śluz ze ślimaka sprawdza się u mnie super i to jest bardzo fajny krem, ale wybieram jednak Cosrx jako bezpieczniaka na półce gdy potrzebuję regeneracji i odżywienia.
Moja cera: raczej tłusta (normalizuje się przy używaniu BHA, retinolu, glinek), często odwodniona, skłonna do bolesnych wyprysków i podrażnień gdy używam nieodpowiednich kosmetyków (bez tego raczej nie), zaskórniki w strefie T i mocno powiększone pory (czoło i policzki), raczej dojrzała (35+).
Zalety:
- stosunkowo lekki, a dobrze odżywiający i regenerujący
- nie zapycha
- nie "lepi" się jak niektóre ślimaki
- tani, a wciąż jakościowy
Wady:
- dodany zapach (niepotrzebny, może wywoływać uczulenia)
- może być za ciężki na dzień pod filtr i makijaż
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie